„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Showing posts with label bla-bla/blah-blah. Show all posts
Showing posts with label bla-bla/blah-blah. Show all posts

Tuesday, December 31, 2013

Do Siego Roku!


Szczęśliwego Nowego Roku ludzie! 
Niech się szczęści każdemu. Niech będzie jeszcze lepszy niż ten mijający. Niech obfituje w zdrowie, miłość, przyjaźń i szczęście. A moim uzdolnionym craftowym przyjaciołom z blogów dodatkowo życzę miliona inspiracji, pomysłów i udanych projektów hand-made.

Tuesday, October 1, 2013

Papierki "sweterkowe" i nowy lokator w domu. Twórczy Weekend (92)

Co za tydzień! Co za weekend! Jak ten czas szybko leci! Normalnie nie nadążam, a Wy? U mnie znowu poślizg w pisaniu bloga.
Dziś chciałam Wam pokazać co takiego stworzyłam niedawno z moich stempli o tematyce norweskiej - własne "sweterkowe" papierki pod kartki świąteczne. Do budowania tła wykorzystałam stemple od The Waltzing Mouse oraz WPlus9 Design. Są one znane pod nazwę tzw "background builders" albo "backgrounders" do których musiałam użyć xxl długich bloczków akrylowych. Stemplowałam, stemplowałam i stemplowałam i powstały takie oto stemplowane tła:




Oprócz sweterkowych wzorów, które można zestawiać na wiele sposobów, polubiłam też dziergane wzory. Te drugie najbardziej wpadły mi w oko w brązowej i czerwonej wersji. Papierki zostana pocięte na tła i motywy. Są idealne do wintażowych kartek. 

Wydarzeniem tygodnia było jednak to, że do naszego domu przybył nowy koci lokator :)))) w postaci brązowego kocurka. Jest z nami od soboty. Oryginalnie kociak miał być kociczką ale ostatecznie okazał się chłopcem :) Ma około 10 tygodni. Z charakteru to też raczej chłopak niż dziewczyna. Nazywa sie Cookie czyli Ciasteczko ;) bo jest niesamowicie słodki.




Przed nim pierwszy tydzień w nowym domu - rozpoznanie kątów, dziur, schowków wszelakich oraz nawiązanie więzi z naszym emerytowanym kocurem Stinky'im, który ignoruje z angielską cierpliwością buczenie i syczenie kociaka. O godz. 21.oo po najedzeniu i napiciu włącza mu sie samoczynie Program Odrzutowy i Cookie trenuje swój turbo-napęd po całym domu. Kociak jest tak absorbujący, Że od soboty nie tknełam żadnego craftu :)

Czas na Twórczy Weekend 92... z lekkim poślizgiem. Zasady te co zawsze. Linkowanie tym razem do soboty do północy. SERDECZNIE ZAPRASZAM.
******************************************************************************  
Tradycyjnie: Zasady zabawy w pigułce :) Nowe osoby: Bardzo proszę zapoznać się z nimi ;)
1. Informujemy w swojej notce o zabawie pod postacią linka: Twórczy Weekend i opisujemy jak twórczo spędziliśmy ten czas.
2. Linkujemy url notki, w której chwalimy się pracami, nie głowne url bloga
3. Odwiedzamy jak najwiecej blogów zostawiając autorom jakies miłe słowo. Obowiązuje zasada wzajemności i wdzieczności, każdemu bedzie miło jeśli zostawimy u niego ślad w postaci komentarza. Pamietajmy o odwiedzeniu tych co dołączyli nieco później, niech nikt nie poczuje się pominięty. Gospodarz też się ucieszy z komentarzy ;-)
Postarajcie się proszę ograniczyć do jednego, max. 2 osobnych linków w galerii, w przeciwnym razie przy większej liczbie uczestników robi się ilościowe zamieszanie. Zamiast linkować odzielnie każdą pojedyńczą rzecz np 3 pary kolczyków niech będą one w jednym poście. Łatwiej je będzie wtedy ogarnąć. Wyjątkiem mogą być prace z różnych tematycznie blogów jeśli takowe posiadacie, wtedy ilość linków może być więcej niż 2. Nie chcemy nikogo zdominować swoimi linkami a wiadomo, że niektórzy są bardziej produktywni niż inni. Do zabawy kwalifikuje się wszystko co hand-made i home-made. Projekty nie muszą być ukończone, gdyż bardziej liczy sie Wasz opis tego co zrobiliście w tym tygodniu / przez weekend dla swojej twórczości :)
Wszystkie reguły zabawy tutaj: KLIK.
********************************************************************************* 

Tuesday, January 29, 2013

Joan [*]

Ku pamięci...
Joan H. - koleżanka po fachu, nauczycielka, i "sąsiadka" z pobliskiej wioski, moja towarzyszka codziennych podróży do pracy i rozmów wszelkiego rodzaju zmarła 15 lutego w hospicjum po cięzkiej i przegranej kilkumiesięcznej walce z rakiem. Pochowana w zeszłym tygodniu. Jej śmierć jakoś wyjątkowo utkwiła mi w głowie. Wybiła mnie na jakiś czas z rytmu. Będzie mi jej brakowało. Dlaczego ludzie czasami tak szybko znikają?
Śpieszmy się ...lubić ludzi... tak szybko odchodzą.
R.I.P. Joan.

Friday, March 30, 2012

Komuś dobrze, komuś źle

Czy zastanawialiście się czasami czemu tak jest na świecie, że kiedy w danym momencie jeden raduje się z czegoś, drugi w tym czasie cierpi i płacze? Jeden się rodzi a drugi umiera. Nie jestem filozofem ale wydaje mi się, że najwyraźniej w przyrodzie musi byc jakies ekwilibrium - równowaga miedzy złymi a dobrymi emocjami. 
No bo jest taka sprawa. Jest mi trochę dziwnie. Od wczoraj. Nawet nie wiem czy powinnam i czy wypada mi się cieszyć czy też z szacunku pozostać smutną i zmartwioną. Bo ja akurat mam dziś dobry, a nawet bardzo dobry dzień - jest piekna wiosenna pogoda, własnie zaczełam 2 tygodniowe ferie wielkanocne, mam dużo wolnego czasu dla siebie, mogę robic co chcę - robótkować, kleić coś, uczyć sie czego nowego, czytac książki, spać i blogować do woli i w ogole cieszyć się wszystkim podczas gdy jedna z ciotek mojego tż-ta leży od wczoraj nieprzytomna pod respiratorem w szpitalu. Zapalenie płuc, tak mówią. Organy pomału zaprzestają pracy. Rodzina i krewni zaczynają wydzwaniać i przyjeżdżać. Rokowania nie są najlepsze. Wygląda na to, że szykuje się kolejny pogrzeb w rodzinie.  Oczekiwanie na najgorszą z wiadomości jest okropne. Napięcie narasta.  Serdecznie współczuję dziadkom, którzy sa rodzicami tej kobiety. W październku zeszłego roku stracili syna, teraz odchodzi na ich oczach jedna z ich córek
No i zonk. Głupia sprawa. Jestem w kropce. Tutaj udane zakupy na (uwaga!!!) jutrzejszą imprezę! Tak, tak, jutro wieczorem idę na imprezę. Wiem, jest Wielki Post a przykładny katolik na zabawy w poscie nie chodzi ale to ten z typ zabawy co na niej trzeba być bo inaczej ludzie z pracy będą gadać. Z resztą co tu dużo mówić, Brytyjczykom i tak nie ma co tłumaczyć, oni tego nie zrozumieją. Pokaże tam swoją facjatę, zjem com zamówiła, pobędę i wrócę jak kopciuch o północy.
Dziś za jedną wizytą w miescie (specjalnie wybrałam się po nowy ciuch co u mnie jest raczej rzadkoscią bo ja fashion slave to nie jestem i wolę wydawać kaskę na craft i książki) bez godzinnego przebierania, przymierzania i innych dupereli-ceregieli udało mi się upolować po przecenie taki elegancki japońsko-wyglądający top i do tego czerwone korale i bransoletki. 


Kiedy nowa kolekcja ubrań weszła do sklepów, wyceniono go na 40 funtów! Teraz cena zjechała do 15.  Jak tylko  na początku roku ujrzałam te cudną tunikę w sklepie zamarzyłam o niej ale cena 40 funtów mnie odstraszała. Dziś jest już moja. Warto było poczekać :)
Pierwszy raz w życiu sprawiłam sobie czerwone korale. Do tej pory unikałam czerwieni w ubiorze ale mój gust ostatnio ewoluuje w stronę paprykowych czerwoności. Nawet myślę o czerwonej torebce.
A w bibliotece miejskiej miłe zaskoczenie - wygrzebałam na półce te dwie fajne craftowe książki: tą z lewej planuję sobie kupić od jakiegoś czasu a teraz mam okazję przyjrzeć się jej z bliska; ta z prawej skusiła mnie propozycjami pięknych biało-czerwonych motywów :)


i skusiłam się jeszcze na tę lekturkę z półeczki Quick Choice przy ladzie bibliotekarek. To powieść o zakazanej miłości indyjskiego władcy i angielki. Powiało egzotyką i zapachem curry :) No nie powiem, piękna okładka przykuła moje oko. Ja ostatnio lubuję się takiej międzykulturowej tematyce.


Do dobrego dnia należy też fakt, że do dziewczyn forumowo-blogowych podochodziły moje wysyłki. Obie cało i szczesliwie i co ważne przed wielkanocą tak więc dziś chwalą mnie tu i tam a ja puchnę z dumy he he he ;-P Poza tym i dla mnie była przesyłka, z domu, od rodziców pełna zdjęć, kartek swiątecznych, słodyczy i... chrzanu! (bo najlepszy chrzan to chrzan od Rębeka i bez niego świąt nie może być, moja mama uparcie w to wierzy :P) Kochany brat dołączył też film o który prosiłam: Koń wojny.
No i jak? Cieszyć się? Smucić się? Robić swoje?
Mam nadzieje, że ciotka Y. nie zrobi mi jutro tego i nie zejdzie z tego świata. Bo przez ta "konieczną" imprezę bedzie mi bardzo głupio. 
Jutro też ogłoszę kolejny Twórczy Weekend. Gotowe do zabawy? :)

Monday, January 2, 2012

Postanowienia noworoczne

W tym postanowiłam... nie postanawiać niczego oficjalnie, uroczyście i solennie bo historia jest zazwyczaj ta sa sama - po tygodniu albo po dwóch a w najlepszym wypadku po miesiącu szlag trafia wszelkie postanowienia w imię zasady: "to było dawno i nieprawda". 
Nie wiem jak u Was ale na mnie Lista wszelkich "do's" i "don't's" działa frustrująco i ograniczająco. W tym roku podchodzę do sprawy w ten sposób: jak sie uda to dobrze, a jak sie nie uda... to trudno. Takie życie. Może, jak człowiek sobie nie napoprzysięga za dużo to prędzej czegoś dotrzyma.
Na pewno chciałabym w tym roku nauczyć się choćby podstaw robienia na drutach aby móc zrobić sobie skandynawskie bombeczki, no i dobrze byłoby podciągnąć się " z szydełka" :)  Daję sobie rok na potrenowanie. Poza tym chciałabym zadbać o zdrowie bo tak naprawdę to ono najważniejsze. I tyle. Wsio!

Co postanowiliście w tym roku?

Thursday, December 22, 2011

Jestem, żyję i pierniczę sobie :)

Witam ponownie po krótkiej przerwie. Paczki juz powysyłane, kartki też. Jestem już po drugiej stronie czyli w moim polskim domu i razem z rodziną przygotowujemy się do świąt, kulinarnie i dekoracyjnie :) Jest rodzinnie, komfortowo i bardzo świątecznie. Szaleję w kuchni z przepisami i nowymi foremkami do ciastek które przywiozłam ze soba :P
3 dzień (i ostatni) pieczenia już za mną :) w kuchni piętrzą się stosy upieczonych ciasteczek, pierniczków, blachy z ciastami. Wszędzie unosi sie zapach wypieków (uwielbiam!!! uwielbiam!!! uwielbiam!!!) Dowód? Fotki wstawię jak tylko wróce do UK i zrzucę je na komputer, bo tu nie mam pasującego do aparatu kabelka usb :)

A tak poza tym to kuruję swoje zwichniete kolano (w samolocie!!!), odgrzebałam mamine pudełka z nićmi i drutami i wieczorami mama uczy mnie podstaw na drutach :) popijamy nasze Herbatki Świata i w ogóle nacieszam sie każdym dniem i każdą świąteczną chwilą. Za chwilę pokuśtykam do optyka odebrać swoje zamówione soczewki, korzystam z możliwości zamówienia ich tutaj bo w UK kupowanie soczewek jest nieco bardziej skomplikowane. Plan na dziś: wyciągamy dekoracje i dekorujemy choinki (będą aż 3! dwie sztuczne i jedna mała żywa) Poraz pierwszy zawisną na drzewkach moje dekorowane ciasteczka :) Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę jak zawisną na choinkowych gałazkach obok szydełkowych śnieżynek od Kathryn, za które Kasi jeszcze raz b. dziękuję. Zestaw gwiazdek przyjechał tutaj ze mną do Polski i już zostanie :)

A jak Wam upływają przedwigilijne przygotowania? Ciekawe czy ktoś znajdzie czas aby tu zajrzeć...
Buziaczki x x x

Monday, August 1, 2011

Koniec?

Eeee, najlepiej będzie jak walnę to prosto z rury: kochani, a własciwie kochane, bo męskich reprezentatów tu raczej nie widuję, taki mały anonsik dla Was: za tydzień może być już ostatnia edycja Twórczego Weekendu. 10-ta i ostatnia. Taka okragła liczba. Piszę "może" bo to w sumie wszystko zależy od Was (tak, tak, wiem, zwalam winę na Was :P ) Popularność zabawy niewielka, małe grono bawiących się, a ja na siłę nie chce i nie mam czasu chodzić po blogach i ściągać ludzi do zabawy. Postanowiłam więc, że nie bedę przedłużać płatnej subskrypcji w inlinkz (wygasa za 7 dni)  (galeria z linkami i ze zdjęciami thumbnails jest płatna dla twórcy galerii, zaś z samymi linkami jest za darmo, ale "gołe" linki w galerii to już nie jest to, same wiecie) No nic, chciałam zasiać na polskim gruncie nową modę w blogowe linkowanie ale trudno, nie wzeszło. Kiepski ze mnie rolnik. Bywa.  Ale to nie koniec świata, prawda? Mówi się "trudno" i idzie się dalej :) Ja pewnie dalej będę kontynuuować zabawę w linkowanie po "tej zagranicznej stronie"  ;)
No to by było tyle w tym temacie. Czekam na głos od Was, Głos Ludu :)

Sunday, May 22, 2011

Słodko :)

Upiekłam dziś muffiny :) truskawkowo-jagodowe z białą czekoladą :D Mięciutkie, aromatyczne i pachnące zbliżającym się latem :P Taaaa-dam! Sezon truskawkowy uważam za otwarty :)

Tuesday, May 10, 2011

Podziękowanie :)

Podziękowania dla Białej Ofcy za zrobienie dla mnie 2 pięknych bannerków na moje dwa blogi - W 80 szpulek dookoła świata i After Hours...  :) Bardzo mi sie podobają :)

White Sheep Dziękuję!!!! :*

Sunday, April 17, 2011

Tales O Crafts czyli co robię po godzinach

Nie, nie, nie! Spokojnie, nie będzie to długi opis tego co porabiam w godzinach wieczornych i w weekendy ale przedstawienie mojego nowego bloga :D Otóż powołałam do życia nowy blog  Po Godzinach czyli After Hours... My life in crafts. Jest to blog o całej mojej dotychczasowej twórczości hand-made, ujętej pod jednym tytułem. Blog jest pisany tylko i wyłącznie w angielskiej wersji językowej, głównie z myślą o moich zagranicznych kolegach i koleżankach, ktorzy nie raz prosili mnie o przetłumaczenie czegoś co już napisałam z polskiego na angielski i którzy lubią poszperać w twórczości ich polskiej znajomej :) Poza tym angielski to lingua franca w dzisiejszych czasach i dla większości nie powinien stanowić problemu :) Tak więc komu język angielski nie straszny, to zapraszam do siebie :) Wszystko jest otagowane więc ze znalezieniem interesującej Was treści nie powinno być problemu. Zapraszam zatem w świat moich wytworów hand-made w wersji anglojęzycznej. 

Sunday, December 5, 2010

Różowe Monstrum

Na tygodniu zostałam włacicielką tego o to coś




to ciężkie różowe monstrum inkrustowane milionem mikro-kulek i tysiącem mozaikowych lusterek z reniferową nutą (dzwonki! dzwonki! dzwonki!) rodem z charitowca albo carboot-u dostało mi się w prezencie na urodziny od jednej osoby. Nie chcę wyjść na niewdzięczną i w ogóle ale nie ten prezent wprawił mnie w konsternację połączoną z wybuchem śmiechu. T. stwierdził, że to "szczyt smaku" i totalne bezguście psujące wystrój domu. I hate it. You know, attitudes, it's what counts - stwierdził.
No i taka prawda, "szafa" wali po oczach wsciekłym różem i odblaskiem lusterkowym. Lubię co prawda babskie duperelki w kobiecych kolorach ale zabawki o smaku i wyglądzie cukierka niekoniecznie. Odpadają też wszelkie różowiutkie dziecinne girly gadgets! Sorry, ale nie ten wiek, nie ten styl. 
No i teraz zachodzę w głowę co z tym różowym meblem? Ma ktoś pomysł? Oddać? Przerobić? Ale jak? Upchać w kąt? Schować pod łóżko? W najdalszy kąt domu?
A Wy? Jaki śmieszny bądź tragiczny prezent zdarzyło Wam się dostać w życiu? :) podzielcie się wspomnieniami.

Saturday, November 13, 2010

Jeszcze tydzien!

Kochani/kochane przypominam, że został jeszcz tydzień zapisów na Robinową Wymiankę Kartek Świątecznych :) spieszcie się kto ma ochotę do nas dołączyć :P i pochwalić się piękna kolekcją swiątecznych kartek na kominku :) a po 20 listopada losowanie kolejności :D
Zapraszam Ociągalskich!

Minał kolejny tydzień. Do świąt coraz bliżej. Wszystkim zaczyna udzielać się przedświateczna atmosfera i kupowanie prezentów. W sklepach już towary świąteczne na całego, światełka zawieszone na ulicach miast (oficjalne zapalenie światełek w Wrexham ma byc 18 listopada przez jakiegos celebrytę ???), w telewizji reklamy juz krzyczą o okazjach cenowych, sprzedażach, pożyczkach na święta...
A dla mnie to był dosyc wyczerpujący tydzień - 3 x siłownia, późne wracanie do domu w jesienną zawieję, zapoznanie się z nowym miejscem i sprzętem, spalane kalorie, męskie towarzystwo :D i  bolące mieśnie :D Nie mam juz siły na pisanie częstych notek. Wybaczcie :)
Ale damy radę!

Saturday, October 23, 2010

Inicjatywa - czy masz to coś?

Inicjatywa to fajna rzecz. Jak się ją ma, oczywiście. Bo można wiele zyskać na tej cesze charakteru. W wielu sprawach. Jak się ktoś urodził z darem motywacji i inicjatywy to powiem tylko tyle: szczęściarz niesamowity. Reszta musi sobie ją albo wyrabiać albo jej szukać. Przez całe życie. No bo w życiu tak jest: albo się kogoś ciągle kopie, za przeproszeniem, w dupę, albo jest się tym kopanym. Aktyw lub Pasyw. Wybór należy do Ciebie :)

Z motywacją i inicjatywą bywało u mnie różnie. Rosła i opadała, rosła i opadała jak wykres na giełdzie. Były i szczyty i doły. Wszystko zalezało od sytuacji i problemu. Może nie zawsze sięgała szczytów ale wiem, że jeden sukces napędza drugi sukces i jak widzę pozytywne skutki czegoś, to czuję się zachęcona do tzw "drążenia tematu". Pytanie tylko: jak zarazić kogoś biernego inicjatywą i chęcią do działania?

Mam taką jedną koleżankę w pracy która współtworzy ze mną kółko plastyczne i która to (fajnie by było) żeby dla dobra wspólnego (czytaj: szkoły) domyśliła się sama i wykazała się dobrowolną inicjatywą i coś zrobiła poza wyznaczonym schematem. Problem w tym, że ona się za bardzo nie domyśla. Twardo tkwi w sztywnym schemacie codziennej pracy i za mur przepisowych obowiazków nosa wystawić nie myśli. Ostatnio odniosłam wrażenie, że ta owa koleżanka wymościła sobie wygodne gniazdko pracownika, który chce aby nim kierowano bo tak jest wygodnie. Nie trzeba podejmowac decyzji, ani też się zbytnio wysilać ani brać odpowiedzialności. Ostatecznie i tak zawsze staje na tym, że to ja wybieram projekt plastyczny, to ja wyszukuje materiały do realizacji, to ja chodze po sklepach aby dokupić brakujace rzeczy, wieszam nowe prace i zdejmuję stare, wycinam, przycinam, przypinam....
Rzucam  różne sugestie, że może przydałoby się zrobić to czy tamto, że nie na wszystko starczy mi czasu, że nie daję rady oblecieć wszystkiego  i każda para rąk chetnych do pracy jest jak dar z niebios ale zazwyczaj kończy się tym, że i tak sama coś robię albo wykańczam. Natomiast efekty podziwiamy obie. Podobnie jak obie zbieramy zasługi. Taka sytuacja trwa od początku roku szkolnego i pomału przestaje mi się to podobać, bo ostatecznie to ja wykonuję 80% całosci pracy zamiast wspólnego 50-50. 
Ma ktoś może jakiś pomysł jak kogoś zachęcić do podejmowania samodzielnej inicjatywy?

Friday, October 22, 2010

Ferieeeeeeeeee!

Wooohooo! Nareszcie nadeszły! Ferie. Moje długo wyczekiwane przeze mnie tygodniowe wolne od pracy. Jestem w 7 niebie, Przede mną 9 dni labowania :D W UK nazywamy je half-term break :) W końcu czas na spanie do wiwatu, czas na książki, filmy, czytanie, blogi, rękodzieło :) Żyć, nie umierać. Ooops, sorry, żyć, nie pracować! He he he :)

Tuesday, October 12, 2010

Writer's block

Chyba dopadł mnie jakiś writer's block czyli blokada umysłu pisarskiego bo jakos ostatnio nie mam za bardzo pomysłów na błyskotliwe notki :-/ Wam też się to często zdarza, że czasami możecie pisać notki blogowe jedna za drugą, myśl goni myśl a czasami nic,  zupełnie NIC nie przychodzi do głowy i echo pustki odbija się o zwoje mózgowe? Może samo wkrótce przejdzie. Oby jak najszybciej!

Sorki, jesli do Was ostatnio mało zaglądam, nie, nie zapomniałam, po prostu po podjęciu sie drugiego projektu - wydawania szkolnej gazetki, mój wolny czas skurczył sie niesamowicie. Praca-dom-spanie. Praca-dom-spanie - oto moja sekwencja codzienności. Niemniej jest coś takiego jak wolne :D i zostawiam sobie weekendy na nadrabianie blogowych zaległości.

Tygodniowa przerwa miedzysemestralna: od 22 października.Jupiii! Już odliczam dni!

miłego wieczoru! :*

Saturday, October 9, 2010

Uśmiech poproszę!

A taka myśl na dziś.
Tak sobie myślę.... Próbowaliście się kiedyś uśmiechać do nieznanej Wam osoby, ot tak, bez powodu? Na ulicy, w autobusie, na ławku w parce, w poczekalni u lekarza, w sklepie? Tak sami z siebie, ze swojego wnętrza? Dla uśmiechu. Dla pogody ducha. Na dzień dobry. Z życzliwości. 
Potraficie? Łatwo Wam to przychodzi? Ja wciąż się uczę :) Od Brytyjczyków. To jedna z tych pozytywnych cech charakteru wyspiarzy, która mnie notorycznie zadziwia i której tak naprawdę możemy im pozazdrościć. Otwartość i życzliwość nie tylko wobec własnych znajomych ale i obcego na ulicy. Naturalna, wrodzona pogodność i chęc interakcji z drugim człowiekiem. Stereotyp zimnego zmanierowanego Brytyjczyka nie jest tak naprawdę do konca prawdziwy.

Tak sobie myślę, że tego mi właśnie brakuje w rodakach, w naszym polskim narodzie - spontanicznego uśmiechu i pogodnej twarzy bez żadnego powodu. Spójrzcie tylko na polskie ulice. Wszedzie smętne miny, nosy spuszczone na kwintę, w autobusach nieobecny lub wymijający wzrok. Nikt się do siebie nie odzywa, nikt nie zacznie pierwszy rozmowy. Szara blokowa post-komunistyczna rzeczywistość, w której mozolnie usiłujemy się poruszać. Oto my! Grumpy Poles. Naród Wiecznie Niezadowolonych i Narzekających Smutasów. Powiedzcie mi proszę dlaczego nieznany mi totalnie Brytyjczyk wyprowadzając na spacer psa i mijając mnie na przystanku potrafi uśmiechnąc sie do mnie i pozdrowić, kierowca w autobusie pierwszy wita mnie uśmiechnietym good morning w ponury mglisty poniedziałek a własny wieloletni sąsiad z bloku mija Cię bez słowa na klatce schodowej i udaje że nie widzi? Jak to jest? Czy naprawdę nie stać nas na przyjazny spontaniczny uśmiech?

Friday, September 24, 2010

Dialog uliczny (1)

Przypadkowa rozmowa brytyjskich nastolatków:
Chłopak na rowerze do 2 nadchodzących dziewczyn (koleżanek???), wiek coś ok. 15-17 lat: Why are you holding hands?
Jedna z dziewczyn: Because we are lesbians.
Druga z dziewczyn: Girls do that you know...

Głupi żart? Być może...
Brak słów. Ręce opadają. 
Mały prywatny apel do mediów: Weźcie przestańcie robić sieczkę w głowie dzisiejszym nastolatkom
Prośba do nastolatków: weźcie się dzieci do nauki

Friday, September 17, 2010

Zdrowie? Jestem na tak!

Dziś będzie krótko. Bardzo skrótowo i ... zdrowotnie :)
Po dzisiejszej wizycie u lekarza mam natłok myśli. Zdrowotnych myśli. Takich właśnie jak te:

You are what you eat - Jesteś tym co jesz. Wybór należy do Ciebie.


Eat to live, not live to eat - Jedz aby żyć a nie: żyj aby jeść.


Ilu z nas tak naprawdę zdaje sobie z tego sprawę? Ilu z nas tak naprawdę żyje według tych praw?
Ja już wybrałam. Wybrałam zdrowie :) Czas na zmiany.

i jeszcze nasz stary dobry Kochanowski na zakończenie:


Wednesday, September 8, 2010

Wstawaj, szkoda dnia! :)

Coś dla rannych ptaszków :) - ulotne chwile świeżego słonecznego poranka, które uchwyciłam dziś rano czekając na spóźniający sie autobus. Przy takiej pogodzie znacznie łatwiej wygrzebać się z łóżka i pomaszerować do pracy. Kocham jesienne słońce. Nastraja mnie pozytywnie :)


W UK często zdarza mi się zadrzeć głowę w górę i spoglądać na cięzkie pierzaste chmury wiszące nad wyspami i na ślady jakie zostawiają za sobą samoloty na tle błekitnego nieba. Nie mogę wtedy oprzeć się pokusie wyobrażeniu tego jak sama lecę samolotem, tam wysoko w górze, do domu, do kraju, do Polski.... To chyba już tęsknota...


A tu coś ciekawego z natury :) - 3 siostrzane pajęczynki. Czyżby była nadzieja na babie lato? :)

Tuesday, August 24, 2010

Wszystko się kończy, nawet Google

Ja internetoholik, muszę Wam o tym napisać...

No właśnie. Wszystko ma swój koniec. Google również. Mam na myśli darmowy Google. A chodzi mi tu konkretnie o wyczerpanie limitu na zdjęcia na bloggerze/picasie. Zdziwieni? Tak, tak, wasz blog też ma limit na zdjęcia. Ja również byłam zaskoczona, kiedy podczas pisania nowej notki na blogu, serwer bloggera poraz kolejny odrzucał moje zdjęcia pobierane z pece-ta. Otóż blogger do spółki z picasą (tym którzy jeszcze nie wiedzą, wyjaśnię, że wszystkie załadowane zdjęcia z waszych blogów lądują w folderach na picasie) mają nam do zaoferowania aż (a może TYLKO) 1GB na zdjęcia i filmy. Niby dużo, niby nie. Kto wrzuca dużo zdjęć i w dużym formacie musi sie liczyć, że pewnego dnia google zaśpiewa mu ten komunikat: You have just exceeded your storage quota. Upgrade. Co za rozczarowanie. A właściwie ROZCZAROWANIE. Wszystko co dobre, szybko sie kończy. Są dwa wyścia, albo oczyszczamy swoją picasę z niepotrzebnych i/lub zdublowanych zdjęć robiąc miejsce na przyszłe upload-y i "skrobiemy się" potem z każdym załadowanym bajtem albo wykupujemy oferowaną nam subskrypcję. Najtańszy wariant to 20GB czyli 20 x tyle co do tej pory za 5 dolców na cały rok. Nie wiem jak Wy, ale ja zamierzam więc szaleć ze swoimi zdjęciami za te 5 dolców przez cały dłuuuugi rok :) O!
Witamy w świecie płatnych portali :-/