Zobaczcie kto dziś do mnie rano wpadł na śniadanie :) Bessy, The Sheep i Marcel, the Rabbit :P - dwójka gości z Polski, którzy już na zawsze zostaną u mnie :D Yupieeee!
Tak oto przybyli opakowani i przytuleni we dwoje, z Wałbrzycha ...
od takiej jednej frywolitkowej czarodziejki ;-P
Aniu, Tildy sa cudowne i niesamowicie przesympatyczne a serduszkowe frywolitki przepiękne! (Już chyba z million razy mówiłam Ci jak bardzo zazdroszczę Ci umiejętności ich robienia :P) Jestem niezmiernie uradowana tymi cudownościami! Bardzo, ale to bardzo pięknie Ci dziękuję za te wspaniałe zwierzaki, które posłuża mi jako kanon szycia przyszłych tildowych laleczek :D
Prezent od Ani ma dla mnie jeszcze o tyle znaczenie, że został zrobiony dla mnie w pełni ze spontanicznej incjatywy, co jak najbardziej doceniam.
Dziękuję raz jeszcze!!!!!!!!!!!!! :-* :-* :-*
ps. Ten dzwoneczek u szyi owcy rozbroił mnie totalnie :)