Ależ miłośnie zrobiło sie teraz na wielu blogach! Wszędzie widać piękne czerwone kartki i deklaracje miłości. W sumie to nawet lubię walentynki. Ale nie te komercyjne, plastikowo-balonikowo-misiowe, te takie bardziej prywatne, nasze wspólne. Zawsze staram się podarować tżtowi jakiś walentynkowy hand-made :)
U mnie w tym roku też powstało dziś cos walentynkowego :) A własciwie to nie jedna ale dwie kartki (będzie spokój na 2 lata ha ha LOL, żartuję). Miłosne karteczki dla mojego T., tak prosto z serca. Przyjemnie mi się je robiło. Tż docenia moje kartki od kiedy sam postanowił zrobić dla mnie kartkę urodzinową używając moich "zabawek". Zasiadł do biurka, posiedział, pomyslał, coś pokleił i stwierdził, że ogrom scrapbookingowego sprzętu o niewiadomym dla niego przeznaczeniu przerósł go totalnie. Kartka od tż powstała, bardzo ciekawa... i jedyna sama w sobie ;P
Od tamtego czasu tż już wie, że zrobić ładną kartkę to nie takie hop siup :)
Romantyczne stemple od Noolibird i Lemonade, wykrojnik sercowy Spellbinders, dziurkacz serduszkowy MS i piękne żywe krwistoczerwone papierki od Panduro - nareszcie miałam okazję ich użyć :)))
Stempelek kółkowy Lemonade potraktowałam czerwonym pro-markerem i ozdobiłam konturówkami reliefowymi do malowania na szkle :) Bardzo lubię te stemplowane odznaki :)
Tak mi sie przyjemnie kleiło te czerwone kartki, że powstała jeszcze jedna walentynka - piękny stempel miłosny od Noolibird - ozdobny sam w sobie, od początku widziałam go jako embossowany na czerwono :) Do tego czerwony papier w krzyżykowe serduszka (ostatnio mam "fazę" na wszelkie "haftowane" i "swetrowe" stemple i papiery) i konturówki: czerwona i biała.
Karteczki ozdobiłam w środku serduszkowymi i krzyżykowymi borderami :) Wyszło całkiem nieźle, tak myślę :) Jestem zadowolona.
EDIT:
Jeszcze trochę o walentynkach :) Pomyślałam, że zamiast pisać nowy post podepnę ten tekst pod tą notkę bo to tak tematycznie tutaj :) Moja druga część walentynek, taka bardziej gastronomiczna :P - jak mówią droga do serca mężczyzny wiedzie przez żołądek no to postanowiłam zrobić miły prezent tż-towi w postaci jego ulubionego pie'a z kurczakiem i kukurydzą :) Tż zanim wprost przepada i dwa ceramiczne naczynia potrafią zniknąć wciągu 24h! (chyba nie muszę mówić, kto robi częste wycieczki do lodówki wczesnym rankiem i późno wieczorem?) Tym razem była to specjalna walentynkowe edycja pie'a: the Love Edition :)))) bo przyozdobiłam zapiekankę serduchami z ciasta. Szybka fotka na dowód w aranżacji tżtowej, tuż po wręczeniu walentynki :)
Po zapiekankach oczywiście już ani śladu ;)