Boże, jak dobrze, że juz piątkowy wieczór i na dwa dni można zapomnieć o pracy. Czas na totalny relaks, nicnierobilizm, spanie do wiwatu i zmianę środowiska. T. już w domu, wypłata była, nowe gazetki cross stitch-owe i crafts czekają. Można sobie odbić za cały tydzień ;) Po tym tygodniu pracy mam dosyć szkoły. Dopadła mnie dziś jakaś frustracja będąca średnią wypadkowa z całego tygodnia i mam ochotę uciec od tego hałasu i zgiełku gdzieś na pustkowie i w ogóle marzą mi się już wakacje. Gdziekolwiek, byle najdalej od budynków szkolnych. Nie będę juz wyliczać wszystkiego bo szkoda czasu. Ech, dodatkowo wkurzyli mnie dziś u optyka bo okazuje się, że nowe okulary jakie bym chciała miec to koszt 250 funtów! no i nie dostałam recepty z nowymi parametrami na soczewki i muszę nosić kolejną testową parę przez następne tygodnie :((( Optyk zasłania się prawem i słowem illegal i recepty nie wyda dopóki test nie zakończy się a mnie własnie wczoraj wieczorem jak na złość popsuła sie testowa soczewka której upływał termin użytkowania i którą miałam dzisiaj mieć założoną i ostatecznie do optyka poszłam bez nich. W ogóle okazuje się że kupienie soczewek w UK to jest to WIELKI problem i bez testów i opłat i całego tego zamieszania to nie da rady, nie tak jak w Polsce, że człowiek sobie zamówi z neta albo u optyka , 2-3 dni poczeka i będzie je miał. A co! Postawię na swoim - soczewki sprowadze sobie przez rodzinę z Polski. Doszłam do wniosku, że ludzie w UK to lubią sobie utrudniać niektóre rzeczy, czasami nawet te najprostsze. Prawo, zasady, zasady, prawo... wiecznie czegoś nie można, wiecznie czegoś się nie da bo coś tam, coś tam...Dosyć!
Zaraz zasiąde sobie do tamborka z płótem i nitkami, muszę się jakoś wyciszyć i odreagować. Krzyżyk po krzyżyku, mm po mm. Dłubanie igłą na kanwie mnie uspokaja :) A teraz właśnie przed chwilą rozpoczął się kolejny mecz Anglia - Algieria i siedzimy z T. na kanapie, jemy miśki Haribo :P i kibicujemy jego rodakom :) Dla anglików to ważny moment - jak przegrają to bye bye world cup! Trzymamy kciuki!
Miłego weekendu życzę! ;)
Enough! I'm fed up! Soooo fed up. With everything. Yes, I do become like that. Every so often. Stressed out, embittered and disappointed. It's about everything really, about work and about the life in general. I think I've got frustrated by all the bad or unlucky things that happened (to me) this week. No point in listing them. Just some boring usual stuff. I want my hols now! Go somewhere, run away from the school kids and the staff.. Do something nice, enjoy sitting in silence, go out and enjoy nice weather without worring about kids' safety, rules and other things. Forget about the daily routine. Oh, and I've come to the conclusion that the British like to make certain things complicated. Law, rules, regulations... it's their explanation when you ask them: but why?
Thank God it's weekend now and time to unwind in a nice homely atmosphere and with nice weather outside Can do my crafts, spend time with T., go shopping or catch up with reading mags and books. And now we are sitting and watching England play against Algeria. Come on, England!!! Don't let us down!