„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Saturday, June 19, 2010

Budki do narzekania :)

Do napisania tej notki zainspirował mnie TEN artykuł z wp.pl. który opisuje pewien projekt o nazwie "Rozmowy (nie)kontrolowane" jaki przeprowadzono w Łodzi mający na celu uzyskanie od łodzian opinii na temat funkcjonowania miasta. Rozbawiło mnie to i tak mi przyszło do głowy - a może by stworzyć takie budki do narzekań i masowo ustawić wszędzie w całej Polsce? :P Co by każdy mógł sobie wejść i ponarzekać do woli do telefonicznej stłuchawki? :D A wiadomo przecież, że Polacy słyną z nadmiernego i nieuzasadnionego narzekania. Może taka Budka Skarg i Żalów byłaby odtrutką na nasze życiowe i narodowe bolączki? I Polacy przestali by tak narzekać na codzień ;) Ludzie mogliby zrzucić to co leży im na wątrobie a jeszcze inni mieliby pracę bo należałoby zatrudnić parę tysięcy operatorów-spowiedników opanowanych i odpornych psychicznie na polskie narzekanie i "niecenzuralną łacinę" :) 
Co powiecie na przykład na taką optymistycznie pomalowaną budkę? ;) Skargofon w różowym kolorze z krzesełkiem w środku :P

Friday, June 18, 2010

Słowo tygodnia: Dość! / Word of the week: Enough!

Boże, jak dobrze, że juz piątkowy wieczór i na  dwa dni można zapomnieć o pracy. Czas na totalny relaks, nicnierobilizm, spanie do wiwatu i zmianę środowiska. T. już w domu, wypłata była, nowe gazetki cross stitch-owe i crafts czekają. Można sobie odbić za cały tydzień ;) Po tym tygodniu pracy mam dosyć szkoły. Dopadła mnie dziś jakaś frustracja będąca średnią wypadkowa z całego tygodnia i mam ochotę uciec od tego hałasu i zgiełku gdzieś na pustkowie i w ogóle marzą mi się już wakacje.  Gdziekolwiek, byle najdalej od budynków szkolnych. Nie będę juz wyliczać wszystkiego bo szkoda czasu. Ech, dodatkowo wkurzyli mnie dziś u optyka bo okazuje się, że nowe okulary jakie bym chciała miec to koszt 250 funtów! no i nie dostałam recepty z nowymi parametrami na soczewki i muszę nosić kolejną testową parę przez następne tygodnie :(((  Optyk zasłania się prawem i słowem illegal  i recepty nie wyda dopóki test nie zakończy się a mnie własnie wczoraj wieczorem jak na złość popsuła sie testowa soczewka której upływał termin użytkowania i którą miałam dzisiaj mieć założoną i ostatecznie do optyka poszłam bez nich. W ogóle okazuje się że kupienie soczewek w UK to jest to WIELKI problem i bez testów i opłat i całego tego zamieszania to nie da rady, nie tak jak w Polsce, że człowiek sobie zamówi z neta albo u optyka , 2-3 dni poczeka i będzie je miał. A co! Postawię na swoim - soczewki sprowadze sobie przez rodzinę z Polski. Doszłam do wniosku, że ludzie w UK to lubią sobie utrudniać niektóre rzeczy, czasami nawet te najprostsze. Prawo, zasady, zasady, prawo... wiecznie czegoś nie można, wiecznie czegoś się nie da bo coś tam, coś tam...Dosyć!

Zaraz zasiąde sobie do tamborka z płótem i nitkami, muszę się jakoś wyciszyć i odreagować. Krzyżyk po krzyżyku, mm po mm. Dłubanie igłą na kanwie mnie uspokaja :) A teraz właśnie przed chwilą rozpoczął się kolejny mecz Anglia - Algieria i siedzimy z T. na kanapie, jemy miśki Haribo :P i kibicujemy jego rodakom :) Dla anglików to ważny moment - jak przegrają to bye bye world cup! Trzymamy kciuki! 
Miłego weekendu życzę! ;)


Enough! I'm fed up! Soooo fed up. With everything. Yes, I do become like that. Every so often. Stressed out, embittered and disappointed. It's about everything really, about work and about the life in general. I think I've got frustrated by all the bad or unlucky things that happened (to me) this week. No point in listing them. Just  some boring usual stuff. I want my hols now! Go somewhere, run away from the school kids and the staff.. Do something nice, enjoy sitting in silence, go out and enjoy nice weather  without worring about kids' safety, rules and other things. Forget about the daily routine. Oh, and I've come to the conclusion that the British like to make certain things complicated. Law, rules, regulations... it's their explanation when you ask them: but why?
Thank God it's weekend now and time to unwind in a nice homely atmosphere and with nice weather outside Can do my crafts, spend time with T., go shopping or catch up with reading mags and books. And now we are sitting and watching England play against Algeria. Come on, England!!! Don't let us down!

Monday, June 14, 2010

Fish 'n' Chips Stories


No dobra, padło mi na mózg. Pewnie sobie tak pomyślicie i pewnie macie rację :) Założyłam kolejnego bloga, tym razem tylko i wyłącznie o wątku emigracyjnym i kulturowym bo mi to po nocach nie dawało spokoju, że na Titania's Planet mam takie mydło i powidło tematyczne, że czuję się tu jak w Meksyku :P Tak sobie powoli dryfowałam myślami w tamtą stronę, i dryfowałam... aż w końcu moja wewnętrzna potrzeba ładu i składu pokonała mnie i stworzyłam kolejną blogową szufladę. A zatem Fish 'n' Chips Stories czyli moje opowieści o i z Wielkiej Brytanii, dla tych co ciekawi ich ten temat :) Wszystkie dotychczasowe posty kulturowe importowałam na nowego bloga, dla tych co chcą uchwycić wątek emigracyjny w całości. A wiem, że są przychodzą tu takie osoby co interesuje ich ta tematyka bo same przebywają na emigracji. Będzie im łatwiej odnaleźć się w temacie. Spis wszystkich moich blogów znajdziecie w pasku na prawo, wiec nic Wam nie umknie ;) Zapraszam wszystkich serdecznie, będzie mi miło jak bedziecie odwiedzać mnie w moim nowym zakątku. 


ps. A dlaczego właśnie taki tytuł? Dowiecie się na nowym blogu :P

Saturday, June 12, 2010

Prrrru, prrrrru...... czyli Simon's Cat

Znacie może kota Simona z youtube? Tego charrrakternego, rozbestwionego do granic możliwości a jednocześnie ubóstwianego przez wszystkich kota, który non-stop miętosi swojego właściciela i robi: prrrru, prrrru...? Oto bowiem Kot Simona doczekał się wydania swoich przygód w postaci obrazkowych historyjek :) popularność filmików Simon's Cats na youtube przeszła samą siebie i autor filmików postanowił wydać książkę, którą to ja, miłośniczka wszelkich kotów z charakterem z wielka chęcią sobie zakupiłam :)



a tutaj dwie przykładowe fotki z ksiązki, (również z moim ulubionym gnomem ogrodowym :D)


możecie też odwiedzić kota Simona na ich stronie internetowej:


a tu przykładowe filmiki z youtube, idealnie pokazujące kocią naturę :

"Wpuść mnie, wpuść mnie!"




"TV Dinner"





"Cat Man Do"



Więcej filmików (w tym nowe!!!) znajdziecie na youtube. Miłego oglądania :)

Friday, June 11, 2010

Kanapka oracza :) / Ploughman's sandwich

Ech, naleciało mnie dziś na brytolskie pikle :P a konkretnie na Ploughman's Sandwich z piklami Branstona :P Ploughman's Sandwich to jeden z najpopularniejszych typów kanapek w Wielkiej Brytanii. Kanapka Oracza, bo ploughman to w ang "oracz" występuje tez pod nazwą Ploughman's (lunch) i tradycyjnie składa się z chleba, masła, sera typu cheddar (to najbardziej znany i popularny ser zółty w UK), albo sera stilton ("skarpetkowy" ser z gatunku pleśniowych) lub jakiegoś innego lokalnego sera żółtego, pickli octowych (tak, tak, to to brązowe coś) oraz warzyw - sałaty, ogórka, pomidora, cebuli ewentualnie selera naciowego i jabłka. Te charakterystyczne pickle brytyjskie są robione na bazie octu słodowego, i często głownym składnikiem jest cebula, marchewka, ogórek, pomidor, seler, kabaczek. Charakterystyczną cechą tej kanapki jest to, że ser jest zazwyczaj grubo krojony.
Ja swoją zrobiłam z białego chleba (brązowy chleb z ziarnami jak najbardziej!!!) bo brązowego nie miałam pod ręką, sałaty lodowej, dojrzałego cheddara, czerwonej cebuli, pikli branstona i ogórka. Mniam!


Ploughman's sandwich/lunch to ikona kulturowa Anglii i czesto sprzedaje się ją w pubach do pary z pintą piwa lub cydru ;) Pochodzenie ploughman's lunch nie jest to konca znane, być może ten typ posiłku znany był sprzed WWII a następnie spopularyzowany w latach późniejszych aby podnieść sprzedaż sera. Tak czy inaczej kanapka oracza zawładnęła gustami smakowymi Brytyjczyków na dobre. Polecam. Spróbujcie sami!

Wszyscy jedzą truskawki, jem i ja! Dziś sięgnełam po nie poraz pierwszy w tym roku. Niestety brytyjskie bo o polskich z rodzicowej działki to mogę sobie pomarzyć :( Miałam 2 wyjścia - albo kupię zagraniczne, tzn w  moim przypadku lokalne, albo nie zjem żadnych w tym sezonie :( No ale nie spróbować truskawek ani razu w ciągu całego roku!!! Toż to niemożliwe! Te które zakupiłam okazały się nawet niezłe, miały zapach i były soczyste w przeciwienstwie do niektorych połyskujących nawoskowanch olbrzymów z Tesco.


metka brzmiała dosyć obiecująco: klasa I, tradycyjnie uprawiane, pod scisła kontrolą pestycydów ...


no wiec z jogurtem wanilliowym w sam raz były! :P

Tuesday, June 8, 2010

Miłość do ... doniczek

Pokaże Wam dziś zdjęcie takiego jednego miejsca, które mijam po drodze do pracy. Ilekroć tamtędy nie przejeżdżam/przechodzę tyleż razy się uśmiecham sama do siebie. Dziś odważyłam sie wziąć aparat i pstryknąć tamtemu miejscu zdjęcie ;) Muszę być ostrożna bo w Wielkiej Brytanii CCTV (kamery) jest na każdym kroku i jeszcze ktoś mnie posadzi o zakłócanie prywatności albo gorzej... o planowanie napadu ;)
Tak więc pstryknełam zdjęcie i zaraz dałam nogę ;) 
Komentarz? Ja rozumiem, że można lubić ogródek i doniczki, ale... niektórzy to mają trochę nie tak w głowie ;) Najbardziej rozśmieszają mnie doniczki na słupkach LOL :D (kliknijcie na zdjecie, żeby zobaczyć szczegoły)

Monday, June 7, 2010

I tried - Crumpets

Pierwsza notka z nowej serii I tried...czyli tego próbowałam  :) w której zamierzam co jakiś czas opisywać ciekawe produkty/usługi brytyjskie wszelkiego typu, (nie)warte spróbowania i polecenia. Część być może będzie Wam już znana ale części na pewno nie znacie :P w dzisiejszej dobie, kiedy świat jest globalną wioską a przepływ towarów z kraju do kraju to podstawa handlu być może znajdziecie je na półkach w polskich supermarketach i wtedy ktoś sobie przypomni moją notkę na blogu ;P i sięgnie po towar na półce. koleżankom-emigrantkom te produkty będą dobrze znane ;)
A dziś pod lupę bierzemy.... crumpets! :P

Co Brytannia je na śniadanie? Brytannia je crumpets! Crumpets to są takie zabawne drożdżowe racuszki z głębokimi kanalikami :D najlepiej smakują tostowane na ciepło z masłem albo z masłem i dżemem :P i koniecznie z kawą lub herbatą. Można je też jeść na deser i w ogóle kiedy się chce. Na słodko lub na słono.
Specjalnie dla Was zakupiłam dziś paczkę Wartburton-owskich crumpet-ów :P bo te są chyba najpopularniejsze.


a tak wyglądają na ciepło po wyjęciu z tostera i w przekroju ;)



Znalazłam też dla Was przepis na crumpet-y :D wersja angielska: TU, a wersja polska TUTAJ i TEŻ TUTAJ  :D miłego kucharzenia!
moja opinia o crumpets : 10/10 :)

Saturday, June 5, 2010

Zapach lata / Summer's round the corner

Lato nadchodzi wielkimi krokami :) po tak długiej zimie w tym roku chyba najbardziej wyczekiwane przeze mnie ze wszystkich pór roku :) Moje szkolne ferie co prawda dobiegają końca ale postanowiłam uchwycić tę piękną pogodę jaką mamy od kilku dni :) Zobaczcie oto jakimi kolorami i zapachami świętuję przed-lecie ;) 

Jakieś parę dni temu w sklepie nie mogłam się oprzeć tym dwóm kolorowym notatnikom :)  i nowym piórze parkera. Do obu mam słabość :D Z resztą, co tu dużo mówić, ja w ogóle mam słabość do pięknych kolorowych wyrobów papierniczych i kropka :P


Dla mnie lato to czas nie tylko intensywnego ciepła słonecznego i wakacji ale też czas otwartych na oścież drzwi i okien, fruwających na wietrze firanek, czas świeżych truskawek jedzonych w cieniu na ochłodę, czas kostek lodu i drinków gazowanych, czas mrożonych herbatek cytrusowych i miętowych. Lato dla mnie to też  czas piegów i poplamionych sokiem z wiśni rąk, to sezon lekkich kolorowych sukienek, orzeźwiających perfum "ogórkowych", klapek, turkusowej biżuterii i białych ubrań ;) To leżenie na trawie, to niespanie do późna w nocy, długie rozmowy na balkonie i oglądanie gwiazd, to długi wieczór i film przy migoczących światełkach z lampionika... :) A Wy? Czym dla Was jest lato? Z czym je kojarzycie?


A oto kolory lata sprzed naszego domku :) Najbardziej zachwycił mnie melanż fioletów i różów. Bosssskie kolory...


Nie mogło zbraknąć też żółci. Żółte maki i kaczeńce. Kaczeńce kojarzą mi się z podmokłymi terenami Polski a maki z Walią. Z resztą żółć już chyba do końca życia będzie kojarzyć mi się z tym krajem ;)


Jakimś cudem bez bycia użądloną udało mi  się sfotografować pupę pszczoły zajętej nadgodzinowym zapylaniem kaczeńców, która z resztą nie zawracała sobie głowy wścibskim papparazii  i kontynuowała swoją robotę :P No i dobrze. Nie będziemy sobie wzajemnie przeszkadzać :D


i jeszcze trochę czerwieni... :)


Tak na marginesie, to kierowca tego samochodu ze zdjęcia pewnie zdążył sobie bógwico pomyśleć o mnie, że to niby ja na kogoś czatuje w tych krzakach czy co, bo musiało to zabawnie wyglądać z jego strony kiedy ja klęczałam przed krzakami, żeby zrobić to zdjęcie ;)  no ale czego człowiek nie poświęci dla materiału na bloga ;P

No ale, żeby nie było, że ja tu tak chwalę się pogodą, tym i siamtym, a w Polsce ludziom krzywda się dzieje Czytam dużo w necie o Polsce i chcę Was zapewnić, że jestem z Wami myślami, szczególnie z powodzianami, którzy martwią się o swoje domy i los swój i swoich bliskich. Kochani posyłam Wam trochę słońca do Polski. Weźcie je sobie, niech osuszy tereny i wasze łzy. Buziolki  dla Was :*

I na koniec jeszcze dwie małe wiadomości:
dziś już zdradzę, że w następnym tygodniu szykuje się u mnie kolejne szkiełkowe candy na witrażowym blogu ;) zapraszam serdecznie
oraz powstał mój kolejny zakątek Words, words, words - tym razem klimat językowo-literacko-refleksyjny  w surowym minimalistycznym wydaniu :)  Kto ma ochotę wpaść, będzie mi miło ;-)

Thursday, June 3, 2010

Nowe karteczki witrażykowe i krach komputera

Nowe karteczki witrażykowe oraz kartki z użyciem Sakura Glaze Pens do obejrzenia na moim witrażowym blogu ;) Zapraszam do komentowania ==> klik   :-*

ps. uff, co dzień. rece opadają. jestem zła i zdołowana. kolejny problem na głowie - chyba padł mi system w kompie albo jakaś część komputera bo po wlączeniu nic nie wyświetla mi się na ekranie, czarność tylko, mimo, że komputer da się odpalić. czy ktoś może wie na co to moze wskazywać? karta graficzna? płyta główna? system operacyjny całościowo? twardy dysk? tuż przed awarią komp mi sie zawiesił, tak że wyłaczanie go przyciskiem nic nie pomagało, trzeba było mu po chamsku przerwać prąd z sieci. dobrze, że jest jeszcze dyżurny laptop ale i tak czuję sie odcięta od mojej drukarki/skanera i bazy danych :( shit! shit! shit! ech! jak nie urok to sraka. sorry, musiałam się wyżalić. a teraz ide spać bo juz po drugiej w nocy :( o!

Tuesday, June 1, 2010

Karteczki trzy / Floral patterned ornate cards

Oj, dawno już nie robiłam karteczek!!! Tak dawno, że chyba przestaliście mnie z nimi kojarzyć :-/ a nowe osoby odwiedzające mój blog pewnie mnie w ogóle z nimi nie kojarzą. Sa ferie i pora przywrócić cardmaking do łask :D A z racji tego, że ja lubię robić kartki głownie wtedy kiedy mam na nie ochotę, a nie z przymusu, to postanowiłam kuć żelazo póki gorące ;) i tym razem padło na styl coś na kształt ornate vintage. No powiedzmy ;) Użyłam stempli i papierów z Papermanii, tuszu karmelowego Airdondack i peel off stickers-ów (również z Papermania). Karteczki ostemplowałam równiez w środku rogowymi stemplami bo nie znoszę pustej strony :P Oto pierwsze 3.

Long time no hand made cards! I bet you have forgotten I've ever dabbled in them! It's half term break now and it's about time to resume making cards :) This time I've used Papermania cardmaking kit (white cardstock, patterned papers, peel offs and stamps) as well as a caramel Airondack ink. Style: ornate vintage. Of course I couldnt resist stamping the corners inside the cards :P To be continued...