Tomorrow the whole Poland will be celebrating the so called Fat Thursday with their yummy doughnuts and fried pastry twists before it goes into the Lent period. Britain is no worse though as Shrove Tuesday is celebrated here, 5 days later, just the day before the Ash Wednesday. Tonight, for the purpose of this post :P I decided to celebrate the future Shrove Tuesday with my Ma's Pancakes sprinkled with some caster sugar and drizzled with some lemon juice! Mmmm.....
Jutro cała Polska świętuje tłusto, pączkowo i faworkowo! Mniam! Aż mi ślinka cieknie na samą myśl o tych polskich smakowitościach ale Brytania wcale nie jest gorsza :P My zaś świetujemy Tłusty ....nie Czwartek ale Wtorek :P tyle że 5 dni później, na dzień przed Popielcem ;-)
Jutro cała Polska świętuje tłusto, pączkowo i faworkowo! Mniam! Aż mi ślinka cieknie na samą myśl o tych polskich smakowitościach ale Brytania wcale nie jest gorsza :P My zaś świetujemy Tłusty ....nie Czwartek ale Wtorek :P tyle że 5 dni później, na dzień przed Popielcem ;-)
Shrove Tuesday bo tak przmi oryginalna nazwa (shrove - to przeszła forma archaicznego słowa shrive = wyspowiadać się) lub Pancake Day (Dzień Naleśnika? ;-)) to ostatki po Brytyjsku mające swoje korzenie w anglikanizmie a pierwsze wspomnienie o Shrove Tuesday pochodzi z roku 1000 AD. Shrove Tuesday obchodzi się również w Irlandii, Australii, Kanadzie, Nowej Zelandii i niektórych częściach USA.
Dlaczego właśnie tego dnia je się naleśniki i inne pokrewne im potrawy (uwaga, pączki i faworko-podobne twory też wchodzą w grę!)? Głownie z tego samego powodu co je się pączki i faworki w Polsce - jest to jedzenie bogate w jaja, cukier, tłuszcz a to były to składniki, jakich celowo wyrzekano się na czas postu. W średniowieczu to właśnie w Shrove Tuesday pokutnicy wędrowali do konfesjonałów aby uzyskać przebaczenie zanim zacznie się Wielki Post.
Typowy Brytyjski naleśnik jest oczywiście posypany cukrem pudrem i skropiony paroma kroplami soku z cytryny ewentualnie z syropem (klonowym bądź owocowym) lub dżemem.
Shrove Tuesday to był również dzień zabaw i świętowania, jednakże wiele tradycji wymarło wraz z XIX wiekiem, kiedy to zakazano urządzania na uliach miast tzw Mob football czyli meczu rozgrywanego przez lokalnych mieszkańców. Do dziś tylko kilka nielicznych miast pielęgnuje tą tradycję. Shrove Tuesday był też dniem sjesty tzn o 11 rano dzwon kościelny ogłaszał wolne :) i rozpoczynały się wtedy zawody naleśnikowe - Pancake race, podczas których gospodynie biegły do mety podrzucając naleśniki na patelniach. Zwycieżała ta, która pierwsza przekroczyła linie podrzuciwszy naleśnik określoną ilość razy. Tradycja mówi, że ta zabawa pochodzi z czasów kiedy rzekomo jedna z gospodyń zamieszkujących Olney (Buckinghamshire), zagapiła sie przy gotowaniu i po usłyszeniu dzwonu wzywającego na mszę wybiegła z patelnia i naleśnikiem do kościoła jednakże zródła twierdzą, że takie wyścigi urządzano w Olney od 1445 r. Do dnia dzisiejszego wyścigi naleśnikowe można je oglądać na żywo w Lincolnshire i Buckinghamshire.
Ja oczywiście postanowiłam już świetować swój naleśnikowy wtorek ... w dzisiejszą środę :D ale to tylko w celach redagowania posta :P Muszę przyznać, że z sokiem z cytryny nieźle smakuje ;-)
ps. jeszcze tylko dwa dni do ferii!!!! :DDD
ps. jeszcze tylko dwa dni do ferii!!!! :DDD
O tak...w Irlandii tez obchodzimy Dzien Naleśnika. Przyznam szczerze,że nigdy specjalnie nie byłam zwolenniczką paczków, ale faworków - owszem. Jednakze czasu a i chęci brak totez jutro postanowiłam zrobic memu ulubiencowi naleśniki z twarogiem, wiec ów tematem mnie wyprzedziłaś ;)
ReplyDeleteps. bardzo ciekawa historia świetowania :)
Wygląda smakowicie :) Martuś jak chcesz to jutro wysyłam do Ciebie pączki :P
ReplyDeletePozdrawiam
Ania
Cleo - ja pączki zawsze uwielbiałam, i do tego z filiżanką kawy lub herbaty z earl greyem :P mmmm
ReplyDeleteArizoona, a prosze bardzo! :P prosze słać, ile da radę! tylko nie te wirtualne, ale prawdziwe :P ha ha! a te wirtualne to na wizazu krażyły w zeszłym roku ha ha ha ha! i u mnie wywoływały odruch Pavlova ;-)
A ja i paczki i faworki kocham, zreszta kocham wszystko co slodkie i domowej roboty ;)
ReplyDeleteDziekuje za Twoje odwiedziny, milo mi, do uslyszenia, pozdrawiam
muszę przyznać, że zaciekawiła mnie ta historia. :)
ReplyDeletePączki lubię, ale muszę mieć na nie ochotę, żeby zjeść 1-2. A najchętniej to obejrzałabym te wyścigi gospodyń domowych z patelniami:D
ReplyDeleteoh taka pyszna fotka na sniadanie
ReplyDeleteno to chyba rady nie ma bede robic faworki
bo na paczki nie mam odwagi
A u nas jakis zanik pamieci! Zapomnielismy o nalesnikach! malo tego dopiero dzis rano cos mnie tknelo i spojrzalam w kalendarz uswiadamiajac sobie, ze to tlusty czwartek! a u mnie sernik. Co za brak tradycji! Tragedia! W przyszlym roku musze to nadrobic! Nie pozostaje mi nic innego tylko liczyc na ukochanego, ze odwiedzi jakis polski sklep i kupi po paczku! A zawsze byly moje......starzeje sie, czy co? Pozdrawiam.
ReplyDeleteDziś nie ma co liczyć kalorii. Pałaszuję ogromne ilości faworków:-)))) A od jutra dieta i dodatkowa porcja ćwiczeń. Pozdrawiam wszystkich miłośników pączków i innych kalorycznych smakołyków:-)
ReplyDeleteJa to lubię naleśniki :-) Jak byłam mała to tata mi smażył, potem robiłam naleśniki wspólnie z bratem (ja ciasto, on smażył) a teraz to już sama robię od A do Z :-)
ReplyDelete