„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Saturday, January 23, 2010

Eco Farm shop / Ekologiczny sklepik rolniczy

Today me and my bf went to our favourite Farm Shop in Hawarden where organic and local food is sold. This is a place where we both like going to and we always leave this shop with bags :-) and such was this time too! Their products, although more expensive than in other shops, are so much delicious especially breads, butters, all sorts of dairy products, meats, jams, beverages so you just find them so irresistible! Such a change for those bored with massively produced Tesco products :D I usually end up buying  organic coffee and teas but this time we brought home some nice flavoured butters, breads , cheese, pies and pasties (the last two sooooo typical of the British culture ;-) Whoever comes to the UK, should try them! ;-P )
Oh, and I love that simple rough woody style inside that matches the character of the stock in the shop.You can just sit at a coarse woody table with a hot drink or grab some oven baked cottage pie or  even a scrumptious scone... Mind you, all Welsh and patriotic ;-)
Outside there is an enclosure for some free range chickens and this time we also noticed that a new pigpen has been built. There is also a wooden castle for kids to play in. Lovely!
Just look at the surroundings! Looks like spring is about to come! ;-) And you won't believe we were struggling with snow and ice over a week ago!

Pojechaliśmy dziś z T. do naszego ulubionego sklepu w Hawarden o prostej nazwie Farm Shop. Jest to nieduży sklep gdzie sprzedaje się ekologiczną, organiczną, regionalną a jednocześnie delikatesową żywność z terenów Walii. Ceny naturalnie są wyższe od tych w sklepie ale produkty są niesamowite smacznie, zwłaszcza jak komuś obrzydną codzienne produkty z Tesco :P  :) Lubimy sobie tam podjechać co jakiś czas po jakieś rarytasy ;-) Ja zazwyczaj kupuję kawę i herbatę, ale próbujemy też regionalnych walijskich serów, mięsiwa, przepyszne regionalne chleby, przetwory i przyprawy.
Sklep, jak przystało na rolnicze i ekologiczne miejsce, nie jest wcale żadnym okazałym budynkiem, wręcz przeciwnie - jest prosty, niewybredny, cały z drewna, w środku znajduje kafejka z gorącymi napojami, kawą, herbatą, można też zjeść coś na gorąco przy twardo ciosanym drewnianym stole.
Surowy klimat rolniczy wewnatrz i na zewnątrz bardzo odpowiada klientom, których tam nigdy nie brakuje ;-)




 

 Do sklepu należy też zagroda z kurami (bardzo rozmowne ptaszyska! zapewniam! nie wiem jak tż się z nimi dogaduje, ale odpowiadają mu: buck! buck! buck!) oraz zagroda ze świniami. Tż nie mógł się oprzeć pogłaskaniu jednej z nich. Nowością był tam drewniany zamek dla dzieci oraz większa ilość drewnianych ławek do przysiądnięcia.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Tym razem zakupilismy świeże rustykalne chleby (jaka wielka odmiana od zwykłego tostowego chleba!), walijski brie, masełka smakowe - czosnkowe z solą morską i pieprzem oraz niesamowite masło z czarnymi oliwkami, suszonymi pomidorami i parmezanem. Mmmm, pycha! Naprawdę polecam! Nie zabrakło też słynnych brytyjskich pies i pasties - czyli nadziewanych pasztecikow/zapiekanek,  w których specjalizują się i lubują Brytyjczycy. Ktokolwiek zawita kiedyś na Wyspy, musi koniecznie spróbować jakiegoś pie (to te w metalowych foremkach) albo pasty ;-) Sa one do tego stopnia popularne, że ludzie często przynoszą je do pracy na śniadanie a estradowi komicy stroją sobie z nich żarty, jako że są one potrawą narodową. Osobiscie nie jestem regularnym zjadaczem pies i pasties, które jakby nie było do dietetycznych bynajmniej nie należą, ale raz się żyje i jak sie teraz nie spróbuje to potem może być już za póżno :P Z resztą podgrzane w piekarniku pies sa bardzo smaczne. Moja ulubiona wersja pies i pasties to szynka z serem lub cebula z serem ;) ale sa tez z grzybami, porem i roznymi rodzajami mięsa.


 
 
 
 

Spójrzcie jeszcze na to zdjęcie - co za pogoda! Aż trudno uwierzyć, że jeszcze niedawno zmagaliśmy się ze śniegiem i lodem a tu wygląda jakby wiosna już miała nadejść a to dopiero koniec stycznia! U mnie w ogródku przed domem już pokazują sie zawiązki liści tulipanów!!!


5 comments:

  1. O zesz,ale wyzerka!Ja tez za pies'ami nie przepadam ale jako przybyszowi nikt mi tego nie bierze za zle i sie nie dziwi:)
    Chlebunie wygladaja wysmienicie,natomiast brie.....raczej sie nie lubimy:P Niemniej ilekroc widze wzork moj cieszy bardzo:)
    A kury rzadza!!!:)

    ReplyDelete
  2. Pogoda rzeczywiście jest jaka jest. Życzyłabym sobie tylko ciut słońca. Mnie się podobają te wszystkie wiejskie zwierzaki, ale najbardziej i tak sentymentalnie spojrzałam na zdjęcie, w którego tle widzę szereg wysmukłych topoli. Dla mnie to obrazek jakby żywcem wzięty z Polski. Takie topole rosly kolo mojej szkoly, przed moim domem i zawsze w maju tak cudownie pachnialy, zwlaszcza po deszczu. A tak do całości to życzę Smacznego!

    ReplyDelete
  3. Wrr, Ty mi nic nie mów na temat takich pyszności, Titanio. Jakby tego było mało, jeszcze zamieszczasz taakie apetyczne fotki. A ja właśnie na diecie jestem i nie jadam wcale pieczywa i innych kalorycznych pyszności! Buu! Wiosna się zbliża, postanowiłam popracować nad sylwetką i przerzucić się na zdrowe żarcie. Efekt: caly czas jem owoce i warzywa i własnoręcznie robione zupy. Czuję się super, lekko w dodatku, ale.. oh God, ale tesknie za moimi przysmakami. A takie domowej roboty chebki i masełka uwielbiam! Rzadko kiedy miałam możliwość skorzystania z dobrodziejstw tego typu sklepów, czy ryneczków z żywnością domowej roboty, ale jeśli taka okazja się trafiła, nie potrafiłam się jej oprzeć. Mmm.

    Ten cały żywy inwentarz przypomina mi o moim dzieciństwie na wsi. Jako małe dziecko biegałam wśród kur, kaczek, krolików, krów i świnek ;) [jeez, jak to brzmi?!] A piggy na Twojej fotce wygląda na świnkę wietnamkę. Pocieszne stworzenie :)

    Trzymaj się ciepło i odezwij się od czasu do czasu :)

    Slę ciepłe pozdrowienia :)

    ReplyDelete
  4. Basia, do miłośników pies to ja nie należe, za ciężkie dla mnie, nie mogłabym jeść ich codziennie, brie uwielbiam i wiejskie chleby z masłem, nie to co ten gliniasty chleb ze sklepu :P

    Kasia, tak, topole to i mnie się w Polską kojarzą, a kurki to oczywiście free range, bo teraz moda na takie jajka :)a co do pogody to u nas dzis było słonecznie wiec delekowałam sie przebywaniem poza domem i zakupami :)

    Taitko, jestem, jestem, nie zapomniałam o tobie, zawsze czekam na weekend aby pogmyrać po blogach i ponadrabiac zaleglosci
    ja tez staram sie byc na diecie, cukier ograniczony do miminum oraz sery i smażone potrawy. dzisiejszy dzien byl jednak wyjątkiem. tżtowi chyba sie zachcialo jakichs rarytasów bo sam zaproponował wyjazd do sklepu :P

    ReplyDelete
  5. Wow, ale swojsko :-) Ta drewniana zabudowa, zwierzątka i ptaszki tworzą niesamowity klimat. Dla mnie to niby nic nowego, bo sporo tego mam na codzień, ale jak widzisz zdjęcia zrobiły wrażenie :-)
    Pyszności tam sprzedają, aż zazdrość bierze, że samemu się tego nie skosztuje.
    A co do pogody - wrrrr, u nas ciągle śnieg, mrozy, śnieg, mrozy, tak na zmianę - jak ja nie cierpię zimy!

    ReplyDelete