Ja dziś tak troche kulturowo piszę, jako poboczny obserwator brytyjskiej kultury i jednocześnie uczestnik rocznicowego przyjecia dziadków mojego T. Mieszkam w UK od ponad dwoch lat i tak sie przyglądam tym moim Brytyjczykom, ktorych spotykam na swojej drodze; odkrywam i przekonuję się czy rzeczywiście są tacy stereotypowi jakimi ich widzimy (flegmatyczni, zmanierowani, sztywni, w kółko fish 'n' chips i herbata at five o'clock itp rzeczy), czy też w rzeczywistości są inni. Hmm... Coż mogę powiedzieć o Brytyjczykach? Ludzie jak ludzie, żadne tam VIP-y ani "celebryty", byli i brzydcy, i ładni, i starzy, i młodzi, (5 pokoleń!) i gadatliwi, i milczki, nieśmiali i odważni, i sympatyczni, i sztywni...Był sztywny wujek milczek John z wyraźnie robiącą zamieszanie ciotką Anną - oboje - takie zmianierowane "ą" i "ę" angielskie, ", yes, thank you!, no thank you!, excuse me... yes please... i nic poza tym, samotna ciotka Yvonne, wytatuowany Szkot, John o więziennym wyglądzie (do rodziny co prawda nie nalezy ale towarzyszył jednej pani, z wyglądu normalnie Prison break, serio! ;-) ), 3 siostry w tym samym makijażu ;) ale był też i wujek Hassan , Irańczyk, który bez żadnego skrępowania obcałował na przywitanie każdego przy stole, bez wzgledu na to czy kogoś znał, czy nie (mnie też sie dostało! ha ha :P) - gość bardzo sympatyczny i gadatliwy ... Tak wiec, co ludź, to inny :D Nie każdy Brytyjczyk daje się zaszufladkować jako nudny i flegmatyczny, zdystansowany, z brytyjskimi manierami. Wręcz przeciwnie, powiedziałabym, że od Brytyjczyków bije raczej serdeczność, otwartość, sa przyjaźni, zawsze w dobrym nastroju, nie narzekaja i marudzą tak jak my Polacy :P (bierzmy z nich przykład!!!) chętnie podchodzą i łatwo sami nawiązuja rozmowy z nieznanymi osobami, lubią się pośmiać z siebie samych oraz poplotkować o wszystkim.
Przyjęcie sie udało, było całkiem miło, prawie każdemu udzielił się nastroj rocznicowy. Był tort z balonami. Robiono rodzinne zdjęcia, była też reporterka z lokalnej gazety aby osobiście sfotgrafować solenizantów a personel hotelu podarował dziadkom bukiet kwiatow. Byłam tam jedyną osobą spoza UK i mimo iż oficjalnie nie należę przecież do rodziny T. to jego tato w przyjacielski sposób uznał, że już zostałam jej częścią i mam "obowiazek" wziać udział w takowym spotkaniu rodzinnym. Mimo iż T. nie mógł być ze mną na przyjęciu, to nie poczułam sie ani odosobniona ani niezauważona. A zatem poznałam kolejną częśc rodziny T z okolic Liverpool'u, ludzi ktorych jeszcze nie miałam okazji poznać osobiście wcześniej, a ktorzy już (o dziwo!) wiedzieli co nieco o mnie (Thanks Pop!). Jadełko też smaczne (zaliczyłam juz swoj pierwszy Christmas dinner z brukselkami w tym roku :P ) Była też i przemowa J., taty mojego T., ktory był organizatorem i siłą napędową całej tej imprezy (tym, ktorzy nie są blisko zaznajomieni z kultura anglosaska, podpowiem, że Brytyjczycy maja w zwyczaju wygłaszać na dużych imprezach uroczyste przemowy, ktore często utrzymane są w żartobliwym tonie, albo są to jakies własnoręcznie ułożone piosenki/wiersze/ody itp)
No i parę fotek dla ubarwienia :)
Torcik z gruba powłoką lukrową, w środku ciemne ciasto z duża ilością rodzynek i orzechów
A tu sami solenizanci :) dziadkowie
którzy pozują przy krojeniu ciasta:
Na zakończenie dodam jeszcze, że ciekawym zwyczajem Brytyjskim, jest zwyczaj przesyłania solenizantom kartki z życzeniami od samej królowej! I taka właśnie kartkę dostali dziadkowie. Życzenia przychodzą z samego Pałacu Buckingam i są z podpisem królowej. Kazdy, kto osiągnął wiek 90 lat i wiecej oraz kto dożył wielkiej rocznicy takiej jak ta, może po wysłaniu certyfikatu urodzenia / ślubu otrzymać takie osobiste gratulacje od królowej Elżbiety II. Fajnie, nie? Taki mały akcent urodzinowy od samej monarchinii.