„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Saturday, October 9, 2010

Uśmiech poproszę!

A taka myśl na dziś.
Tak sobie myślę.... Próbowaliście się kiedyś uśmiechać do nieznanej Wam osoby, ot tak, bez powodu? Na ulicy, w autobusie, na ławku w parce, w poczekalni u lekarza, w sklepie? Tak sami z siebie, ze swojego wnętrza? Dla uśmiechu. Dla pogody ducha. Na dzień dobry. Z życzliwości. 
Potraficie? Łatwo Wam to przychodzi? Ja wciąż się uczę :) Od Brytyjczyków. To jedna z tych pozytywnych cech charakteru wyspiarzy, która mnie notorycznie zadziwia i której tak naprawdę możemy im pozazdrościć. Otwartość i życzliwość nie tylko wobec własnych znajomych ale i obcego na ulicy. Naturalna, wrodzona pogodność i chęc interakcji z drugim człowiekiem. Stereotyp zimnego zmanierowanego Brytyjczyka nie jest tak naprawdę do konca prawdziwy.

Tak sobie myślę, że tego mi właśnie brakuje w rodakach, w naszym polskim narodzie - spontanicznego uśmiechu i pogodnej twarzy bez żadnego powodu. Spójrzcie tylko na polskie ulice. Wszedzie smętne miny, nosy spuszczone na kwintę, w autobusach nieobecny lub wymijający wzrok. Nikt się do siebie nie odzywa, nikt nie zacznie pierwszy rozmowy. Szara blokowa post-komunistyczna rzeczywistość, w której mozolnie usiłujemy się poruszać. Oto my! Grumpy Poles. Naród Wiecznie Niezadowolonych i Narzekających Smutasów. Powiedzcie mi proszę dlaczego nieznany mi totalnie Brytyjczyk wyprowadzając na spacer psa i mijając mnie na przystanku potrafi uśmiechnąc sie do mnie i pozdrowić, kierowca w autobusie pierwszy wita mnie uśmiechnietym good morning w ponury mglisty poniedziałek a własny wieloletni sąsiad z bloku mija Cię bez słowa na klatce schodowej i udaje że nie widzi? Jak to jest? Czy naprawdę nie stać nas na przyjazny spontaniczny uśmiech?

30 comments:

  1. owszem, próbowałam ;) w sumie jak pomyślę, to często mi się zdarza i z łatwością przychodzi (i chyba nawet bezwiednie, taki odruch w stronę ludzkości ;p). wychodzę z założenia, że powinnam traktować ludzi tak jak sama chciałabym być przez nich traktowana, a od uśmiechu właśnie się zaczyna :D

    ReplyDelete
  2. Mocne postanowienie poprawy od razu po przyjezdzie do UK. To bylo pierwsze co sie tutaj nauczylam. Moze nie zawsze wychodzi ale jest w normie ;) Bardzo mi brakuje tego usmiechu w Polsce, moze dlatego tak rzadko tam jestem ;)

    ReplyDelete
  3. kachasek, w pl czasami za uśmiech można dostać po przysłowiowej mordzie :P wiec lepiej uważaj :)
    mało jest takich pogodnych polaków

    magda, ja to samo. robię wysiłek w tym kierunku. staram sie przestawic na pozytywne usposobienie. nie chce byc widziana jako Grumy Pole :)
    tez rzadko bywam w polsce, a za ludzmi wogóle nie tęsknię poza rodziną naturalnie.

    ReplyDelete
  4. Tak uśmiecham się!!I przyznaje ,ze tego właśnie nauczyłam się w Irlandii..Podobnie jak mówienie "hi" osobom ,które spotykam na ulicy każdego dnia w drodze do pracy..Podoba mi się to bardzo..a czy w Polsce sie przyjmnie?..hmm..tak jak wspomniałaś ,trzeba uważać by nie dostac po przysłowiowej mordzie:)

    ReplyDelete
  5. a to to ja wiem, więc uważam ;) zwłaszcza w dzielnicy, w której mieszkam :o
    dla mnie, przebywającej często w Niemczech, to jest po prostu na porządku dziennym - uśmiech, przywitanie (nawet obcej osoby), czyli widzę, że podobnie jak na wyspach

    i niestety w pl brakuje mi tego:/

    ReplyDelete
  6. A i owszem:)I robie to odkad pamietam:)
    Chociaz bywalo,ze niejeden sie temu dziwil;ze co,ze po co,a co Cie ktos tam obchodzi...A ja po prostu strasznie lubie ludzi:)) Ot co:)
    W UK moze jedna na 50 osob nie odpowie tym samym,jest to jedna z rzeczy ktore tu lubie.W PL'u kiedy wchodzilam do sklepu i posylalam pani za lada promienny usmiech i jakies dzien dobry,najczesciej patrzyla na mnie myslac pewno w duchu "no wariatka jakas":) Jakos sie tym nie zrazam:) Haha,u mnie w ogole slabo jest ze zrazaniem sie i najczesciej mam dobry humor;ubieglej nocy nawet moja szkocka kolezanka z pracy zauwazyla,ze na slyyne pytanie jak sie masz ja zawsze odpowiadam,ze swietnie:) Zycie jest za krotkie zeby sie smecic:)

    ReplyDelete
  7. ja z usmiechem problemow nie mam, i jak wiesz sama holendrzy tez sie do siebie usmiechaja i to szczegolnie do nieznajomych oraz pozdrawiaja, jak jestem w kraju to mi tego brakuje i mam tez taka ochote wszystkim mowic dzien dobry hehehe

    ReplyDelete
  8. same emigrantki się odezwały, a ja Wam powiem, że trafiam albo na zyczliwych ludzi, albo w Gdańsku nie jest z tym tak źle :) W mojej dzielnicy kazdy sobie mowi dzien dobry, ale czy to tylko dlatego zeby po tym nie być obgadanym czy ze szczerości niewiem, bo tutaj takie troche wiejskie prawa obowiązują, a w tramwaju lubię bardzo się do ludzi uśmiechać. Ale Polacy to generalnie taki naród zestresowany, wiele ludzi ma ciężkie życie i tez to trzeba rozumiem :)

    ReplyDelete
  9. Ja probowalam zaszczepic ten angielski zwyczaj usmiechania sie w Polsce, ale wiekszosc patrzala na mnie albo podejrzliwie lub wrecz probowala mnie zastrzelic wzrokiem. Ci, co odwzajemniali( bo byli tacy)nie byli Polakami albo byli jak my na wakacjach w Polsce. z tego co pamietam podobny problem poruszala Malgorzata Musierowicz w jej stokrotnie przeze mnie przeczytanych ksiazkach w "Szóstej klepce""Klamczucha" itd..... Pozdrawiam i usmiecham sie od ucha do ucha!

    ReplyDelete
  10. halo, halo, ja nie emigrantka ;) (jeszcze;p)
    ale tak jak pisze "emigrantka" często inni się dziwią, czemu i po co się uśmiechać do ludzi. jestem zatrudniona w jednej z instytucji zwanych bankiem i powiem wam, że często klienci się dziwili, że się do nich uśmiecham. No co jak co, ale dla mnie to norma, ale jak życie pokazuje, dla Polaków uśmiech jest czymś mało popularnym. choć mimo wszystko wydaje mi się, że powoli się to zmienia. Być może właśnie przez poznanie innych kultur. Ale z drugiej strony... przecież to właśnie Polacy uznawani zawsze byli za uprzejmych, gościnnych... może ogólnie panujący u nas 'wyścig szczurów' o wszystko ma swój udział w narzekaniu, napędzaniu siebie samych na stres i nie zwracaniu uwagi na innych, a broń Boże, żeby komuś było lepiej niż nam. Bo przecież nie ma powodów do uśmiechów, życie jest brutalne, itd itp...
    ja rozumiem, że jest ciężko, że kasy brak itd, ale uśmiech nie kosztuje, a jak samopoczucie poprawia :D

    ale jak pisze Duś, widocznie nie wszędzie tak jest i oby takich miejsc było jak najwięcej

    to takie moje filozoficzne ;) przemyślenia

    ReplyDelete
  11. mysle ze po prostu wielu Polakom w obecnej sytuacji nie jest do smiechu.Jesli komus zle w srodku to i usmiech nie potrafi przebic sie na powierzchnie...

    ja tutaj w Niemczech na codzien spotykam sie z zyczliwoscia ludzka i to czesto obcych ludzi.Usmiech skierowany w twoja strone bez powodu czy zyczliwy komentarz to rzecz spotykana na co dzien.Ja sama jestem raczej pogodnym czlowiekiem i czesto usmiecham sie bezwiednie do wlasynch mysli co wywoluje spontaniczny odwzajemniony usmiech przechodniow :)Tak samo jest z sasiadami ,niby duze osiedle a wiekszosc ludzi sie zna nawet z widzenia i zatrzymuje na ulicy,w klatce czy sklepie zeby zamienic choc kilka serdecznych slow :)

    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  12. pamietam, ze jak tylko przyjechalam na wyspe, co chwile ktos mnie obdarowywal usmiechem a ja sobie myslalam w duchu " co sie kurwa tak szczerzysz , znam cie?"
    jak to wspomne....

    widze ze mieszkajacym tutaj rodakom nawet po paru latach zycia na emigracji do glowy nie przyjdzie usmiechnac sie do nieznajomego

    "na pocieszenie" powiem ze na Ukrainie jest tak samo, same ponurasy, jak wysiadajac z marszrutki (rodzaj autobusu) podziekowalismy kierowcy, to caly autobus gapil sie na nas a kierowce zatkalo :D

    ReplyDelete
  13. Zgadzam sie z Bo, tez mialam takie mysli na poczatku i powiem szczerze ze mnie to denerwowalo!! ale juz sie powoli do tego przyzwyczajam i tez sie szczerze;) .W sumie to fajne i mile jest. ;)

    ReplyDelete
  14. W Irlandii tez tak jest. Szczegolnie w malych miasteczkach. Pamietam jak tu przylecialam ponad 6 lat temu i nie tylko wszyscy na ulicy sie do mnie usmiechali a i witali sie. Bylam oszolomiona, byl to taki kontrast z Polska. Nie przyszlo mi trudno zeby tez tak robic samej z siebie. Potem za kazdym razem jak lecialam do Polski czulam sie wrecz zle i wydawalo mi sie ze jak sie usmiechnelam do kogos, to sobie myslal 'Wariatka jakas'.

    ReplyDelete
  15. Właśnie wróciłam z kilkudniowego pobytu w pl. Pan w autobusie nie odpowiedział na dzień dobry, pani ekspedientka nie odpowiedziała na moje dziękuję, choć zostawiłam w sklepie konkretną sumę, a na pytanie : " - Przepraszam, ile kosztuje bilet autobusowy?" usłyszałam : " - No jak to ile?! Tyle samo co w kiosku!!!". Kocham Polskę, rodaków jakby troszeczkę mniej...

    ReplyDelete
  16. Hm, ciekawe, piszecie bardzo różnie. Zależy kto skąd pochodzi i gdzie teraz mieszka. Sama mieszkam w granicznym mieście i raczej spotykam tu bardzo życzliwych, pogodnych ludzi. Lubie się do ludzi usmiechać, ale raczej delikatnie. Może bardziej staram się pogodnie na nich spoglądać. Zwykle jak wsiadam do autobusu mówię dzień dobry, a przy wysiadaniu : "dziękuję, do widzenia" i nie pamiętam abym nie usłyszała odpowiedzi podobnie miłej. Czasem odpowiadaja ludzie z autobusu. No i w sklepach, w ktorych bywam też jest miło. Chyba trafiam na wyjątkowych ludzi ;).
    Myslę, że jak ludzie nie chcą to się nie uśmiechają, a jak chcą to uśmiechają się.
    Podczas mojego pobytu w UK (1993 rok), w nadmorskiej miejscowości wypoczynkowej, gdzie znałam prawie wszystkich mieszkańców, zdarzyło mi się usłyszeć w odpowiedzi na moje "God day" - "Go a way" (mam nadzieję, że dobrze napisałam). Nie przejmowałam się tym dopóki moja przyjaciółka nie wytłumaczyła mi co to może znaczyć. Dodam tylko, że tamtych osób akurat nie znałam, o! To tyle jesli chodzi o moje odświadczenia "grzecznościowo-uprzejmościowe".

    ReplyDelete
  17. No widzę, że wszystkie Panie Emigrantki z Polski sie usmiechają :):P

    Jaga, toz to Irlandia z tego słynie, nawet bardziej niż tu w Wielkiej Brytanii, poprostu miłe to jest i już :)

    Kachasek, w Pl to uważać trzeba do kogoś się usmiechasz bo ktoś źle odbierze , tak rzadko się to zdarza :(
    ludzie w instytucjach sie nie usmiechają, są śmiertelnie powazni albo lekceważący, oto jaki "treatment" się otrzymuje, ale wiadomo, usmiech działa w obie strony i chociaz nic nie kosztuje to jednak jest to jakiś wysiłek

    Emigrantka, ja w Polsce to się raczej usmiechać nie uśmiechałam, raczej to trudne było, w naszym kraju ludzie trzymają wobec siebie zbyt duży dystans, być może zbyt duży aby go pokonać spontanicznością, no nie wiem...

    Naomi, tak, lubię holdenrów własnie za to, pogodny naród :)"goede morgen" lub "hoi" na każdym kroku

    Klaudia, może mieszkasz w wyjątkowo uśmiechniętym mieście :)
    polacy czy sa zestresowani czy nie to i tak narzekają, zawsze jest jakis powód aby nie byc zadowolonym, np pani na kasie w supermarkecie nie uśmiechnie się bo jej mało płacą, a ona sama z siebie uśmiechać się za darmo do klienteli nie bedzie, taki to sposób myślenia...

    Kathryn, propaguj, propaguj, moze społeczenstwo polskie rozchmurzy się z czasem

    Ula, ależ my Polacy, słyniemy z ponuractwa
    czy niemcy tez sie chętnie uśmiechają do obcych?
    wygląda na to, że granica uśmiechu konczy sie na granicy niemckiej a im dalej na wschod, tym gorzej. coś w tym jest.

    Bo, ja na szczęscie takich myśli nie miałam, zmianę usposobienia przyjełam naturalnie i przyjemnoscią :) i chętnie się poddaję spontanicznosci

    Paulisia, i Ty też? :)

    Maja, doskonale cie rozumiem jak czułas sie wracając do smętnej Polski, człowiek chce sie podzielic dobry humorem a tu nie da sie :( ludzie nie potrafią, nie rozumieja, nie chcą...

    Beata, fajnie to opisałaś, też kocham Polskę ale rodaków nie bardzo :P
    chciałam załatwić sobie busa do W-wy na lotnisko, dzwoniłam z tel rodziców, ale normalnie kierowca taki gbur, nie szło rozmawiac, kłapnął słuchawką cham jeden. tak sie załatwia sprawy w Polsce. w szoku byłam, ze nawet przez tel nie szło z człowiekiem porozmawiac.

    Hela, jakichś wyjątkowych ludzi spotykasz na swojej drodze :) gdzie to taka kraina w Polsce :D

    ReplyDelete
  18. Myślę, że nie można tak uogólniać, że Polacy są smutni i niezadowoleni z życia. To trochę taki stereotyp jasne, że każdy każdemu na ulicy nie mówi cześć. Przecież to w dużej mierze od nas zależny jak postrzegamy świat. jeśli wychodzę z założenia, że jest za przeproszeniem do dupy to tak będzie. A jeśli zakładamy, że ludzie są dobrzy to znajdziemy to dobro.
    nie chciała bym żeby w Polsce było tak jak w USA - każdy mówi, że jest świetnie i uśmiecha się na prawo i lewo. A za tym uśmiechem nic nie ma. No to się nagadałam:)

    ReplyDelete
  19. Magdo, stereotypy bazują na tendencjach i większościach wiec jesli tak nas widza obcokrajowcy to pewnie tak jest. 3/4 polaków zrzędzi na własne życzenie nie mają konkretnego powodu.
    wydaje mi sie, że lepiej się nadmiernie uśmiechać niż się bzdyczyć :P poprostu żyć jest łatwiej

    ReplyDelete
  20. Niby tak, ale z drugiej strony Anglicy stereotypowo postrzegani są jako ponuracy a tu bum wcale tak nie jest. Więc może warto przyjąć do wiadomości, że Polska pomału bo pomału ale się zmienia. Poza tym w jednym mieście są tacy a w drugim inni ludzie. Więc nie można mówić, że cała Polska się nie uśmiecha. Tak samo się mówi, że w USA są same grubasy, a przecież nie każdy kto mieszka w stanach ma problem z nadwagą;)
    Nie wiem dlaczego, ale większość osób które znam, które wyjechały z kraju psioczą na Polskę. Myślę, że każdy kraj ma swoje plusy i minusy. I tylko od nas zależy gdzie jest nam dobrze:)

    ReplyDelete
  21. no ja licze na tę pozytywną przemiane społeczeństwa polskiego :) i mam nadzieję, że wiele negatywnych stereotypów o polakach kiedyś upadnie.
    oczywiscie, ze nie można wrzucać wszystkich do jednego wora, ale uogólnienia typu "Ameryka to kraj grubasów" sugerują w jakim kierunku ida tendencje.
    Emigrancji ktorzy wyjechali i zostawili Polskę za sobą psioczą na nią bo... emigracja i zycie w innym kraju pozwoli Ci spojrzeć na swoja mentalność i kulturę narodu z innego punktu widzenia. Zaczynasz dostrzegać to czego nie dostrzeżesz mieszkając w swoim kraju. Poznajesz innych ludzi z innych kultur, o innej mentalnosci i zaczynasz sie porównywac - to mi sie podoba w tym kraju, a to nie, tego mi brakuje w polskim panstwie, a tego nie...
    oczywiscie, ze każdy kraj ma plusy i minusy. tak jak zawsze i w każdym przypadku dlatego ja lubie wybierac z innych kultur to co mi sie podoba, a to co nie zostawiam.
    emigracja na pewno zmienia człowieka i jego widzenie świata i rodaków. czasami negatywnie a czasami poztywnie.
    26 lat mieszkałam w polsce i musze Ci Magdo powiedzieć, ze wiele rzeczy zaczęło mnie poprostu meczyć w naszej polskiej mentalnosci i powiem Ci szczerze, że ja wcale nie tęsknie za rodakami. tęsknie jedynie za rodziną, za miastem, za panstwem samym w sobie, ale nie za mentalnosci i polskim sposobem bycia. w pewnym sensie uciekłam od tego i czuje ze oddycham swobodniej.
    musisz wyjechać za granice na dłużej, aby to poczuc.

    ReplyDelete
  22. No to ja chyba jestem jakimś wyjątkiem:) Lubie ludzi którzy mnie otaczają, mam fajnych sąsiadów. Jasne są też chuligani i łobuzy, ale myślę że w innych krajach też są.
    Nie wiem gdzie mieszkałaś w Polsce, ale ciągle będę się upierać przy tym, że nie można uogólniać. Każde miasto czy region ma trochę inną specyfikę. Jak byś była w Krakowie to usłyszałabyś same złe rzeczy o Anglikach, że piją sikają gdzie się da są hałaśliwi.
    Może jestem naiwna, ale tak sobie myślę, że naród to my więc jeśli każdy z nas postanowi być lepszy to cały naród będzie. W końcu to my tworzymy Państwo. Więc nie ma co patrzeć na innych, że są źli, bo to nic nie da.
    Marta nie wiem jak to robisz, ale u Ciebie zostawiam najdłuższe notki:)

    ReplyDelete
  23. heheh jakbym slyszala mojego bylego Proboszcza. On zawsze z gniewem na nas naskakiwal ze tylko marudzic potrafimy, a gdzie usmiech? Pozytywne myslenie. Wystarczy zapytac sie znajomego: co u Ciebie? A zasypie nas swoimi problemami i w ogole nie wspomni i niczym dobrym co sie u niego wydarzylo. Ach to prawda rzadko kiedy mozna spotkac ludzi co sie na ulicy usmiechaja. Mnie czasami w pogodni po Warszawskich ulicach udaje sie usmiechnac do kogos, a wtedy i mnie sie robi w srodku inaczej jak widze ze osoba usmiechem sie odwdzieczyla.

    ReplyDelete
  24. I ja muszę dołożyć kilka swoich słów do tej dyskusji.
    Nie będę mało oryginalna. Polacy nie potrafią się uśmiechać.
    Mieszkałam przez rok we Francji i tam ludzie zawsze byli uśmiechnięci, zaczepiali , mówili "Bonjour". Może i to śmiesznie zabrzmi, ale czułam się ''u siebie", bo ta ich pogoda ducha jest mi właśnie bliska i dlatego powrót do kraju był dla mnie traumatyczny.
    Tu w Polsce ludzie wiecznie narzekają, chodzą ponurzy, ciągle coś im nie pasuje. Mam wrażenie, że zawsze znajdą sobie powód, by nie uśmiechać się, tylko pokazać, jaskie życie jest szare i beznadziejne.
    Iluż mam sąsiadów i to młodych, którzy na moje lub mego dziecka "Dzień dobry" albo nie odpowiadają, albo burkną coś. Nie wspomnę już o innych aspektach posiadania sąsiadów, bo to nie ten temat. Chcę jednak zwrócić uwagę, ze jeśli się nie ma szacunku dla współmieszkańców, to trudno potem spodziewać się spontanicznego uśmiechu.
    mam tez doświadczenie w innej kwestii: Polacy sami się nie angażują w coś, ale osoby, które coś chcą zdziałać, którym się po prostu chce, zaraz zostają przez nich krytykowane!

    Dość już narzekania, dlatego też przesyłam Wam baaaaaaaardzo pogodny uśmiech!!!
    Pozdrawiam, Jagodzianka.

    ReplyDelete
  25. Magda, ale jak nagle odmienić cały naród? mentalnosci nie da sie zmienic z dnia na dzien ani z roku na rok. do tego potrzeba lat.
    mysle, ze nasze ponuractwo zawdzieczamy po czesci czasom prl-u. szare bloki, szara zniewolona rzeczywistość i szarzy ludzie.
    poza tym, nie oszukujmy się, narzekanie ludziom sprawia jakąś taką dziwną przyjemność i lubimy obciążac drugiego swoimi problemami. tak jakby to miało coś zmienic.
    ja mieszkałam na lubelszczyznie. tam ludzie niczym sie nie róznią od innych regionów Polski. sasiadów miałam takich sobie. ot, typowi Polacy :)

    Daget, no własnie! pada pytanie: "co u ciebie?" i jaka jest zazwyczaj odpowiedz? lawina skarg: że choroby, że zle, że brak pieniedzy, ze to, ze siamto...

    Jagodzianka, masz dużo racji kochana. nawet "dzien dobry" niektórym polakom przez gardło nie przechodzi a co dopiero uśmiech bez powodu.

    ReplyDelete
  26. Tylko, że gdy będziemy myśleć o tym że jest źle i to zaakceptujemy to nigdy się nie zmieni. A naród to pojedyncze jednostki:)Wiesz co tam lata:) Jak to mówią mała kropla drąży skałę:)
    I to tyle na ten temat, bo widzisz teraz wychodzi, że ty masz mentalność polską i ciągle narzekasz jak jest źle. A lepiej powiedzieć nie jest najlepiej, ale pomału się to zmienia na lepsze:)

    ReplyDelete
  27. I ja tez, od zawsze i na zawsze. Trzeba lapac kazdy dobry moment i sie do niego usmiechnac, moze sie pomnozy? ;D
    O Polsce czy o Niemczech juz nie mowie, choc Niemcy sa taktowni, mili, ale rzadko sie usmiechaja, ot tak. Irlandczycy czasem zerkna, mysla, zastanawiaja sie czy mnie znaja, odpowiedza czesc, albo hyyyyyy??? ale co tam, ja czasem musze zrobic bardzo powazna mine, bo nawet jak jestem "bez wyrazu" to i tak wygladam jakbym sie usmiechala:)
    Polacy strasznie zazdroszcza usmiechu, mysla, ze wiedzie ci sie nie wiadomo jak, albo traktujesz ich z gory, niepowaznie, albo wariatka, nalykala sie czegos.
    Jasne! Swiezego powietrza;D

    ReplyDelete
  28. Magda, jak to naród to pojedyncze jednostki??
    chyba chodziło ci o powiedzenie: jednostki tworzą historię, ale to troszke inny kontekst :P
    ja tu nie narzekam :P ja snuję refleksje i dzielimy sie spostrzeżeniami na temat mentalnosci polaków, a że przebywam za granicą i mogę prównać sobie usposobnienia, to tym bardziej mi sie to rzuca w oczy
    ta notka ma właśnie poruszyć rodaków :D tak jak poruszyła Ciebie
    tak czy inaczej, ja uczę się, próbuję i sie trochę tym radosnym usposobieniem zaraziłam. staram sie miec dystans do innych i do siebie.

    Monika, - ostatnie zdanie - masz rację. dobrze powiedziane. zazdrosc o czyjes szczescie.

    ReplyDelete
  29. Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
    "Naród – wspólnota o podłożu etnicznym, gospodarczym, politycznym, społecznym i kulturowym wytworzona w procesie dziejowym, przejawiająca się w świadomości swych członków." Wspólnota to ludzie, jednostki więc naród to po prostu ludzie. Przecież nie można powiedzieć, że naród to osobny twór:D Poza tym naród się zmienia sam z siebie czy tego chcemy czy nie.

    ReplyDelete
  30. no właśnie: naród to ludzie i jednostki :P a nie same jednostki a tak to zabrzmiało na poczatku

    ReplyDelete