Wczorajsza niedziela upłynęła nam leniwie a mnie głównie na zabawie z aparatem i pstrykaniu macro-fotek, jakże popularnych na blogowych zakątkach :) Dziś pokażą Wam mój mały świat we fragmentach, w kawałkach, w pikselach, w skali macro, spokojny, powolny świat obracający sie wokół Hafan.
Na dzień dobry tulipany, rzecz jasna :) w pełni rozkwitnięte
i z szeroko rozdziawionymi "paszczami" :)
a te piekności rosną wzdłuż podjazdu:
Wokół Hafan nie mogło zabraknąć też słonecznej żółci...
oraz innych barw - czerwieni, różu, fioletu, bieli....
I jeszcze rzut okiem na skrzynkę, która codziennie "łapczywie połyka" nasza korespondencję...uwielbiam do niej zaglądać i wyciągać listy :) Listy do mnie :) Rzecz jasna.
Hafan we "własnej osobie"...
Gniazdko, gniazdkiem ale bez maszyny dziś nie da rady.... ;)
A na ścianie domu wisi niejeden taki lokator.... Dobranoc Panie Ślimaku! A może raczej ... dzień dobry? Eeee, chyba nikogo nie ma w domu ;)
W ogródku przed domem zaś zamieszkał gnom. Taki sobie mały gnom. Poznajcie Gilberta, naszego jedynego krasnala ogrodowego :P
Tak naprawę to my sobie z T. trochę jaja robimy z tym krasnalem stawiając go w ogródku z przodu domu ;) T. stwierdził, że ten krasnal ogrodowy jest cheesy czyli tandetny i takie jest właśnie tu w UK mniemanie o krasnalach ogrodowych :P Ten "przybył" do nas od rodziców T., którzy wyeksmitowali go ze swojego ogrodu :D Powszechnie wiadomo również bowiem, że Niemcy (i Holendrzy również) słyną z lubowania się w takim ogrodowym towarze czyli gnomy, grzybki, ptaszki, sarenki i inna leśno-bajkowa tandeta do ozdoby domu i ogrodu. Dziś ogrodowe krasnale stały sie powszechnym uosobieniem kiczu i braku gustu.I są przedmiotem śmiechu. Z resztą swego czasu jak pracowałam w Holandii miałam okazję po drodze do pracy mijać pewien dom, przy którym w ogródku stało chyba z dwieście różnego wzrostu ogrodowych krasnali!!! Jeden obok drugiego! Jak wojsko. Zawsze uśmiechałam się na ich widok. Żałuję, że nigdy nie zrobiłam zdjęcia tym krasnalom.
Ale czy słyszeliście historię pewnego ogrodowego krasnala z UK, który został anonimowo porwany z ogrodu pewnej Brytyjki i wrócił do niej szczęsliwie po 7 m-cach podróżowania po świecie? Obok krasnala postawionego ładnie z powrotem w ogrodzie był jeszcze album z fotkami przedstawiającymi owego gnoma na tle róznych światowych miejsc. Pani musiała się nieźle zdziwić. Nie wierzycie? Zajrzyjcie TU! A TU i TU artykuł o tym samym krasnalu ale po ang :D Dziś ludzie praktykują ten rodzaj żartu na całym świecie a organizacja Front Wyzwolenia Krasnali (Garden Gnome Liberation Front) podpisuje się po tym pomysłem.
No to teraz już wiecie dlaczego mamy tego gnoma w ogrodzie :P ;)
No niechże ktoś porwie naszego krasnala!!! :P
No nieźle, nieźle!;) Świetna historia z tym krasnalkiem, wstyd się przyznać, ale u mnie również rezyduje jeden;) Niestety od kilku lat z miejsca się nie ruszył, najwyraźniej nie podróżowanie mu w głowie!:)
ReplyDeletePiękny jest ten Twój ogród...
Przyrodnicze łowy kapitalne! Takie fotki sobie za wzór stawiam , kiedy brochę kwietną chcę ufilcować...
ReplyDeleteOdnośnie "cudnych" gipsowych figurek, to mam super przyklad, też niestety nieobfocony. Mianowicie, na "naszej" trasie do rodziny w woj. mazowieckim : przed posesją "śliczną"(na ścianach połyskujące szkełka)i zadbaną - na trawniczku stoi figura Matki Boskiej w gronie stadka sarenek - wszystko z białego gipsu... Cóś pięknego! ;)
U mnie stoja dwa obok lawki w ogrodzie. Nie to bym jakos specjalnie je uwielbiala, ale kupilam kilka lat temu z mysla o corci. No i stoja do dzis dajac schronienie slimakom, skorkom i takim tam..... I chyba nikt ich nie wezmie na przejazdze po swiecie bo ciezko do naszego ogrodu sie dostac. Niech zostana! Pozdrawiam.
ReplyDeletehehe...
ReplyDeleteludzie jednak mają poczucie humoru. to dobra wiadomość. ja bym mogła być takim krasnalem ogrodowym, żeby mnie tylko ktoś chciał porwać i przewieżć dookoła świata :-))
czarne tulipany to coś, co mnie do tej pory zaskakuje, bo od dzieciństwa mam utrwalony obraz czerwonych i żółtych. a widuję też niebieskie! to już totalny kosmos jak dla mnie :-)
Biedne te krasnale, nikt ich nie chce :P
ReplyDeleteWasz Gilbert ma przynajmniej łagodne spojrzenie, nie tak jak co poniektóre gnomki z lubieżnymi , karminowymi ustami ;)
Historie z krasnalem czewonolicym znam tez z filmu (bodajże z "Amelii")
A te ciemne tulipany to sobie z Holandii przywiozłaś? Piekne są!
hi hi..Marta -krasnoludkowa pani :)
ReplyDeleteCzy on przynajmniej pomaga w pracach domowych?;)
ReplyDeleteAngella, to sama poślij go w świat, jak się leń nie chce ruszyć :P
ReplyDeleteAnya, Matka Boska i sarenki? hmm... ktoś ma bardzo dziwne poczucie gustu, religia i bajka...
a co to za szkiełka połyskują na tej posesji? :P
Kasia, może żywopłota przytnij trochę :P co by sie do ogrodu dostać można było :P
Emma, no, też mi się ten pomysł porwania krasnala spodobał, brawo dla autora pomysłu i za to, że się z tym krasnalem tak obwoził po świecie i go nie zagubił :)
Magda, to mówisz, że masz lubieżne krasnalki? he he he, chciałabym zobaczyć te małe łobuzy :D
Pagata, chyba raczej królewna śnieżka i jeden krasnal :D
Beatta, nic z tego, op....a się jak cholera :D
hehe ciekawa historia z tym krasnalem, w Holandii ich troche jest ale nie za duzo, raczej u starszych ludzi, mojej corce sie to strasznie podba, musimy zawsze sie zatrzymac przy takim ogrodki i padaja pytania - co to? co to?
ReplyDeletea gdzie byl ten ogrodek z tyloma krasnalami , daj namiary to ci pstrykne foto :)
Noami, kurczę, nie pamiętam nazwy drogi ale wiem że jest to dome przy torach.
ReplyDeletespróbuję opisac szczegoły :)
kojarzysz te długa drogę z samego lisse, z duża iloscią drzew, bluszczu i drewnianego płotu, mijającą keukenhof? ona biegnie dalej, (w strone nordwijkerhout) i przebiega przez tory. jest tam taka mała stacyjka (coś biało,zielono czerwone kolory o ile dobrze pamietam, jakaś walizka czy kufer (napis:koffer czy coś w tym stylu) jest na niej jako symbol. tam jest ten niewielki przejazd kolejowy na takim wzniesieniu (most i kanał chyba) ( i budka telefoniczna kiedys była, juz chyba zlikwidowana, i pamietam, że skrzynka pocztowa tez tam była), i zjeżdza sie z tego wzniesienia, odbija od drogi głownej w lewo, skręt w ulicę z szeregiem domów zaraz przy torach nad kanałem. i tam własnie przy tej ulicy były te krasnale. to chyba jeden z początkowych domów. pamietam stały jak wojsko w ogrodku :) poszukaj, może tam jeszcze stoja, będe wdzięczna za fotkę :)
ale sie usmialam :D no chyba postawie u siebie na balkonie takiego krasnala a noz trafi sie jakis kaskader co mi go porwie w swiat ;) hahaah
ReplyDeleteСколько потрясающих фотографий!!! Супер!!!
ReplyDeleteŚliczne fotki kwiatków :) A krasnal niech za robotę się weźmie a nie tylko do zdjęć pozuje :)
ReplyDeleteNiemieckie krasnale stoją w celach magicznych!
ReplyDeleteGdy zaczęły się bliskie kontakty z Zachodem, zaczęli u nas kupować owe figurki. I tu zaczyna się historia bankructwa: znajomy mojego kolegi zainwestował oszczędności rodzinne w produkcję całkiem sympatycznych stworów z żywicy. Nawet niebrzydkie były, szły jak woda. Do stycznia! Wtedy zaczęła się lawina reklamacji: krasnale nie dawały się stłuc! W żaden sposób! A przecież one stoją w ogrodzie, żeby zbierać na siebie całe zło, które do domu się pcha i na początku nowego roku należy je stłuc i postawić nowe.
Pozdrawiam, podglądająca Ewa
He, he fajny krasnal. Moja babcia kiedys w ogrodzie miala takiego i muchomorka zobionego z pienka i metalowej miski. Ale to byly czasy...
ReplyDelete