„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Monday, March 1, 2010

St David's Day / Dzień Św Davida

Co przecięty Polak wie o Walii? Że jest to kraj z owcami i zielonymi wzgórzami, leżący "gdzieś" w Wielkiej Brytanii i ze stolicą Cardiff? No to Wam powiem, że za tym państwem kryje sie coś więcej niż tylko owce i zielone góry :) Stali bywalcy mojego bloga zapewnie się już zorientowali, że co jakiś czas raczę Was porcją brytyjskiej kulturówki i tak też będzie i tym razem :P bo właśnie jest ku temu okazja :)  - 2 dni temu , 1 marca, Walia  uroczyście i patriotycznie świętowała dni swojego patrona - Św Davida, o którym wam dziś chcę opowiedzieć.
No to posłuchajcie... ;-)

Na początek parę faktów:
Walia ( po walijsku Cymru, po angielsku Wales) to nie tylko autonomiczne politycznie państwo ale i historyczna kraina celtycka będąca częścią składową Wielkiej Brytanii (Anglia + Walia + Szkocja)  i Zjednoczonego Królestwa (Anglia + Walia + Szkocja + Irlandia Pn) leżąca w południowo - zachodniej części wyspy Wielkiej Brytanii, a z zachodniej strony otacza ją Morze Irlandzkie. 

 
(mapa zapożyczona stąd

  
(mapa pochodzi stąd)

W Walii mieszka 3,004,600 ludzi, głownie pochodzenia angielskiego i walijskiego ale spotyka sie też irlandczyków, szkotów, chińczyków, hindusów, filipińczyków oraz nacje słowiańskie :)
Językiem urzędowym jest język angielski i walijski,a jednostką monetarną funt szterling (GBP). Walia jest monarchią konstytucyjną, jej głową zwierzchnią jest królowa Elżbieta II a aktualnym premierem Gordon Brown. Od 1999 roku Walia jest autonomiczna politycznie i posiada własny parlament. Pod względem administracyjnym Walia dzieli się na hrabstwa (-shire). Jest państwem głownie rolniczo-hodowlanym (dominuje hodowla bydła - krowy, owce) ale posiada równiez przemysł kopalniany, metalurgiczny, petrochemiczny, maszynowy, włókienniczy i spożywczy ale w dzisiejszej dobie utrzymuje się głównie z sektora usług. Klimat Walii jest umiarkowanie ciepły, wybitnie morski o chłodnych latach i łagodnych zimach. Roślinność trawiasta i krzaczasta, z duża ilością wrzosowisk, lasy występują w środkowej części kraju. Krajobraz walijski jest niemalże w całości wyżynno-górzysty co nadaje Walii charakterystyczny urok zielonych wzgórz usianych skałami i wrzosowiskami, poprzecinanych kamiennymi murkami (tzw dry stone walls) :) takimi jak te:

 

Kilka walijskich widoczków :)

- owce, owce... Baaaah! Baaah! niektóre nie chciały pozować i uciekały więc musiałam gonić za nimi z aparatem :P (zdjęcia własne)

 
  
  
  
  
 

- trochę krajobrazowych, zaczerpniętych z internetu:

 

 




 

 

- oraz parę przykładowych z własnych podróży :)
(Bala lake)

Barmouth i po drodze do Barmouth
  
  
  
  
  
  
  
  
  
 

 Caernafon Castle

 
  
  
 

Kochani, mogłabym tak pokazywać bez końca wszystkie cudne miejsca w Walii ale na to potrzeba by chyba tygodnia :P zamki w Walii to oczywiście oddzielny temat :P Być może napiszę o nich w przyszłości ;)
Wierzcie mi, tu po prostu trzeba samemu przyjechac i zobaczyć na własne oczy. Naprawdę warto.

Jedziemy dalej ... :)

A teraz co nieco kulturowo:
Głowne symbole Walii to:
- czerwony smok (Y Ddraig Goch) księcia Cadwaladera na biało-zielonym tle dynastii Tudorów sugerującym ich walijskie pochodzenie. Dziś widnieje on na narodowej fladze Walii i jest chyba najbardziej rozpoznawanym symbolem walijskim

 
(zdjęcie zapożyczone stąd)

Symbol smoka najprawdopodobniej wniesli do heraldyki walijskiej Rzymianie, ktorzy używali ręcznie zrobionego smoka (metalowa głowa osadzona na kiju z doczepionymi u pyska wstęgami z materiału symbolizującymi ogień) jako swojego rozpoznawczego emblematu. Kiedy Rzymianie opuścili Walię w 5 wieku A.D. niektórzy walijscy dowódcy przyjęli smoka jako swój symbol :)
Istnieje również legenda o czerwonym smoku a właściwie o dwóch smokach - białym i czerwonym, którą opiszę w oddzielnym poście (wkrótce!) :P

- flaga słynnego walijskiego rebelianta i przywódcy powstania Owena Glyndwr'a (to taki walijski odpowiednik szkockiego rebelianta z filmu Brave Heart - Williama Walace'a )


- Św David (Dewi Sant) - patron Walii, zyjący ok 500–589 r, który za życia był chrześcijańskim biskupem i z którym wiążą sie różne ciekawe legendy i fakty.

 (zapożyczenie stąd)
- flaga Św Davida, uzywana alternatywnie z flagą z czerwonym smokiem, szczególnie podczas uroczystości w dzień tego patrona - 1 marca.


- żonkil - narodowy symbol Walii, również związany ze św Davidem i z Walią z kilku powodów...

 
(zapożyczenie stąd

Podobnie jak smoka, na Wyspy Rzymianie przywiezli ze sobą żonkile :) Juz wtedy wierzono w lecznicze właściwości żonkili i leczono nimi rannych żołnierzy. Dziś odkryto, że żonkile wytwarzają galantaminę, którą leczy sie Alzheimera. Lek z żonkili na tą chorobę jest drogi i rzadki. Masowe hodowle żonkili w Walii mogą więc być nadzieją dla chorych na Alzheimera.
Wierzy się, że sam Św David zdobił sie żonkilami a za swego zycia, wspólnie z innymi mnichami uprawiał je na poletku należącym do klasztoru. Żonkil stał sie symbolem Św Davida także z tego powodu, że jest to jeden z niewielu kwiatów, który kwitnie na poczatku marca. Poza tym w dawnych czasach ludzie zarabiali na życie zbieraniem i sprzedawaniem dzikich żonkili. Sprzedaż żonkili utrzymała sie w Walii do dnia dzisiejszego (dziś sprzedaje się tylko komercyjne odmiany żonkili) a największa w Walii farma z żonkilami znajduje się właśnie niedaleko katedry Św Davida. Każdy żonkil musi być ręcznie ścięty bo nie istnieją maszyny, które by je ścinały masowo. To jeszcze podnosi wartość żonkila. Inny powód spopularyzowania tego żółtego kwiatu to to, że  w XIX wiktorianie zaczęli zdobić ubrania żonkilami na 1 marca a katerdrę również przybierano kwiatami, żonkile kładziono też na grobach.

Kto przebywa za granicą z pewnością zauważył, że w Wielkiej Brytanii widuje się na ulicach osoby z małymi symbolicznymi żonkilami, przypiętymi do klap ubrań, są one symbolem Hospicjów imieniem Marii Skłodowskiej- Curie (Marie Curie Cancer Care) (która z jakiegoś dziwnego powodu znana jest jako Marie Curie a nie Maria Skłodowska-Curie :-/) Dochody ze sprzedaży tych żonkili są przeznaczone na opiekę nad chorymi na nowotwory oraz na badania nad rakiem. Żonkile te sprzedawane są one w sklepach i roznych organizacjach. Ja swojego nabyłam w szkole :) Te małe żonkile pojawiają się masowo na ubraniach Brytyjczyków właśnie w czasie Dnia Św Davida (i nie tylko). Spełniają więc podwójną funkcję :)


- por - kolejny symbol narodowy, wg legendy Św David nakazał walijskim żołnierzom przymocowanie sobie pora do okrycia głowy tak aby żołnierze mogli rozpoznać się wzajemnie w walce z Saxonami, bitwa ta rozgrywała się właśnie na polu gdzie rosły pory. Dziś w dzień Św Davida nosi sie symboliczne pory przypięte do strojów.


Z tego powodu słynna jest również w Walii zupa z porów  pod nazwą: leek and potato soup. Pory sa tu "często i gęsto" spożywane pod wieloma postaciami, znacznie częsciej niż w Polsce :)
Por jako narodowy symbol pojawia się również na brytyjskiej monecie:

(zdjęcie pochodzi stąd)

- Welsh lovespoons - waliskie łyżeczki miłosne dla zakochanych lub małżonków, rzeźbione głównie z drewna lub z metalu (często z mosiądzu), maja swoja symbolikę ukrytą w rzeźbionych elementach (serca, dziurki od klucza, celtyckie węzły, kłódki, klucze, kwiaty etc), często z dominującym akcentem celtyckim. Były one dawane ukochanej osobie w dowód uczucia. Z czasem zwyczaj tak się rozpowszechnił i rozszerzył, że łyżki zaczęto dawać sobie w rodzinie i na szczególne okazje takie jak np ślub. Zwyczaj dawania łyżek zapoczątkowany został w XVI wieku. Spora galerię drewnianych Welsh lovespoons znajdziecie TU, klikając na odpowiednie kolekcje :)

 
(zdjęcie zapozyczyłam stąd)

   
(a te stąd)

-inne mniej znane walijskie symbole to Red Kite czyli Kania Czerwona symbolizująca dziką przyrodę oraz Sessile Oak czyli Walijski Dąb.

A tak wyglądają narodowe stroje walijskie kobiet i mężczyzn:
u kobiet charakterystyczne wysokie czarne kapelusze czesto z koronką, fartuchy, oraz chusty do noszenia dzieci, u mężczyzn czapki i marynarki tweedowe oraz w pepitkę, laseczka, gumiaki i collie dog przy nodze ;)

 
(a tak przy okazji, czyż te panie przy herbatce nie są urocze? ;-P)

 
  
  
 

A oto niektórzy słynni Walijczycy... może ich znacie... ;-P

Tom Jones

Anthony Hopkins

Kathrine Zeta - Jones

Bonnie Tyler
 

Laura Ashley (projektantka)

Waliczykiem być....
Walijczycy słyną ze swojego patriotyzmu i dumy narodowej. I chetnie to demonstruja  na różnych imprezach publicznych np meczach rugby, festiwalach (np słynny Walijski narodowy festival pieśni Eisteddfod), paradach poprzez swoje zachowanie i stroje oraz patriotyzm lokalny (np Walijczycy szczycą się swoim wiejskim artykułami żywnościowymi, które sprzedawane są w farm shop-ach). Pamiętam również, ze swoich czasów uniwersyteckich, że mieliśmy takiego jednego nauczyciela, native'a z Walii, A. Jonesa, który słynał z bycia surowym nauczycielem języka walijskiego i bardzo skrupulatnie i z oddaniem uczył polskich studentów o walijskiej kulturze.W rezultacie takiej intensywnej nauki, studenci pana Jonesa byli juz w stanie pisac solidne wypracowania po walijsku po 2 latach nauki!

Między nami Brytolami...
Istnieje niepisana niecheć miedzy Walijczykami a Anglikami, z resztą z wzajemnością. Z prywatnych rozmów, jakie odbyłam z różnymi Brytyjczykami, wynika, że Walia uchodzi w Wielkiej brytanii za "wiejską dziurę" w której nic nie ma, ludzie są słabo wykształceni i bez perspektyw zawodowych (nie jest jednak aż tak źle! ;-)). Niektorzy ludzie z okolic Londynu i Southampton, uważają swoj akcent brytyjski za prawdziwie oryginalny i będący kanonem  wymowy języka ang a walijską odmianę angielskiego za "brudną" i nieładnie brzmiącą. No coż, co kto lubi ;-)
Walijczycy są również obiektem żartów innych brytyjskich narodowosci co daje się wyczuć z telewizji, prasy. Podkreślają to szczególnie komicy estradowi, ktorych zadaniem jest krytyka  brytyjskiej rzeczywistości. W ich mniemaniu Walijczycy to sheep shaggers :)  a to z tego względu, że jak kobiet zabraknie to nawet owcy nie przepuszczą ;-)
Taki żart zawiera właśnie poniższy obrazek:

 Albo ten :-)

A tu jeszcze jedno zabawne zdjęcie, które znalazłam z necie :) coś owczego, coś walijskiego...



Wracajac do naszej parady, dzień Św Davida obchodziliśmy w szkole koncertami, przedstawieniami a po południu wybraliśmy sie na paradę w mieście. Było super, pogoda jak na zamówienie, ciepło, słonecznie, niektóre z dzieciaków poprzebierały sie na ludowo, chłopcy mieli poprzyczepiane papierowe pory, które sami wykonaliśmy a dziewczyny miały przypięte żółte żonkile. Wszyscy machali chorągiewkami z czerwonym smokiem. Szkolne reprezentacje pojawiły sie w uroczystych strojach i z bębnami, byli faceci w kiltach, władze miasta, chór i czerwony smok niesiony przez "wybrańców"
I jeszcze małe sprostowanie: niestety, że względu na przepisy regulujące ochrone danych osobowych oraz słynne health and safety regulations nie mogę zamieścić zdjęć dzieci i nauczycieli biorących udział w paradzie. Dla nas Polaków może jest to troche niezrozumiałe ale w moim przypadku, byłby to ryzykowny proceder poniewaz pracuję w szkole z dziećmi i gdyby ktoś z personelu znalazł przypadkiem w necie zdjęcia ze swoja opublikowana podobizną to zapewne wpakowałabym sie w niemałe kłopoty. Niestety w Wielkiej Brytanii niektorzy ludzie mają ogromnego "hopla" na punkcie swojego szeroko pojętego bezpieczenstwa, w związku z czym zamieszczam tylko ogóle zdjęcia :)

Dekoracje szkolne...
 
 

Hymn narodowy Walijczyków...

 

Przygotowania do parady...
 
 
  

Czerwony smok ....

 

Faceci w kiltach ... (mmmm ;-P)

 
  
  

Nie zabrakło też szkolnego chóru...

 

Parada ruszyła...

 

ulicami miasta....

 
  
 

Nie zabrakło tez ludzi poubieranych na ludowo w narodowe stroje :) Krótko mówiąc, było fajnie, miło, radośnie, w takt muzyki z bębnami....


ps. cdn.... (zapraszam ponownie, artykuł bedzie jeszcze trochę rozbudowany :P)

Thursday, February 25, 2010

Cacennau Cri - Welsh Cakes


Dziś będzie krótko i o ciastko-racuchach :D Zbliża się 1 marca a z nim Dzień Św Davida o którym napiszę wkrótce ;-) z związku z tym celebruje się ten dzień Walijskim jedzieniem a jedną z takich charakterystycznych narodowych propozycji są Cacennau Cri czyli Welsh cakes. Są to takie lekko korzenne naleśniko-ciasteczka bo smaży sie je na patelni a wygladaja trochę jak ciastka, a trochę jak racuchy. Można piec je na takiej specjalnej przeznaczonej do nich blasze jak ta albo na patelni. Przeważnie okrągłe, posypane cukrem, z koryntkami są często spożywane na ciepło (można je tostować) z masłem i/lub dżemem i herbatą. Taki oto kulturowy Walijski przysmak. Może ktoś sie skusi ;-) Polecam
Przepisy na Welsh Cakes po ang znajdziecie  tu, tu, oraz tu a po polsku tutaj. :)

Tuesday, February 23, 2010

Ważne Pytania o Istotę Czytania

Bo wkręciła mnie dziś do czytelniczej zabawy zadając takie oto 3 pytania:

1. Jaki masz rytuał książkowy? Czyli np. co musisz miec w zasięgu ręki kiedy zaczynasz czytać?

Mój stały rytuał czytelniczy to: ulubiony kubek z równie ulubioną herbatą, lampka, kocyk, cisza wieczorna  i notes do chwytania na gorąco ulotnych myśli, cytatów, słowek... Jeśli czytam książkę anglojęzyczna to dochodzi jeszcze do tego akademicki zeszyt do słówek i ewentualnie opasły słownik :P bo ja mam manię uczenia się po drodze nowych słówek w trakcie czytania :) (to takie zboczenie zawodowe anglisty - wynotowac, zapisać, sprawdzić, zapamiętać i użyć w przyszłości) w związku z tym nie raz mi sie zdarza przepisywać cały słownik w łożku.... :D

2. Pokaz (opisz) swoja zakładkę

Zakładkę jaka aktualnie używam do czytania to taki mały celtycki bookmark, o taki właśnie: :) 

 
  
 
zakupiony w sklepie z pamiątkami celtyckimi w Llangollen :)

3. Czy jest ksiazka, ktorej mimo wielu podejść nie zmęczyłas?
Nigdy nie zdażyło mi się trafić na książkę, którą bym próbowała kilkakrotnie czytać i nigdy jej nie skończyła z powodu jej "niezjadliwej" treści, zazwyczaj jeśli czegoś nie ukończę poraz drugi to na pewno nie ukończę nigdy. Myślę, że książką z którą bym sie na pewno męczyła to Opowieści o Pilocie Pirxie Stanisława Lema i inne temu podobne z gatunku science-fiction ;-) którą to w szkole podstawowej przeczytałam zaledwie parę pierwszych linijek :P Natomiast ksiązkę, której nie mogłam doczytac do końca bo mnie poprostu dołowała to Niezawinione Śmierci Williama Whartona, zawierająca smutne treści biograficzne z życia autora a ja w tamtym momencie czytania miałam ochotę na coś bardziej optymistycznego i podnoszącego na duchu. 

No a teraz moje 3 pytania, którę kieruję dalej do Cleo, Kathryn, Taity, Damurka, Valfreyi, Ulli, Anyi es Art i Jagi z Lublina :) (można odpowiedzieć u siebie na blogu)
pytania może trochę dziwne ale nie chciałabym sie powtarzac z pytaniami typu: Twoja ulubiona ksiązka itp... 

1. Jaka ksiązka wywarła na Tobie tak ogromne wrażenie, że nie potrafiłaś jej odłożyć ani na chwilę i przeczytałaś całą od deski do deski jednym tchem?
2.  Czy potrafiłabyś sama napisać książkę? A jeśli tak to o czym by ona była i kto by był jej odbiorcą?
3.  Czy zdarza Ci się kupić książkę osądzając ją po okładce? 

A jak już jesteśmy w temacie książek, to ja właśnie dziś przywlokłam z księgarnii do domu 3 nowe :)  W Works-ie jak zwykle udaje mi sie upolować cos dobrego taniej :P Tym razem są to Listy Van Gogha do Brata w angielskiej wersji językowej (polska wersja została w domu w Polsce :( a to mój ulubiony malarz :P wiec kolekcjonuję sobie wszystko do dotyczy Vincenta) oraz ksiązka o quillingu Thrilling Quilling i Embroidery On Paper. Aktualnie zaś zgłębiam świeżutką lingwistyczną książkę - The Unfolding of Language Guya Deutschera o tym jakim to cudownym (i paradoksalnie nie wynalezionym przez nikogo!!!) wynalazkiem jest ludzki język ;-) Polecam szczególnie tym, którzy fascynują się językami obcymi :D )
Kocham świeże książeczki i zapach farby drukarskiej. Wy też tak macie? :P 

 
  
  
 


Bye Bye Virus! :) / Spadaj wirusie! :P

Bye! Bye virus! In your face! My pc is up on its feet again! Yupieeee! The help came yesterday in a form of a handsome village neighbour who sorted it all out for me! ;-) Click here, click here and voile! Done! Clever chap, isn't he?! And no need to re-install the whole system! Yay! Life's good again! :D
ps.  Should think of a proper back-up this time!

Jupieee! Walka z wirusem wygrana! Komp reanimowany! Pomoc przybyła do mnie wczoraj w postaci przystojnego sąsiada :P z wioski mieszkajacego parę domów dalej, który zawodowo zajmuje sie komputerami. Pan rozprawił się w wirusem przy pomocy swojego "magicznego" oprogramowania z pen drive'u :) tu przycisnął, tam przycisnął i wszystko cacy wróciło do normy! :D Dzięki Bogu obyło się bez robienia nowego systemu. "Ufff! Zycie jest znowu piękne!" - powiedział Internetoholik :P

ps. A teraz powinnam pomyśleć o porządnym back-up-ie moich danych z komputera.

Friday, February 19, 2010

Suncatchers and a photo frame / Witrażyki i ramka foto

A few more recent pieces of my painted glass. This time it's a Valentine photo clipframe and two little suncatchers. In connection with the Tudors series I've been watching recently,  I painted a little Tudor-style window :) and a classic suncatcher with a rose. They are all a forum gift swap.

Mały "updejcik" odnośnie aktualnego stanu rzeczy - nie wiem czy to kogoś interesuje ale nadal walczę z zawirusowanym komputerem tzn zostawiłam wszystko w diabły i czekam na tż aż wróci z pracy aby podjąć wspólną decyzję co dalej... Total Format czy też próbujemy wykurzyć dziada z dysków. Byc może wezwiemy też Steve'a, lokalnego Pana Złotą Rączkę aby pomógł nam odwirusować komputer. Zobaczy się.... Zadziwiające jest to że człowiek obwarowuje sie Bóg wie jakimi antyvirami i firewall-ami a tu taka niespodzianka, dar od losu, przebiegły trojan dostaje Ci się po cichu do komputera i rozwala system :( Dobrze, że chociaż mam koło ratunkowe - laptopa, którego trzymam czyściutkiego i z dala od wszelkich podejrzanych i niepotrzebnych oprogramowań :)
No ale nie o tym chciałam pisać, w miedzyczasie, w ramach ferii zimowych stworzyłam 2 małe witrażyki oraz ramkę foto na wymiankę walentynkową. Wszystko w tematyce serduszkowo-różanej. Tudorowe Okienko z serduszkami :) oraz klasyczny suncatcher z czerwoną różą są do powieszenia w oknie, a ramka będzie w sam raz na rodzinne zdjęcie  albo zdjęcie ukochanego :-)


Thursday, February 18, 2010

Walczę z wirusem / Virus attack


Wrrrrr, ale jestem zła!!!! Okropnie zła! Od wczoraj walczę w wirusem.... nie, nie tym zdrowotnym ale komputerowym, który wczoraj wieczorem podstępnie zaatakował mi kompa, nie wiem co to za cholerstwo jest ale wygląda mi to na baaaaardzo złośliwego trojana, który sprytnie przemycił sie z internetu na mój obładowany plikami komputer. Zero alertu od Avasta i firewalla (gówno warte programy! miały chronić i co? Lipa!), skanowanie plików pod wirusy nic nie wykryło, windows zgłupiał totalnie, poblokowane programy i aplikacje i kilka głupich okienek wyskakujących co minutę na ekran z linkami do stron z porno i viagrą :((( doprowadzających mnie do szewskiej pasji. Internet co prawda działa ale wiele rzeczy nie można zrobić  np edytowanie w paint-cie, drukowanie, skanowanie itp Coś czuję że skończy się to Wielkim Formatem :((( Och! Jak ja nienawidzę re-instalacji systemu i całego tego bałaganu! Dobrze, że jest jeszcze laptop :)
Idę, mam już serdecznie dosyc kompresowania plików i back-up-u. 
Grrrr....Grrr.... F**K! F**K! F**K!

(użyty w poście obrazek pochodzi stąd)

Tuesday, February 16, 2010

Śniadanie u Titanii :-) / Breakfast at Titania's


Zobaczcie kto dziś do mnie rano wpadł na śniadanie :) Bessy, The Sheep i Marcel, the Rabbit :P - dwójka gości z Polski, którzy już na zawsze zostaną u mnie :D Yupieeee!
Tak oto przybyli opakowani i przytuleni we dwoje,  z Wałbrzycha ...


od takiej jednej frywolitkowej czarodziejki ;-P

 

Aniu, Tildy sa cudowne i niesamowicie przesympatyczne a serduszkowe frywolitki przepiękne! (Już chyba z million razy mówiłam Ci jak bardzo zazdroszczę Ci umiejętności ich robienia :P)  Jestem niezmiernie uradowana tymi cudownościami! Bardzo, ale to bardzo pięknie Ci dziękuję za te wspaniałe zwierzaki, które posłuża mi jako kanon szycia przyszłych tildowych laleczek :D 
Prezent od Ani ma dla mnie jeszcze o tyle znaczenie, że został zrobiony dla mnie w pełni ze spontanicznej incjatywy, co jak najbardziej doceniam. 
Dziękuję raz jeszcze!!!!!!!!!!!!! :-* :-* :-*

ps. Ten dzwoneczek u szyi owcy rozbroił mnie totalnie :)