„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Saturday, January 9, 2010

Rok Kota / The year of Cat

Pokażę Wam co kupiłam sobie ostatnio - kalendarz scrapbookingowy dla miłośników kotów :D czyli coś DLA MNIE!!! Kalendarz wypatrzyłam w Hobbycraft i w jego skład wchodzą dodatkowo strony z różnymi kolorowymi papierami z których wycina się dowolne kocie elementy, każda inna na każdy miesiąc, dodaje sie do nich własne zdjęcia/obrazki i tworzy własną kompozycję, do tego jest równiez karta z naklejkami typu : birthday, party, doctor, vet, anniversary, event  itp którymi  zaznacza się wydarzenia. Już nie mogę sie doczekać kiedy się za niego zabiorę! Jak skończę to pokażę :P
Kalendarz nadarzył mi się we właściwym momencie, bo tak jak w zeszłym roku zostałam zasypana kalendarzami, tak w tym roku nie dostałam ani nie kupiłam  żadnego zza wczasu tak więc u nas rok 2010  będzie Rokiem Kota ;-P

Here is what I've recently bought at Hobbycraft - a lovely scrapbooking calendar for the cat lovers, which is ME!!! ME!!! ME!!! :P The calendar includes a set of funky craft papers and sticky labels to use to fill up the pages of the months in the way you like it. You can add your own cat photos too! Simply can't wait to fill it up! This year is going to be a year of Cat!


 
 

tak wyglądaja papierowe dodatki  do scrapbookingu:
And here are the craft papers included in the calendar set:


 
 

a tak przykładowe miesiące, które czekaja na wypełnienie:
and here the exemplary month pages waiting to be filled:


 
 
 
 

Wednesday, January 6, 2010

Bałwanica / Snow girl

Zima szaleje w UK, a ja dziś szalałam w ogrodzie i ku zdziwionym spojrzeniom dziadków i rodziców tż-ta ulepiłam ze śnieżnej materii takiego oto żeńskiego bałwana :) Dziadek stwierdził, że mu się podoba hair-do :D Nad zębatym uśmiechem z fistaszków też musiałam trochę popracować bo skubańce wypadały LOL Podobnie z nosem. (Chirurdzy plastyczni to nie maja łatwo!)
Pudsey też się załapał do zdjęcia, a jakże! Wszędobylski misiek! :P

Winter has gone mad in the UK and so have I :P Having a day off work due to schools being shut and accompanied by the surprised faces of my bf's parents and grandparents, I made a female snowman in the garden today :) Pop complemented on her hair-do :) Ha ha ha! Admire the nose job, dental work and toothy smile I gave my snow girl ;-) The peanuts were a bit of pain as they kept falling out LOL
Pudsey has made friends with the snow girl very quickly!




 

A tak wygląda własnie zima u nas w ogrodzie zza dnia :)
And this is what winter looks like in our garden in the daylight :)


 
 
 
 
 

I jeszcze coś na dokładkę - widok z okna, który mnie dziś rozbawił to 10-ciu chlopaków wnoszących kajak na wzgórze aby się w nim ślizgać ha ha ha! Ja rozumiem, ze Brytyjczycy podniecają się  padającym śniegiem, no ale spływ śniegowy kajakiem ze wzgórza .... przecież to sie może zakończyć tragicznie!

A sight that made me laugh today was 10 teenagers carrying a real canoe to do some sledging down the hill! OMG! I do understand that the British get excited about the falling snow but the canoe sledging down the hill? That calls for trouble!!!

Today is cancelled! - a quick update on the heavy snow condition.

No i stało się! 6.39 rano telefon. Zrywam sie zaspana z łóżka i  lecę do telefonu. W słuchawce niby znajomy głos. Po paru sekundach dociera do mnie kto mówi. To dyrektorka. Szkoła zamknięta dziś na cały dzień. Jak wiele innych lokalnych szkół. Mamy słuchać też lokalnego radia Heart po nowe alerty. Autobusy odwołane, ruch uliczny porusza się 5 mil na godzinę, ludzie zostali zmuszeni do porzucenia swoich samochodow, zbiórka śmieci odwołana. No i jest ciekawie! ;-) W związku z tym, że będę dziś siedzieć w domu, urządzam sobie dziś craftowy dzień, baaaaardzo craftowy!!  :)
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :P


So it has happened. Today is cancelled!!!! We are shut. The school I mean. Just received a 6. 39 phone call from the headteacher. We are supposed to listen to a local radio Heart for the new messages. Lots of local schools are closed for today, buses are cancelled, rubbish collection is cancelled too. The traffic moves with the speed 5 mph. People has been forced to abandon their cars. Chaos! Because I'm snow- and home-bound I'm gonna have a very crafty day today! Every cloud has a silver lining :P

Tuesday, January 5, 2010

Zasypana i zawiana... / Simply Snowbound....

Dzisiejsza pogoda przyniosła nam niespodziankę w postaci nadzwyczajnie obfitych opadów śniegu, które tu w UK, jak by nie było, są rzadkością. No i się zaczęło. Ludzkie narzekanie, że zimno, że lód, że ślisko,  że to, że tamto... Ktoś tam nie dojechał dziś do pracy, autobusy poopóźniane, niektore rezygnuja z tras, zwłaszcza tam gdzie trzeba jechać pod górę i ze wzgórza, pługi na ulicach, spowolniony ruch uliczny...I dziś własnie osobiście przyszło mi dreptać w śniegu przy zapadającym mroku pół mili z odległego przystanku do domu bo kierowca powiedział, że nie pojedzie przez moją miejscowość tylko skraca trasę i jedzie naprzód. No i lipa. Ale za to jest okazja wrócic do formy  przez takie spacerki po śniegu LOL Przez moment czułam się jak w Polsce. A tu? Człowiek się rozbestwia, szybko przyzwyczaja się do lekkich zim z minimalna ilością sniegu, braku błota i śnieżyc. I wystarczy, że tylko spadnie trochę śniegu albo troche przymrozi a już ludzie biadolą "ojojoj! jaka to pogoda!" (jedyna rzecz na jaką narzekają Brytyjczycy). Pojawia się też problem dla kierowców bo tu opon zimówek sie nie zakłada, a pod górę niełatwo wjechać po oblodzonej szosie. Wszystko utyka w martwym punkcie. Za mało pługów. Opóznienia. Odsnieżanie. Zamarznięte samochody.
Zobaczymy jak to będzie jutro z dojazdem do pracy. Czyżby zapowiadał się "przymusowy" dzień wolny? ;-P
Ktoś jest przeciw??? Ja? Nieeee! :D

ps. aha, i ktoś tu mówi, że mamy globalne ocieplenie :P

Damn! Unbelievable! We are bloody snowbound! Like never before! Everything has come to a halt. Buses running late, shortening their routes. People late for work or not turning up at all. The rest are complaining how bad it is... blah, blah, blah.... Slippery, snowy, wintery... Now The British, feel the real taste of winter! ;-P
Had to walk home in heavily falling snow from a bus stop in P. Came in wet, tired and hot from walking. Damn, God wants me to exercise LOL
Wonder if tomorrow is cancelled... We shall see :)

ps. So what about that global warming? :P


 
 
 
 
 

Monday, January 4, 2010

Ku pamięci / In memory of...

Dziś coś z zupełnie innej beczki. Dawno nie pokazywałam żadnej z moich prac toteż dziś postanowiłam ujawnić moj wpis do wędrasia Joasiuni, gdyż z naszej rozmowy wywnioskowałam, że karta dotarła już do właścicielki. Toteż pozwalam go sobie pokazać oficjalnie na blogu :P
Wpis - nic wielkiego, bo bywają lepsze wpisy ale ten mój pierwszy, taki skromny, ale za to w kolorach na których punkcie mam ostatnio bzika :P morskości, zieloności i niebieskości... Temat: Szczęsliwym być...
Naturalnie musiał sie na nim znaleźć cytat  mojego ulubionego malarza V. van G. :)

Haven't shown my hand made stuff for ages so today something different - totally un-christmassy - my first scrapbooking card I made for Joasiunia  for her travelling scrapbook with quotes and pictures. It's a modest and a not too exaggerated first try at this sort of stuff but at least it's in my favourite colour set - sea green, turquoise and sapphire ;-) Topic: To be happy....
Naturally, I  couldn't resist using my favourite painter's quotation :)


 

A oto dowód, że zakochałam sie w morskościach, turkusach i szafirach - nowe świeżutkie kordonki przywiezione z Polski i maleńkie uszydełkowane przeze mnie kwiatuszki  (na razie jest ich zaledwie kilka bo to początek ale dziubdziam je sobie wieczorami ;P)

And here is the proof I've got a thing about marine colours ;-) Huh! Told ya! Brought these fresh new embroidery cotton flosses from Poland and now I've been crocheting away those little lovely flowers ;-)




w cieniowanych kordonkach też się zakochałam....

I've also fallen for the shaded ones...



A tu swieża dostawa kolejnych babciowo-mamowych kordonków z domu w Polsce :)

And here's a new supply of embroidery floss from mum and gran's supplies



Kurcze, zwariować na punkci nici?! ;-)
Damn! Gone really mad about those vibrant coloured flosses!

Sunday, January 3, 2010

True Blue, Fiery Red & Lemon 'n' Lime

Oj tam, chwalę się dziś kolejnymi karteczkami, które dostałam na święta od dziewczyn z Wizażu i blogów :)
Karteczka, którą nazwałam True Blue ze względu na mroźne zimowe kolorki z piękna gwiazdą origami w wymiarze 3D oraz kulisty "jeżowiec" w ciepłych kolorach od Anity19800 - M. dziękuję!!!!! :-*

Let me boast today about the cards and gifts I received from some nice blog and forum users :)
First comes a lovely frosty-looking True Blue Card with a 3D origami star and a warm-coloured sea urchin from Anita19800 - Thank you!!!


 
 
 


A teraz świąteczna Fiery Red od Taitki z Irlandii :) - również dziękuję! x x x
Then a Fiery Red card from Taita from Ireland - also big thanks! x x x



No i cytrusowy melanż kolorów z karteczką i serwetka od Szydełkomaniaczki z Wizażu w ramach świątecznej wymianki Gwiazdkowej - Dziękuje!!! :-*
And now comes the Lemon & Lime bursting mix in a form of crocheted beads, a hand-made card and a crocheted doily from Szydełkomaniaczka from the Wizaż forum. Lovely! Thank you! :-*


 

Saturday, January 2, 2010

Co Pudsey robił w Polsce? / What was Pudsey doing in Poland?

No własnie, jesteście ciekawi co ten żółty misiek robił na święta w Polsce? (Ci ktorzy nie znają jeszcze Pudsey'a - tutaj pierwszy post o nim Click )
Ano, najpierw w wigilię huśtał się na gałązkach choinkowych wśród bombek i cukierków :)

Wanna know what Pudsey was up to in Poland?
First, he was swinging happily on the Christmas tree branches among the Christmas decorations ....




 

A potem zasiadł do wigilijnego stołu...
Then he sat down at the table to have his Christmas Eve supper...



Polskim barszczykiem i śledzikiem nie pogardził miś, oj nie! :P
He didn't say No to the Polish beetroot soup and pickled herring... of course! Why would he?!



w Boże Narodzenie Pudsey znowu jadł....
On Christmas Day he ate again....



i jadł....do pełna...
...and ate...till full...



Potem próbował wdawać sie w rozmowę z nietowarzyską sową :)
Then he tried to chat up an unsociable owl....:)



A jeszcze później odpoczywał pod małą choinką w towarzystwie aniołów ...:P (niemalże w siódmym niebie!)
Later he was resting under a little Christmas tree, surrounded by angels (Felt like 7th heaven, didn't it?!)


 

Ale trzeciego dnia Pudsey miał dosyć siedzienia za stołem i wyszedł na dwór...:P
On day three, Pudsey was fed up with sitting at the table and gobbling food so he decided to go out....:P


...aby poturlać się na bielutkim śniegu...
...to have a  tumble in the white snow....


 
 

Aha, osobiście potwierdzam, że Pudsey ma chorobę samolotową i zdjęć z podróży samolotem nie mamy :P
By the way, I personally confirm that Pudsey does get airsick on a plane and for that reason we don't possess photos from Pudsey's flight.

The End

ps. wpis do Pudsey'owego Dziennika juz wkrótce ... cdn...
to be continued...