Wpadam na chwilę. Zostawić parę słów w kolejnym poście. Tydzień dobiega juz końca i dzieki Bogu! :) Dziś było dla mnie dłuuuugie - pobudka o 6, autobus i praca, potem jeszcze po godzinach klubik artystyczny a potem znowu dworzec i autobus i dom na samym końcu. Wróciłam zmęczona i głodna :) Jutro dzień bedzie łatwiejszy, koleżanki po fachu z budynku dla podstawówki przybywaja mi z odsieczą do zerówki na zastepstwo jednej z nas. Bedzie inaczej, bedzie ciekawiej, czas szybciej zleci. Mam nadzieję.
Chyba sie juz przyzwyczaiłam do rutyny w zerówce. Płacz i codzienne małe dramaty tych najmniejszych bo rodzice chcą ich zostawic na pożarcie nauczycielkom ale pięc minut i już po płaczu. Sytuacja opanowana! Tak wiec rodzice wyczekujący pod drzwiami, pioseneczki typu Twinkle, twinkle little star... (uczę się!!!), niezliczone buteleczki mleka ze słomkami, piasek i woda i klocki i zabawki. Taaaaak, zabawki. Mogę bez zażenowania usiąść wśród krasnali na dywanie i pobawić sie klockami lego jak za dawnych lat albo ugotować zupe w plastikowych naczyniach i zrobić pranie w drewnianej pralce no i poraz 15-sty odebrac plastikowy telefon bo Ellie mówi, ze to znowu dzwoni moja mama...
Mamy też rybki. 3 Złote welonki. W dużej szklanej kuli z ochydną plastikową sceneria podwodną (szkoda, ze ryby nie zobaczą na oczy prawdziwej rośliny) Przybyły do nas z dnia na dzien. Jak i po co? Nie wiem. Poprostu pojawiły się. Dokarmiamy je ceremonialnie podczas każdego ranka.
Po południu zastaję na schodach paczkę z zamówieniem! Yuuupie! Co za miłe zakończenie dnia! Przybyły do mnie moje swiąteczne dziurkacze i inne zamówione duperelki. Niestety nie mam zdjęcia do pokazania bo jest już pózno i brak światła ślonecznego azdjecia w sztucznym świetle nie bedą żadna rewelacja. Popracuję nad tym w weekend. W tym tygodniu nie stworzyłam nic nowego. Dołownie nic! Projekty, wpisy, kartki i szkło leża połogiem. Może coś ruszę w sobotę.
Lecę. Pa!
Just dropping by for a moment to leave a sign of life. The week is finally drawing to an end and thank God for that! :) Today was looooong for me - wake-up at 6, next my bus, then work, then The Art Club overtime, then the bus again and finally home, sweet home!!! Got back in hungry and tired. Tomorrow should be easier though, I believe so, as my colleagues are coming to the nursery to help out and fill in for a missing teacher. It's gonna be different, it's gonna be funnier and the time will pass more quickly. Hopefully.
Think I've got used to the nursery routine now. Cries and everyday petty private tragedies of the Little ones because their parents wanna leave them at the teachers' mercy. But 5 minutes and it's over :) Everything's under control. :D Hence the parents waiting at the doorway, twinkle-twinkle-little star nursery rhymes (I am learning them indeed!), millions of small bottles with milk and straws stuck in them, sand and water tray, and bricks and toys.... Yeah, TOYS! I just can sit down on the floor without feeling embarassed and play with the Lego bricks as I used to do in my childhood :) Nice, isn't it? I can also cook a soup in a plastic pot or do the washing in the wooden washing machine or take the 15th phone call from Ellie, who says it's my mum on the line again...
We've got 3 gold fish. In a big fish bowl with a horrible plastic decorations at the bottom. They arrived overnight, Why and where from? Dunno. They just appeared and stayed. We feed them ceremonially every morning.
Found a parcel on the stairs as I got back. Yuuupieeeee! What a nice suprprise at the end of the day! :) My new christmassy punches and other crafts supplies have arrived! Haven't got any picture to put in as it's dark now and I can't take a decent photos. Will have to wait till Saturday. Sadly I haven't created anything new this week. No time for it. Shame. Projects, glass, cards and walking albums are waiting to be handled. Maybe on Saturday.
Taking off to shower. ***Nite nite*** to everybody :)
nooo tak.... ciężki los nauczyciekli.... Ale za to dwa miesiące wakacji w perspektywie!:)
ReplyDeleteRybkom spokojnie można zafundować żywą roślinkę,np. moczarkę. Długi czas miałam ryby i kulę też przerabiałam, a tych plastikowych roślinek nie znoszę i moje miały zawsze żywą zieleń.
Nowa szatka? Cudna!- wiadomo, dziewczyny lubią fatałaszki :) Pozdrowienia.
ja w takim razie czekam na zdjęcia zakupów.Fajne tło bloga.Życzę udanego weekendu.Mi też ten tydzień dał w kość.
ReplyDeleteAniu, dziekuje :* złote rybki i pomaranczowe welony trzyma również moj tż wiec dzieki temu też wiec co nie co o nich :) zastanawiam sie jak dlugo te ze szkoły wytrzymaja z tymi plastikowymi dekoracjami. Szczerze powiedziawszy to mi ich szkoda. Nasze są juz takie duze jak dłon!!!
ReplyDeleteWhite Sheep :* też lubie tę skórkę
Wiesz Martusiu, słyszałam , że welonki rosną tak ,jak im warunki pozwalają tzn. jak mają duże akwarium , to są duże , a jak małą kulę , to pozostają mikre, dziwne , nie?
ReplyDeleteNio, też to słyszałam :) nasze głodomory maja ogromne akwarium coś około 160 litrów, ktore tż odkupił za bezcen w sklepie zoologicznym wiec nam porosły niemożliwie!I równie chetnie sie rozmnażaja wiec mamy tez rybie potomstwo dorastajace w sasiednim akwarium :)Zycie samo nam sie rodzi w tych akwariach :)
ReplyDelete