„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Sunday, July 18, 2010

Obrazki z Hafan cz. II

I jeszcze jeden pościk niedzielny :) raczej z tych takich "obrazkowych". Świat wokół Hafan cz. II i zabawy nowym aparacikiem ;) hmm, jeszcze nie wiem czy go lubię ... ale na razie próbuję to tu, to tam, pstryk... pstryk...


tż rybki sobie choduje od jakiegoś czas, złote karasie i welonki pomarańczowo-białe, porosły skubańce duże jak ręka i jeszcze się porozmnażały :) życie nam eksplodowało w 100 litrowym akwarium i po jakimś czasie okazało się, że wymaga ono przeniesienia do większego zbiornika na zewnątrz domu, a oto moment w którym wrzucamy nasze ryby "na głęboką wodę" :) najpierw oswojenie z temperatura... co by termoszoku nie było...


A tu już towarzystwo w zbiorniku. Home, green home! Woda taka zielona bo tż lekarstwo przeciwgrzybiczne do niej dodał, tak na zdrowie rybkom...


A tu zabawy aparatem pod tytułem Textures and Patterns :) Możecie sobie pozgadywać co przedstawiaja macro fotki :P


Koniec :)

Karteczka dla Alison

Wakacje są, jest czas, jest i craft :) a wiec dziś pokazuję acetatową karteczkę dla Alison, koleżanki z pracy, której w tym roku nie przedłużono kontraktu :( i która odeszła pracować w innej szkole. Karteczka jest z twardej folii (acetate), wykorzystałam również dziurkacz Doily Lace, naklejki peel-off oraz gel peny sakura glaze :) w środku napis good luck i you will be missed :)


kopertkę też ozdobiłam :D bo nie lubie białych anonimowych kopert :P

Saturday, July 17, 2010

Wakacje!!!!!!!!!!!!!! / Holidays!!!!!!!!!!!!!


Żegnaj praco / szkoło! Witajcie wakacje!!!!!!!!!! Wooohooo! Dziś od godziny 15.15 mam już oficjalnie wolne :D aż do września!!! Aż mi sie chce tańczyć z tej radości :D do rytmu z tą oto muzyką :D Pogibajcie się razem ze mną, hipciem i psem ;) Filmik, o TU, proszę bardzo. (Nie mogę wstawić okna you tube na bloga bo embedding jest zablokowany przez autora :( )

We-de-de-de, de-de-de-de-de-de, we-um-um-a-way

A wimoweh, a-wimoweh a-wimoweh, a-wimoweh...
In the jungle, the mighty jungle, the lion sleeps tonight...

ps. jutro losowanie candy. dziś już nie dałam rady :P

Sunday, July 11, 2010

Premiera / Premiere :)

Wiem. odwaliło mi ;) Nie ma już dla mnie ratunku :P Mieszkam na Swojej Planecie, na świat patrze przez Szkiełko Witrażowe, jem Rybę z Frytkami, podróżuję w 80 szpulek dookoła świata, używam jakiś  dziwnych Słów a teraz również doodluję sobie cichutko w innym blogowym kąciku. Wpadnij, zostaw ślad :) Serdecznie Zapraszam :)


I know, I know. I'm nuts.I can't be helped :P I live on my own Planet, I see the world thru the Vitrail Glass, I eat Fish-n-Chips, I travel around the world in 80 spools, I speak Words, Words, Words and now I also Doodle. Drop in on my new blog and share some love ;) Everybody welcome :)


ps. no i wygrali! Viva Espania!!! Ośmiorniczka z Oberhausen miała rację! :D właśnie oglądam wręcznie pucharów. Te trąbiące Vuvuzelas mało co nie rozsadza mi głowy :) Niedziela pomału skłania się ku końcowi. Co za miłe zakończenie dnia :)

ps. So they have won! Viva Espania! And well-done to the Oberhausen Oracle ;)  I've just been watching the last minutes of the match and the Cup take-over. Those vuvuzelas have almost blown my head off! Time to call it a day. Off to bed. *Nite, nite*

Friday, July 9, 2010

Dobrze jest. Już weekend, achhhhhh! :))))

Mamy już weekend :) Jupiii! La-la-la!!! Jakże sie cieszę ogromnie :D Właśnie wróciliśmy z tżtem do domu. Najpierw odebrał mnie z pracy samochodem, kochany misiek ;P (chyba nie ma nic nudniejszego jak spędzanie czasu na dworcu w oczekiwaniu na autobus właśnie w piątkowe popłudnie) potem pojechaliśmy do Chester po kombinezon roboczy dla T. i wpadliśmy też do naszej ulubionej restauracji F&B :D Tak więc Irish Coffee, American Blue Pizza (so much for the diet) i siuuuup do domu! A teraz sesja czytelnicza na kanapie z filiżanką miętowej :D  Ostatnio naleciało mnie na czytanie więc z wielką przyjemnością z powrotem biorę książkę do ręki. A tyle ich czeka na półce!!! Dawno już nie czytałam i tęskniłam za tym. Za takim spokojnym, zrelaksowanym czytaniem przy lampce i herbacie :P Najlepiej czyta mi się w domu, w łóżku, w ciszy, wieczorem, w samotności ... 
W ogóle to ja uwielbiam piątkowe popłudnia :) i świadomość, że cały weekend przed nami, że nie trzeba się zrywać na drugi dzień i długie bezstresowe spanie ...i śmierć budzikom. Po powrocie z głośnej szkoły cisza  domowa jest dla mnie objawieniem :) Oczywiście wyłączając z tego ruch uliczny za oknem i głośny tv z dołu u dziadków. I może dlatego potrafię nie włączać tv przez cały tydzień. Po 5 dniach szkolnych nie odczuwam potrzeby aby ktoś (czytaj: telewizor) coś jeszcze do mnie mówił ;-)Wybieram za to internet :P
Odliczam już bowiem dni do wakacji, które nastapią dokładnie za tydzień!!! Rozpoczęło się u mnie Wielkie Odliczanie! 7 dni a konkretnie to 5 get ups, jak mówia moje koleżanki z pracy :) Damy radę.
Miłego weekendu wszystkim! :)

Thursday, July 8, 2010

Uwaga, znowu wrzucam :P

Ostrzegam! Kolejny wrzut uzbieranych zakupów :) Nie tak dawno poszłam do Works-a i niechcący zostawiłam tam 40 funtów :-O bo tyle rzeczy mi się spodobało. The Works to taki dyskont jak Biedronka :) tyle że książkowy, który wyprzedaje książki po znacznie niższych cenach niż np luksusowa księgarnia Waterstone's. Często są to książki będące końcem linii produkcyjnej, wycofywane z rynku i wtedy warto łapać takie ksiązkowe okazje. Nie raz udało mi się tam wyłowić coś fajnego. W The Works mają też troche taniego craft-u :D więc warto zaglądać co jakiś czas.
Najpierw przybory :)
Pasiakowy notesiorek, taki trochę folkowy, tak jak lubię :) 


metaliczne koperty, które w sumie rzadko się spotyka w zwykłych sklepach :P oraz Berolowe mazaki do szkła


2 teczki w energizujące słoneczniki :) cute, aren't they? :P


różowy klej, Just 4 Girls :)  he he he.


bazy kartkowe z aperturami, idealne do karteczek z haftem :)


paseczki do quillingu...


koralikowe pomponiki do zakładek i wstążeczki w kropeczki (te kropeczki tak bardzo mi się spodobały iże aż wzięłam dwa opakowania)


Satyna i metalowe kwiatki samoprzylepne, tutaj w kształcie różyczek

naklejki świąteczne :)


Nie mogłam też pominąc książek za grosze i ze sklepu wyszłam z oto takimi woluminami (specjalnie dla Was nie zdjęłam cen :P) 
Dwie ksiązki craftowe...

Jedna ogrodnicza, o moich falkach :D


oraz moja ulubiona literatura związana z zainteresowaniami - książki o władcach i kulturze Brytanii, Tudorach i jedna językowa :) Oj będzie co czytać na wakacje :D


i na koniec skusiłam się na gazetki z takimi oto sympatycznymi stempelkami :P


Skoro już jesteśmy w temacie książkowym to oto właśnie wczoraj skończyłam czytać taką jedną książkę, która de facto potrafi wstrząsnąć sumieniem i może wpłynąć na nastawienie do życia. Jest to ksiązka z "tych religijnych", których co prawda zazwyczaj nie czytam (a przynajmniej do nich jeszcze nie dojrzałam) ale na prośbę mamy, która mi tę ksiązkę wcisnęła przez odlotem do UK, przeczytałam ją. Książka ta, może akurat ją znacie, jest świadectwem lekarza stomatologa Marii Polo, która została trafiona przez piorun, porażona i zwęglona od energii pioruna, nie umarła od razu ale zapadła w stan śpiączki podczas której Bóg dopuścił ją aby weszła w zaświaty, obejrzała swoją Księgę Życia a potem cudem uratowana od eutanazji, przez siostrę, wróciła do świata żywych aby dawać ludziom świadectwo na istnienie Boga, nieba i piekła. Przeczytajcie, jak chcecie. Kto jest zatwardziałym ateistą, to książka może go nie nawróci ale może zmusić do refleksji, i zastanowienia ale na pewno wzruszy głęboko wierzących i wahających się. Więcej o Glorii Polo możecie znaleźć też w necie.

A dziś zaczełam kolejną, nową -"The end of overeating" czyli "koniec z przejadaniem się"... rzekomo rewolucyjna książka która ma pomóc w poskromieniu naszego apetytu i która podobno zmieni nasz sposób odżywania się. Nie śmiejcie się, w UK jedzenie jest tragicznie tuczące i przerażająco sztuczne. Człowiek musi wiedziec co wkłada do ust. Postawiłam na samoświadomość.



Zobaczymy :) Wobec tego spodziewam się po niej paru żywieniownych rewelacji. Narazie wstęp zaczął się ciekawie :P So far, so good, jak mawiają Anglicy. Ksiązkę zamówił z Amazon jakiś czas temu mój tż i zaczął czytać... ale cos nie doczytał do końca :)  A teraz ja przejęłam pałeczkę. Jak odkryję Amerykę, to się z Wami podzielę uwagami :D

Tuesday, July 6, 2010

Usborne books

Miałam niedawno dostawę książek do domu :) Z amazon.co.uk. I dziś właśnie chciałam polecić Wam taką jedną rewelacyjną serię książek z projektami artystycznymi - Usborne Books, bo tak nazywa się wydawnictwo, na prawdę jest warte polecenia, szczególnie dla mam, które chcą aby ich dziecko rozwijało się twórczo i artystycznie a które same szukają pomysłów i jednocześnie też chcą się czegoś nauczyć co mozna wykorzystać do card making-u czy scrapbooking-u. Ksiązki Usborne sa dosłownie napakowane różnymi fantastycznymi projektami i przy pomocy podstawowych artykułów plastycznych można stworzyć na prawdę fajne rzeczy. Sama już sobie ostrzę pazurki na te projekty :D zamierzam wykorzystać je w moim szkolnym Art Clubie w przyszłym roku szkolnym oraz sama będe chciała wypróbować parę technik malowania i rysowania na wakacje.  Ksiązki Usborne podobno są również dostepne w Polsce i w polskiej wersji językowej. Na amazon mozna odszukac te ksiązki i klikająć na opcję Look inside, przeglądnąc ich zawartość.
A oto moja dotychczasowa kolekcja  Usborne Books :D Mam już ich trochę ale chcę więcej!!! :P
najpierw 3 w małym formacie:


z projektami na święta bożego narodzenia:


oraz z projektami ogólnymi zawierające opisy różnych technik malowania i rysowania (akwarele, pastele, tusze, atramenty, szkice, fabry akrylowe itp) 


oraz jedna robótkowa :)


Nie wiem jak Wy, ale ja je uwielbiam :D i.... Polecam!

Sunday, July 4, 2010

Przepływ towaru

Życie na emigracji to również ten etap w życiu w którym wysyła sie wiele paczek i korzysta intensywnie z usług pocztowych. A ja i moja rodzina b. dbamy o ten ciągły przepływ towaru ;D Najwiecej z nich płynie w UK do domu. Ale i dom nie pozostaje dłużny :) obie z mamą mamy świra na punkcie kaw i herbat :) mama (i ja również) jest miłośniczką Twinningsa i innych marek herbacianych niespotykanych w Polsce, ja zaś tęsknię za Liptonami. Tak więc herbaty krążą na trasie PL-UK :D W piatek na schodach, ku mojej niezmiernej uciesze, znalazłam kolejną paczkę z Polski. Tym razem od rodziny. Przybyły do mnie moje ulubione Liptonowe herbatki cytrusowe, których tu mi baaardzo brakuje i nie moża ich kupić w sklepach, bo nie ma tu zwyczaju picia herbaty z cytryną, tylko z mlekiem :(  Ja jednak twardo podtrzymuję w domu tradycję z Polski. Nawet tżta nauczyłam robić mi herbatę po polsku :)
Niektóre pudełka, jak widac, zmasakrowały się w transporcie :( od razu wiadomo, jak traktuje się towar na poczcie :-/


i moja smakowa faworytka - śliwkowo-śmietankowa z cynamonem z Teekanne :D jej smak i zapach przypomina mi dom, rodzinę i Boże Narodzenie. Polecam koneserom :P 


ale najbardziej ze wszystkiego czekałam na to:


...moje zamówione przez moją mamę soczewki, z nowymi parametrami, niecałe 2 tygodnie niewygody okularowej i czekania na dostawę i po sprawie, pffff, załatwione!!!  :D A w UK do dnia dziesiejszego nie mam jeszcze tej przekletej oficjalnie wystawionej recepty na soczewki. Poza tym różnica cenowa jest ogromna. Za cenę jednej pary soczewek miesięcznych (!!!) w UK można mieć 1 pudełko z 2 parami soczewek 3-miesiecznych i spokój na 6 miesięcy! Nie mam mowy abym zaopatrywała się w brytyjskie soczewki. Przebitka jest zbyt duża.

ps1. woohoo! nareszcie mamy nową kabinę prysznicową! no more leaks!
ps2. nowe update-y na sąsiednich blogach, zapraszam!

Friday, July 2, 2010

Ma desktop wallpaper :)

Zobaczcie jaką mam tapetkę na pulpicie laptopa :D - Najnowszy desktop wallpaper od Simon's Cat!!! Optymistycznie, czerwono i bardzo kotowo!  Mrauuu!

O! TUTAJ znajdziecie tą tapetkę :D Ściągać sobie kocura kto ma ochotę!!!

A teraz trochę z innej beczki - jakby się ktoś zastanawiał co ja robię na kompie i w necie o tej porze to już wyjaśniam :P ja się dziś "byczę" i do pracy nie poszłam :P Jest to tzw mój day in lieu czyli dzień wolny w ramach rekompensaty. "Byczyć" się tak do końca to nie będziemy bo nową kabinę prysznicową będziemy dziś wstawiać więc pomagam T. Mimo wszystko jednak przedłużony weekend :)