„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Sunday, December 20, 2009

Let it snow, let it snow, let it snow! - Zimowe Obrazki / Winter Pictures

Brytyjska zimna w końcu pokazała dziś pazura :) zawsze łagodna w porównaniu z tą kontynentalną zimną, szybko przyzwyczaja człowieka do lekkich zimowych dni bez błota, mrozu, zamieci, śnieżyc i wielkich, nieprzejezdnych zasp śniegu. Dzieki opływającemu wyspę Golfsztromowi klimat w UK jest łagodny a zimy to zaledwie parę stopni mrozu, dni dosyć suche ale także i słoneczne, ze szronem i black ice czyli gołoledzią. Dziś jednak spadł pierwszy godny zauważenia śnieg. Toteż wybiegłam dziś przed dom z aparatem aby utrwalić te przemijalne chwile (no bo kto wie czy bedzie jeszcze śnieg?) a śniegowo-świąteczno-słoneczny nastrój udzielił sie również dziadkowi oraz rodzicom T. I tak powstały oto zimowe obrazki z Walii :)

Najpierw było pięknie i słonecznie...


Bielutki śnieg na bujnej soczystej zielonej trawie ...


Zapraszamy przez furtkę do ogrodu, wchodźcie, wchodźcie...


Zaglądamy do karmnika....niestety wiewiórki, szczygły, sikorki i kosy wystraszyły się gości i odleciały :P 


I tu też ich nie ma! :P


Przechadzka po opustoszałym, uśpionym już ogrodzie....


Mały elf jednak nie zasnął ale czeka wytrwale na wiosnę przy swoim poidełku dla ptaków...



Śnieg "przytulił" małą tuję....


...oraz ogrodowe krzaki...



... ale zaraz, zaraz, co to?! Zycie chyba do końca nie zamarło, bo oto spod śniegu wyglądaja... młode pąki.... przyroda chyba chce tylko przeczekać zimę aby na wiosnę znów wybuchnąć intensywną zielenią....




W ogrodzie zostawione ślady ludzkiej bytności oraz dowód na to, że na wiosnę i w lecie tętni tu życie...

(...) Biale wiatry juz zawialy, wiosny, lata wszystkie znaki
Po niej tylko pozostaly przymarznięte dwa leżaki...



W ogrodzie 3 Siostry i jeden Gruby Gość (3 Sisters and a Fat Bloke) witają odwiedzających...:-))))


I jak się przyjrzymy im z bliska, to można dostrzeć bluszczowe "ubranko" jakie zafundowały sobie na zimę, Spryciule! Typowe!


Ciekawskie koty, zwabił ruch i zamieszanie w ogrodzie...oczywiście, że nie mogło ich zabraknąć! Tu do zabawy zawsze jest pełno chętnych! ;-)


 

Opuszczamy ogród i udajemy się na spacerek po okolicy....


Wścibiamy cicho nosa do sąsiadów....


I dalej wzdłuż kamiennego mostu....


Śnieg na kamiennym murze skrzy sie uroczo....

 

Wychodzimy na kolejny most...


"Na prawo most, na lewo most, a dołem rzeczka płynie....." Kamienne mosty w P. to nieodłączna część krajobrazu. To zakątki, które z czasem stały się mi tak bliskie jak moje miasto rodzinne...



Zakątek z pustym, cichym kościołem na dole wzgórza .... nie wiem czemu ale jakos lubię to puste miejsce...


Za kosciołem zaraz przycupnęło okazałe drzewo...Wysokie, ograbione przez jesień z liści, gałęzie dramatycznie powykręcane i obrośnięte wysoko chciwym na słońce bluszczem (widok typowy dla drzew w Walii)


Dalej ulicą, w stronę słońca...


Wąski chodnik (!!!)  dzielimy do spółki z wysokim, gęstym kolczastym żywopłotem.... (dla nieuważnego gapy rozdarty rękaw kurtki murowany!!!:P )


...który jest kolejnym typowym elementem krajobrazu walijskiego.... Daje on doskonałe schronienie ptakom i innym drobnym zwierzętom....  Żywopłoty w Walii są często sadzone na obrzeżach pastwisk zamiast robionych ludzkich ręką drewnianych lub metalowych płotów, ci hociaż muszą być regularnie strzyżone, to pięknie wkomponowują sie w krajobraz...


Nie sposob nie zauważyć mojego ulubionego krzaka ostrokrzewu :)


Co prawda jagód na holly bush-u tyle co kot napłakał :P ale mi udało sie wyłowić nieliczne dla Was aparatem...

 

Zataczamy kółeczko i powrot do ogrodu...


gdzie zaszło słońce i zaczyna znowu padać śnieg...


i padać....


ale Banjo chyba ten pomysł sie za bardzo nie podoba....


....bo oto po krótkiej chwili wygląda już tak....




My też już mamy dosyć więc chowamy sie w altance przy domu aby z ciepłego wnętrza podziwiać zimowy świat przez udekorowane świątecznymi ozdobami szyby :P

 
 

Dziękujemy! Miło było nam Państwa u siebie gościć! :D
Zapraszamy ponownie :P

Saturday, December 19, 2009

Wizaż fiksuje? Kto wie? Kto zna?

No właśnie, jak to jest w Waszym przypadku odnośnie forum http://www.wizaz.pl/? U mnie jest to już 3 dzień kiedy to forum albo ładuje sie nie do końca albo nie ładuje się wcale :-( Wrrrr, jestem zła i zdezorientowana bo nie wiem czy to tylko u mnie się dzieje czy też inni też maja z tym problemy? Od kliku dni próbuje sie skontaktowac z innymi forumowiczkami i jest to poprostu niemożliwe :(((((( Czuję się troche odcięta od wizażowego świata na którym tyle się dzieje.
W moim przypadku wyglada to tak: powiadomienia o nowych postach spływaja mi na skrzynkę pocztową jak nigdy nic (hmmm, no powiedziałabym, że może troszkę mniej niż zwykle), strony wizazu ładują sie bardzo wolno do tego stopnia, ze ich przegladanie jest niemożliwe albo ładują sie nie do końca np widać tylko duży banner (i oczywiście reklamę!!) a środek pozostaje pusty. Wszystkie inne strony internetowe ładują sie u mnie bez problemu oprócz właśnie wizażu no i forum nie działa bez wzgledu na to czy jest to przegladarka Internet Explorer, Firefox czy też Google Chrome. Odpada też zawirusowanie sprzetu (wczoraj zrobiłam skanowanie kompa na wypadek, gdyby to byl jakis trojan lub robal ale nic nie znaleziono) i zablokowanie pop-up-ów i innych tym podobnych rzeczy. Awaria u mnie jest zarowno na komputerze jak i laptopie wiec rodzaj sprzetu też nie wchodzi w grę.  Czy ktoś też tak ma? Help!!!

DOPISEK: Wizaż juz u mnie z powrotem działa :) Yupieeeeee! Yiiiha! Nie wiem co sie stało, co podziałało, co się nareperowało po 3-4 dniach bo dla mnie to czysta magia ale działa juz i ładuje się bez problemu. Problem z ładowaniem się stron miał również moj tż tyle, że jemu nie ładowały sie blogi Wordpress, wiec problem musiał dotyczyć czegoś innego niż sama strona internetowa. Tak czy inaczej, I'm happy again!!!! :D

Friday, December 18, 2009

Pudsey jedzie do Polski / Pudsey is flying to Poland

Znacie misia Pudsey? Jeszcze nie? No to Wam go przedstawiam, proszę bardzo! Oto Miś Pudsey we własnej osobie. Jest on dobrze znaną w UK ikoną i maskotką organizacji charytatywnej Children in Need (wiecej info tu, click) Miś jest zawsze żółty i z charakterystyczną opaską na oku. Tego właśnie Pudsey'a mamy w klasie w szkole. Należy on do klasy Dosbarth Hywel. Co tydzień typowane jest dziecko, które swoim zachowaniem zasłużyło na wzięcie Pudsey'a do domu na cały weekend. Pudsey mieszka sobie w torbie wraz z aparatem, kredkami i pamiętnikiem, w którym dzieci opisują i ilustrują weekendowe przygody Pudsey'a. Tym razem Pudsey leci ze mną we wtorek na święta do Polski :) mam za zadanie sfotografować go w polskiej świątecznej scenerii. Miejmy nadzieję, że uda mi sie go również sfotografować na bielutkim śniegu, bo dzieci brytyjskie bardzo są ciekawe co Pudsey bedzie robił ze mna w Polsce.A co jeśli Polska spodoba sie Pudsey'owi, że bedzie chciał zostać? :P

Do you know Pudsey Bear? Not yet? Come and meet him! Pudsey is a mascot of a charity organisation - Children in Need and is well-known in the UK. This yellow teddy belongs to Dosbarth Hywel class at school where I work. He lives in a dotted bag, together with pencil case full of crayons, a camera and a Pudsey's weekend Diary. Every week a well-behaved child is nominated to take Pudsey home and then (s)he draws and writes about Pudsey's adventures. This time Pudsey is flying home with me for Christmas. I'm supposed to take a fes snapshots of Pudsey in the Polish Christmassy setting. Hopefully, I'll be able to photograph Pudsey in some thick white snow in Poland :) Our school children are very anxious to find out about Pudsey's stay in Poland. But what if Pudsey likes Poland so much that he will not want to come back? Huh?


 
 

Mała i świąteczna

Kolejna świąteczna karteczka, tym razem maleństwo 10cm x 10cm. Z "ośnieżynkowaną" twarda folią i bałwankowym chipboardem. Zdjęcie robione w przelocie bo karteczka już znalazła właściciela :)


Thursday, December 17, 2009

Miedzy nami, Brytolami czyli jak świętuje Brytyjska rodzina

Ja dziś tak troche kulturowo piszę, jako poboczny obserwator brytyjskiej kultury i jednocześnie uczestnik rocznicowego przyjecia dziadków mojego T. Mieszkam w UK od ponad dwoch lat i tak sie przyglądam tym moim Brytyjczykom, ktorych spotykam na swojej drodze; odkrywam i przekonuję się czy rzeczywiście są tacy stereotypowi jakimi ich widzimy (flegmatyczni, zmanierowani, sztywni, w kółko fish 'n' chips i herbata at five o'clock itp rzeczy), czy też w rzeczywistości są inni. Hmm... Coż mogę powiedzieć o Brytyjczykach? Ludzie jak ludzie, żadne tam VIP-y ani "celebryty", byli i brzydcy, i ładni, i starzy, i młodzi, (5 pokoleń!) i gadatliwi, i milczki, nieśmiali i odważni, i sympatyczni, i sztywni...Był sztywny wujek milczek John z  wyraźnie robiącą zamieszanie ciotką Anną - oboje - takie zmianierowane "ą" i "ę" angielskie, ", yes, thank you!, no thank you!, excuse me... yes please...  i nic poza tym, samotna ciotka Yvonne, wytatuowany Szkot, John o więziennym wyglądzie (do rodziny co prawda nie nalezy ale towarzyszył jednej pani, z wyglądu normalnie Prison break, serio! ;-) ), 3 siostry w tym samym makijażu ;) ale był też i wujek Hassan , Irańczyk, który bez żadnego skrępowania obcałował na przywitanie każdego przy stole, bez wzgledu na to czy kogoś znał, czy nie (mnie też sie dostało! ha ha :P) - gość bardzo sympatyczny i gadatliwy ... Tak wiec, co ludź, to inny :D Nie każdy Brytyjczyk daje się zaszufladkować jako nudny i flegmatyczny, zdystansowany, z brytyjskimi manierami. Wręcz przeciwnie, powiedziałabym, że od Brytyjczyków bije raczej serdeczność, otwartość, sa przyjaźni, zawsze w dobrym nastroju, nie narzekaja i marudzą tak jak my Polacy :P (bierzmy z nich przykład!!!) chętnie podchodzą i łatwo sami nawiązuja rozmowy z nieznanymi osobami, lubią się pośmiać z siebie samych oraz poplotkować o wszystkim.
Przyjęcie sie udało, było całkiem miło, prawie każdemu udzielił się nastroj rocznicowy. Był tort z balonami. Robiono rodzinne zdjęcia, była też reporterka z lokalnej gazety aby osobiście sfotgrafować solenizantów a personel hotelu podarował dziadkom bukiet kwiatow. Byłam tam jedyną osobą spoza UK i mimo iż oficjalnie nie należę przecież do rodziny T. to jego tato w przyjacielski sposób uznał, że już zostałam jej częścią i mam "obowiazek" wziać udział w takowym spotkaniu rodzinnym. Mimo iż T. nie mógł być ze mną na przyjęciu, to nie poczułam sie ani odosobniona ani niezauważona. A zatem poznałam kolejną częśc rodziny T z okolic Liverpool'u, ludzi ktorych jeszcze nie miałam okazji poznać osobiście wcześniej, a ktorzy już (o dziwo!) wiedzieli co nieco o mnie (Thanks Pop!).  Jadełko też smaczne (zaliczyłam juz swoj pierwszy Christmas dinner z brukselkami w tym roku :P ) Była też i przemowa J., taty mojego T., ktory był organizatorem i siłą napędową całej tej imprezy (tym, ktorzy nie są blisko zaznajomieni z kultura anglosaska, podpowiem, że Brytyjczycy maja w zwyczaju wygłaszać na dużych imprezach uroczyste przemowy, ktore często utrzymane są w żartobliwym tonie, albo są to jakies własnoręcznie ułożone piosenki/wiersze/ody itp)
No i parę fotek dla ubarwienia :)
Torcik z gruba powłoką lukrową, w środku ciemne ciasto z duża ilością rodzynek i orzechów


 
 

A tu sami solenizanci :) dziadkowie



którzy pozują przy krojeniu ciasta:



 
 

Na zakończenie dodam jeszcze, że ciekawym zwyczajem Brytyjskim, jest zwyczaj przesyłania solenizantom kartki z życzeniami od samej królowej! I taka właśnie kartkę dostali dziadkowie. Życzenia przychodzą z  samego Pałacu Buckingam i są z podpisem królowej. Kazdy, kto osiągnął wiek 90 lat i wiecej oraz kto dożył wielkiej rocznicy takiej jak ta, może po wysłaniu certyfikatu urodzenia / ślubu otrzymać takie osobiste gratulacje od królowej Elżbiety II.  Fajnie, nie? Taki mały akcent urodzinowy od samej monarchinii.