Wiecie co, nie wiem jak Wy, ale ja ostatnio w ogóle nie nadążam z tym wszystkim - czas goni jak szalony, święta za 1.5 miesiąca a tu tyle do zrobienia! Nawet prowadzenie Twórczego Weekendu jakoś mi sie opóźnia ostatnio, za co z góry przepraszam, jeszcze nie zdążyłam "obskoczyć" jeden a tu już nastał drugi! Powariowało wszystko czy co?
No dobra, nie marudzę już bo nie będzie ciekawie :P W minionym tygodniu było u mnie głównie twórczo-zakupowo :) i twórczo-kiermaszowo. To znaczy, że nowych kartek świątecznych 0, wykończonych bombek na drutach 0, wyhaftowanych czerwono-białych skandynawskich cudów też... 0, za to czerwono-białe szaleństwo zakupowe w sklepach :) Nie zdążyłam obfocić artykułów w weekend (światła naturalnego teraz coraz mniej) więc pokaże przy nastepnej okazji.
Weekend przeleciał szybko ale za to miło. W słoneczną sobotę wybraliśmy się z T. do Pen-y-Lan odwiedzić świąteczny sklepik i zobaczyć osobiście jak idzie sprzedaż rękodzieła, w tym moich malowanych szkieł :) Byłam bardzo podekscytowana i nie mogłam sie doczekać aż się tam znajdę. Pierwszy raz brałam udział w czymś takim więc tym bardziej wszystko mnie ciekawiło podwójnie.
Sklepik świąteczny składał się z dwóch pomieszczeń - wewnętrznej w domu,
gdzie towar ustawiony był na półkach oraz pod dużym namiotem gdzie była
druga część. Do sklepu wchodziło się przez namiot w którym dookoła były ustawione stoły a na nich artykuły hand-made wymieszane obok siebie.
Można też było napić się kawy, herbaty i zjeść słodkie mincemeat pies, na które właśnie rozpoczął się sezon świąteczny.
Rzeczywiście było w czym wybierać - wszelkie Christmas gifts różnego kalibru - szyte poduchy, torby, obrazki, dekupażowe skrzyneczki, malowane szkło (moje :P) ceramiczne, drewniane i metalowe ozdoby na choinkę i do domu.
Bardzo spodobały mi się te białe ceramiczne ozdóbki i w rezultacie dwa białe ptaszki przyjechały ze mną do domu :)
Naj, naj, najbardziej ze wszystkiego spodobał mi się ten oto cudny dzbanek w ludowe wzorki...
Każdy kto przechodził pytał o jego cenę. Niestety dzbanek nie był na sprzedaż :-(((
Wypatrzyłam też swoje własne rzeczy na wystawie ;) Tutaj np wyeksponowane moje 3 malowane szkiełka :)
W pomieszczeniu też znalazłam swoje prace ustawione na półkach :)
Tuż nad moim obrazkiem koniakowe kielichy z papieru ryżowego mojej znajomej Grażyny :)
Nas, dwie polki, sprzedające swoje prace w sklepiku...Taki... oto polski akcent w brytyjskim sklepie :)
A co! Niech brytole wiedzą, że Polak potrafi ;)
Bardzo podobały mi się też te proste drewniane wycinane ozdoby z grubych kawałków drewna. Były tam renifery, ptaszki, anioły, choinki oraz świeczniki. Dominowały liczebnie nad innymi towarami. Gdzie się człowiek nie obejrzał, wszędzie stały te drewniane ozdoby. Ceny, hmm, równie.. drewniane ;P
Sufit też był przyozdobiony dekoracjami :) tutaj wielki ukłon dla organizatorki całego tego wydarzenia - Lisy, stworzenie i ustawienie całego tego towaru włącznie z rozpakowaniem i ponownym zapakowaniem było ogromnym przedsięwzieciem.
Na samym środku pomieszczenia Lisa ustawiła centralny stolik z dekoracjami więc kupujący poruszali sie po sklepiku na zasadzie koła
Bardzo ale to bardzo podobały mi się te szyte maszynowo tweedowe pokrowce i portfeliki. Lisy i wiewióry były cudne!
... ale to ten portfelik z kotem w czerwonej czapie z pierwszego planu pojechał ze mną razem do domu, z wspomnianymi wcześniej ceramicznymi ptasimi zawieszkami i srebnym serduchem z bitego metalu :)
Portfeliki i wszelkie pokrowce były takie w typowym angielskim stylu - grube, ciepłe, tweedowe, jakby własnie na teraz, na zimę :)
A tu na koniec sama szefowa przedsięwzięcia - Lisa, obsługująca kasę
Sprzedaż trwała dwa dni - w piątek i sobote. Z tego co wiem, mimo iż sklepik jest na wsi, na uboczu, z dala od miast, każdego dnia były tłumy. Sprzedałam parę szkiełek - głownie wazony i lampioniki. Bardzo mile będę wpominać to miejsce. Trzymam kciuki aby za rok udało się to powtórzyć :)
Tyle moich "tfurczych" opowieści. Dalej juz była tylko goraca pizza z wściekłymi papryczkami jalapeno i drink na rozgrzanie na koniec tego zimnego dnia oraz powrót do domu.
A jak wy spędziliście ten weekend / miniony tydzien twórczo? Kto sie pochwali swoimi projektami?
Zapraszam serdecznie, linkowanie do piatku do północy czyli aż 4 dni aby dołączyć do zabawy.
******************************************************************************
Tradycyjnie: Zasady zabawy w pigułce :) Bardzo proszę zapoznać się z nimi ;)
1. Informujemy w swojej notce o zabawie pod postacią linka: Twórczy Weekend i opisujemy jak twórczo spędziliśmy ten czas.
2. Linkujemy url notki, w której chwalimy się pracami, nie głowne url bloga
3. Odwiedzamy jak najwiecej blogów zostawiając autorom jakies miłe
słowo. Obowiązuje zasada wzajemności i wdzieczności, każdemu bedzie miło
jeśli zostawimy u niego ślad w postaci komentarza. Pamietajmy o
odwiedzeniu tych co dołączyli nieco później, niech nikt nie poczuje się
pominięty. Gospodarz też się ucieszy z komentarzy ;-)
Postarajcie się proszę ograniczyć do jednego, max. 2 osobnych linków w
galerii, w przeciwnym razie przy większej liczbie uczestników robi się
ilościowe zamieszanie. Zamiast linkować odzielnie każdą pojedyńczą rzecz
np 3 pary kolczyków niech będą one w jednym poście. Łatwiej je będzie
wtedy ogarnąć. Wyjątkiem mogą być prace z różnych tematycznie blogów,
wtedy ilość linków może być więcej niż 2. Nie chcemy nikogo zdominować
swoimi linkami a wiadomo, że niektórzy są bardziej produktywni niż inni.
Do zabawy kwalifikuje
się wszystko co hand-made i home-made. Projekty nie muszą być ukończone,
gdyż bardziej liczy sie Wasz opis tego co zrobiliście w tym tygodniu /
przez weekend dla swojej twórczości :)
Wszystkie reguły zabawy tutaj:
KLIK.
*********************************************************************************