„Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać.
Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię.”

Johann Wolfgang Goethe

Followers

Monday, September 28, 2009

Szaleństwo w Paski / Stripy Madness

Naleciało mnie na paski i paseczki wszelkiego rodzaju i koloru :) I tak powstała seria 10 karteczek na różne okazje :)

Felt like making some stripy cards this time :) Thereby a new series of 10 cards has arisen for all sorts of occasions :) Simplicity above all. Hope you'll like it.


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Sunday, September 27, 2009

Światowy Dzień Kartek nadchodzi! / World Cardmaking Day Call


Dziś na jednym z blogów u kogoś podejrzałam, że zbliża sie Światowy Dzień Kartki a wiec oto wezwanie do wszystkich scrapujących i robiących karteczki - 3 października jest Światowym Dniem Kartki i Scrapbookingu.  Wezwanie podaję dalej: świętujmy ten dzień robiąc karteczki i scrapki, które można podarować spontanicznie jakiejś wybranej osobie :)

This is a call for all card-makers and scrapbookers and paper crafters - 3 Oct is a World Cardmaking Day so let's celebrate it with making some nice cards, which can be spontaneously given to the chosen people :)

Kici, kici, miau! / Puss, puss, meow!

Już niedziela :) własnie mineła północ. A ja wciąz przy komputerku :) Dorzucam nowego posta (dziś będzie krótko) - chciałam pokazać karteczkę Shaker z kociakiem. Dotarła już ona do adresatki, która podobnie jak i ja, uwielbia koty :) Na wizażu już miała swoja "premierę" ale tu na blogu gdzieś mi umknęła :) Najwyższy czas ujawnić ja publicznie :) A teraz zmykam do Pierzynowa :) Dobrej nocki wszystkim Nocnym Markom. Mraaaaauuu! x x x

It's Sunday now. The clock has just struck midnight but I'm still at my pc. I'm writing this new post (this time it's gonna be a short one, I promise) just to present this shaker card with a kitty (btw, my fave stamp). The card has already reached its receipient, who, just like me, loves cats. I've already shown this one on the wizaz forum but never have here. It's high time to reveal this one officially on the blog :) Now, bed time! Good night to everyone! Mraaaau!!! x x x



 
 
 

Saturday, September 26, 2009

Goodbye Swaziland!!!

Pożegnaliśmy już nasze egzotyczne nauczycielki z Suazi (żałuję że nie zrobiłam im żadnego zdjęcia). Kraj opuszczą dopiero w przyszły czwartek ale piątek był ich ostatnim dniem w naszej szkole. Zostałam poproszona o zrobienie dla nich pożegnalnej kartki na której dzieci z mojej klasy Dosbarth Branwen podpisały się. Skleciłam dwie osobne z życzeniami ale takie prawie same, żeby się nie pokóciły o nie w samolocie :D :))) . Nawet wyszły nieźle jak na szkolne warunki, gdy człowiek ma tylko do dyspozycji cienki kolorowy papier, klej w sztyfcie wątpliwej jakości i rozklekotane nożyczki. Zero stempli, puncherków, wstążeczek i innych ozdóbek. Miałam okazję wykorzystać swoja nabytą do tej pory craftową wiedzę ;) I znowu nie mam zdjęcia żeby pokazać więc opiszę krótko :) - Kartka przedstawiała pomaranczowy wazon w żółto-czerwone groszki (z dziurkacza!!!) z wyciętymi ciastowatymi kwiatuchami w różnych kolorach i listkami, z tagiem "Goodbye from Branwen", tło w postaci  layers a w dolnych rogach dwie małe flagi - walijska i Suazi a wszystko z namalowanym ściegiem w ujęciu folkowym :) Te flagi tak średnio mi pasowały do folkowej kartki ale uznałam, że akcent międzynarodowy jest tu konieczny, na znak porozumienia :) Mam nadzieję, że kartki sie spodobały choć nie miałam okazji sama zobaczyć ich wręczania ze wzgledu na zebranie dla LSAs. To tyle w temacie craftu :)

Sukces!!! Udało mi się wywalczyć kawał wolnej ściany w samym centrum szkoły. Dla naszego Art Clubu! :) Oczywiście nie mogło się obyć bez rozmowy z dyrektorką i jeszcze jedna nauczycielka, która miała na nia oko ale udało się! Sciana jest spora i jest moja!! I niech inni nauczyciele spadaja! In your face! In your face! LOL Rosnąca liczba dzieci w klubiku plastycznym oraz automatycznie wieksza liczba prac spowodowała, że potrzebujemy wiecej przestrzeni a w naszej szkole każdy metr kwadratowy jest juz zajęty. I tak będzie do momentu aż doczekamy się nowego budynku szkolnego a projekt  budowy jest już zaakceptowany i budowa nowej szkoły ma ruszyć już niedługo!
Musze obmyśleć jak dobrze zagospodarować tę wolna przestrzeń. Mounting na ścianie bedzie konieczny. Bannerek też juz mam w połowie zrobiony. :D Damy oblaminowane zdjecia członków klubu i będzie git! Zrobie foty jak bedzie gotowe.

I jeszcze coś na dokładkę: oto co ucieszyło moje oczy w zeszły czwartek: urocze w swym wymiarze wymiankowe kolczyki w kolorze Aqua ze swarovskimi dyndałkami :) (no mówiłam, że mam jakiegoś kota na punkcie zielono-niebieskich turkusów i wodnych klimatów) od wizażanki o enigmatycznym nicku Heurek! Heurku, Dzięki! Dzieki! Dzięki! :* Już zaliczam je do moich ulubionych :)
Teraz czas na mnie się zrewanżować!


Wednesday, September 23, 2009

Puni, Prudence i Wieniec Przyjaźni / Puni, Prudence and the Friendship Wreath


Pewnego dnia, gdzieś w południowej części Czarnego Lądu dwie dzielne czarne kobiety postanowiły opuścić swoj gorący afrykański kraj na dwa tygodnie i udały sie samolotem na podbój Europy. A były nimi Prudence i Puni, które od ponad tygodnia gościmy w naszej szkole.  Prudence (dyrektorka) oraz Puni (nauczycielka), coś ok  w wieku 40-60 lat,  pochodzą z  Suazi, niedużego państwa afrykańskiego graniczącego z Mozambikiem. Przybyły do nas, do UK w ramach wymiany. Celem jest poznanie środowiska  szkolnego, wymiana doświadczeń i poznanie nowych metod nauczania. W zeszłym roku szkolnym nasza szefowa - dyrketorka oraz jeden z pracowników udali sie do Suazi aby poznać jedna z tamtejszych lokalnych szkół, a w tym roku to my gościmy je. Prudence i Puni zwiedzaja codziennie nasza szkołę, odwiedziły każdą z naszych klas, były na wizycie u burmistrza oraz celebrują swój pobyt w restauracjach, wycieczkach itp atrakcjach. Fascynuje je dosłownie wszystko, zarówno drewniana pralka i plastikowy odkurzacz w zerówce jak i lodówka i mikrofala. Oświetlenie i bieżaca woda w kranie to dla nich luksus a zwykłe zabawki i pomoce naukowe otwieraja im oczy szeroko ze zdziwienia. O komputerach i internecie nawet nie marzą. Zarówno Prudence i Puni pracują w ubogiej afrykańskiej szkole gdzie nie ma ani oświetlenia, ani kanalizacji ani nawet przyzwoitej kuchni w której możnaby przygotować posiłki dla dzieci. Jest tam za to wiele egzotycznych robali i drapieżnych zwierząt. Warunki jakie maja szkoły brytyjskie to dla nich prawdziwy szok kulturowy podobnie jak i temperatura powietrza bo obie chodzą ubrane w grube swetry, szaliki i kurtki :) Ciekawi ich nasz sposob prowadzenia zajęc oraz wystrój klas toteż chodzą wszędzie z notatkami.  Z pewnością zabiorą ze sobią do domu bogaty zbiór zapisków i pomysłów. Na koniec tego tygodnia nasze dzieci pożegnają je uroczyście i wręczą pożegnalne kartki.  Miłe, bezpretensjonalne i bezpośrednie z nich kobiety. Muszę przyznać, ze polubiłam je i bedzie mi ich brakować bo tak fajnie mi się z nimi gawędzi. To takie nasze transkontynentalne wymiany myśli.

DOPISEK: Oto co udało mi się znaleźć wczoraj w necie na stronie BBC - artykuł o szkole w Suazi Klik  a w nim zdjęcia szefowej z dziecmi (zdj nr 8) oraz Puni (ta pani w niebieskiej spódnicy) i kolegi z pracy Lee J (zdj nr 9) Zdjęcia Prudence nigdzie znaleźć nie mogłam :(

A teraz coś w klimacie craftowym, oto moj projekt plastyczny na jutrzejsze kółko plastyczne -  prosty Wieniec Przyjaźni (prototyp zrobiony przeze mnie jako model do pokazania), zaproponowany przez moją koleżanke Andreę. Dzieci będą miały za zadanie odrysować swoje ręce, wyciąć je i wypisać na nich zdanie o przyjaciołach a nastepnie nakleic je na szkielet wieńca. Oczywiście w szkole popieramy wszelkie pozytywne wartości stąd taka społeczna tematyka. Ręce maja symbolizować więź międzyludzką, wzajemną pomoc i pokój na ziemi a jednocześnie podkreślac indywidualność i różnorodność.





Sunday, September 20, 2009

Zakupy w Mold / Shopping in Mold

Jejku! Jak dobrze, że dziś jest sobota :) Uwielbiam soboty :) Wybrałam się dziś do Mold, pobliskiego miasta, w którym co sobotę odbywa sie street market czyli targ ze straganami na głównej ulicy miasta czy jak kto woli jarmark po ludowemu, chociaż muszę przyznac, że nic tam typowo ludowego nie sprzedaja, ot takie różne stoiska z różnymi artykułami. Mold to Historic Market Town jak informuje tablica informacyjna już na samym wstępnie gdy wjeżdża się do miasta. Nie jest ono jakoś wybitnie atrakcyjne turystycznie ani architekturalnie. Takie ot sobie walijskie miasto.
Lubię moje samotne wyprawy do Mold, zwłaszcza w sobotnie jesienne ranko-popołudnia. Chwytam za plecak, portfel i wskakuję do autobusu. Tżta ze sobą nie biorę bo zaraz by mi marudził, że muszę wejść do każdego sklepu albo że kupuję kolejne opakowanie herbaty (a przecież tyle ich mamy w domu!) albo jeszcze coś innego.
W Mold mam swoje ulubione sklepy :) zawsze zajrzę do WHSmith z książkami, słownikami i artykułami biurowymi (drogo, ale co tam! uwielbiam księgarnie!!!), do Paperway-a z craftowo-artystyczno-biurowym asortymentem, do antykwariatu gdzie znajomy mi już sprzedawca po zniżce sprzeda używane ksiązki, do Bootsa bo tam perfumeria i kosmetyki :) do B&M bo tam można wyszukać ciekawe towary po dużo niższej cenie, do sklepików charytatywnych, ktorych w Mold jest kilka  no i na końcu mój ulubiony sklepik o kiszkowatym kształcie, wcisnięty miedzy kamienniczkami - Crafty Sue's gdzie miła pani ze swoim mężem prowadzi sprzedaż cudnych artykułów do scrapboking'u i innych papierowych craft-ów. Nigdy nie omieszkam pogawędzić z nimi. Mili ludzie, a i o zniżkę dla stałego klienta też nie muszę sie dopominać sama :)
Oto jak wyglada Street Market w Mold w słoneczny dzień (zdjecie zapożyczone od Geograph ) Ulica głowna zamknięta dla ruchu na parę godzin.



a tak wygląda Mold w zimie, dosyć szaro i ponuro:



a tu moje prywatne zdjecie, zrobione kiedyś jeszcze, na samym początku - kamienny kościoł na wzgórzu dominuje na głowną ulicą:
 


no i jakiś ogólny widoczek z Mold, również z mojej prywatnej kolekcji zdjęć (tak własnie wygląda zima w styczniu!):


Pod tym linkiem Klik można zobaczyc wiecej zdjęć z Mold. Mold nie jest ani jakieś szczególnie ładne, ani szczególnie brzydkie. Ot takie sobie miasto, ale mimo wszystko je lubię. Bo jest blisko, bo stanowi jakąś odmiane od Wrexham gdzie codziennie dojeżdzam do pracy, bo sa w nim car boot-y czyli wyprzedaż staroci i używanych rzeczy jak mówi sama nazwa: z bagażnika samochodu :)

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
A teraz coś z innej beczki :D moje zakupki z ostatnich tygodni, efekt wyprawy po craftowych sklepach  i  nagroda za cięzko przepracowane 2 tygodnie :) Nareszcie udało mi sie je wszystkie zebrac i sfotografować w świetle dnia :D Chyba jestem już dobrze przygotowana do świąt :D Nie potrafię sobie odmówić kupienia tych pięknych świątecznych ozdób i materiałów. I jak coś kupie to cieszę sie jak dziecko :D Prędzej zrezygnuję ze słodyczy, niż z craftu :D
Oto co wzbogaciło moje zbiory:
małe zestawy do card making -u z duperelkami do ozdabiania :)




wypukłe naklejki oraz outline stickers-y, tusz w kolorze Orchid i tasiemka z cekinów:
 


Stemple świąteczne, puncherki, atramenty kolorowe do malowania, brads-y oraz nakrapiane kwiatuchy Petaloo:




 

Mixy cekinowo-koralikowe:



 Blo-pens, mazaki działające na zasadzie dmuchania, cos jak air brush :)

 


Bazy do kartek w różnych kolorach:

 


 Stemple świąteczne :)



Tagi do kartek złote i srebne:



Kolorowy acetate, papier bibułkowy typu: tissue i tasmy holograficzne samoprzylepne




Specjalny papier o wdzięcznej nazwie Angel Hair:



Lustrzane papiery (w tych się poprostu zakochałam!!) i pre-printed cards


 
 


oraz gazetki craftowe z róznymi dodatkami:


 
 
 
 

A oto co przybyło do mnie na tygodniu od wizażanki Adaliry - przydasie wymiankowe i piękna drzewkowa karteczka. Adaliro (jeśli tu zaglądasz do mnie) DZIĘKUJĘ Ci za te prezenciki!!!! :*


 
 

No i na koniec dnia - wieczorne losowanie wymiankowe na wizażu, długo oczekiwane przez uczestniczki zabawy  "Ho, ho, ho - czyli brodata wymianka z Mikołajem" mojego pomysłu :P  Zrobiłam 40 losów z nickami a tż dzielnie spełnił funkcję maszyny losującej :D Miejmy nadzieję, ze losowanie było dla wszystkich szczęsliwe. Moje pierwsze, prowadzone przez mnie. Chyba się trochę stresuję, jako organizatorka, he he, ale to wszystko dlatego, że chce, żeby całość wypadła pomyślnie i żeby każdy był zadowolony ze swojego Mikołaja :)


 
Wiadmości pw juz rozesłane. Misja wykonana a teraz czas jechać do Pierzynowa :)
Dobranoc wszystkim wytrwale to czytającym :P

Thursday, September 17, 2009

Byle do piątku! / Counting down to weekend!

Wpadam na chwilę. Zostawić parę słów w kolejnym poście. Tydzień dobiega juz końca i dzieki Bogu! :) Dziś było dla mnie dłuuuugie - pobudka o 6, autobus i praca, potem jeszcze po godzinach klubik artystyczny a potem znowu dworzec i autobus i dom na samym końcu. Wróciłam zmęczona i głodna :) Jutro dzień bedzie łatwiejszy, koleżanki po fachu z budynku dla podstawówki przybywaja mi z odsieczą do zerówki na zastepstwo jednej z nas. Bedzie inaczej, bedzie ciekawiej, czas szybciej zleci. Mam nadzieję.
Chyba sie juz przyzwyczaiłam do rutyny w zerówce. Płacz i codzienne małe dramaty tych najmniejszych bo rodzice chcą ich zostawic na pożarcie nauczycielkom ale pięc minut i już po płaczu. Sytuacja opanowana! Tak wiec rodzice wyczekujący pod drzwiami, pioseneczki typu Twinkle, twinkle little star... (uczę się!!!), niezliczone buteleczki mleka ze słomkami, piasek i woda i klocki i zabawki. Taaaaak, zabawki. Mogę bez zażenowania usiąść wśród krasnali na dywanie i pobawić sie klockami lego jak za dawnych lat albo ugotować zupe w plastikowych naczyniach i zrobić pranie w drewnianej pralce no i poraz 15-sty odebrac plastikowy telefon bo Ellie mówi, ze to znowu dzwoni moja mama...
Mamy też rybki. 3 Złote welonki. W dużej szklanej kuli z ochydną plastikową sceneria podwodną (szkoda, ze ryby nie zobaczą na oczy prawdziwej rośliny) Przybyły do nas z dnia na dzien. Jak i po co? Nie wiem. Poprostu pojawiły się.  Dokarmiamy je ceremonialnie podczas każdego ranka. 
Po południu zastaję na schodach paczkę z zamówieniem! Yuuupie! Co za miłe zakończenie dnia! Przybyły do mnie moje swiąteczne dziurkacze i inne zamówione duperelki. Niestety nie mam zdjęcia do pokazania bo jest już pózno i brak światła ślonecznego azdjecia w sztucznym świetle nie bedą żadna rewelacja. Popracuję nad tym w weekend. W tym tygodniu nie stworzyłam nic nowego. Dołownie nic! Projekty, wpisy, kartki i szkło leża połogiem. Może coś ruszę w sobotę.
Lecę. Pa!

Just dropping by for a moment to leave a sign of life. The week is finally drawing to an end and thank God for that! :) Today was looooong for me - wake-up at 6, next my bus, then work, then The Art Club overtime, then the bus again and finally home, sweet home!!! Got back in hungry and tired. Tomorrow should be easier though, I believe so, as my colleagues are coming to the nursery to help out and fill in for a missing teacher. It's gonna be different, it's gonna be funnier and the time will pass more quickly. Hopefully.
Think I've got used to the nursery routine now. Cries and everyday petty private tragedies of the Little ones because their parents wanna leave them at the teachers' mercy. But 5 minutes and it's over :) Everything's under control. :D Hence the parents waiting at the doorway, twinkle-twinkle-little star nursery rhymes (I am learning them indeed!), millions of small bottles with milk and straws stuck in them, sand and water tray, and bricks and toys.... Yeah, TOYS! I just can sit down on the floor without feeling embarassed and play with the Lego bricks as I used to do in my childhood :) Nice, isn't it? I can also cook a soup in a plastic pot or do the washing in the wooden washing machine or take the 15th phone call from Ellie, who says it's my mum on the line again...
We've got 3 gold fish. In a big fish bowl with a horrible plastic decorations at the bottom. They arrived overnight, Why and where from? Dunno. They just appeared and stayed. We feed them ceremonially every morning.
Found a parcel on the stairs as I got back. Yuuupieeeee! What a nice suprprise at the end of the day! :) My new christmassy punches and other crafts supplies have arrived! Haven't got any picture to put in as it's dark now and I can't take a decent photos. Will have to wait till Saturday. Sadly I haven't created anything new this week. No time for it. Shame. Projects, glass, cards and walking albums are waiting to be handled. Maybe on Saturday.
Taking off to shower. ***Nite nite*** to everybody :)

Sunday, September 13, 2009

Kuchna pełna aromatów / Kitchen full of aromas

Naleciało mnie dziś na kucharzenie i  postanowiłam w niedzielne popołudnie zadziałać kulinarnie.  Tak bardzo zapragnęłam miec kuchnię pachnącą czymś pieczonym, jakimś aromatycznym ciastem z cynamonem. Nadchodzi już jesień, pora zbierania owoców i warzyw i zamykania lata w słoiczkach, popijania herbat korzennych, pieczenia szarlotek z cynamonem i różnych takich światecznopodobnych potraw a na blogach juz pojawiły sie pierwsze zdjęcia jesienne z przetworami i przepisy na przetwory. Pozazdrościłam i ja :P A mnie właśnie zapachy pieczonego ciasta kojarzą sie z domem w Polsce, świetami, ze pomaganiem mamie w kuchni(czyżbym zaczynała tęskinić?), ze wspólnym zajadaniem ciasta i rozmowami przy filiżance goracej herbaty. Ze sklepami cynamonowymi, z przyprawami, z mrozem, z zimnem, z korzennością świąt Bożego Narodzenia...
Tak wiec dzis upiekłam swoj fikuśny " dwulicowy" placek. Piszę "dwulicowy" bo w połowie jest on szarlotką z cynamonem ścisle wg babcinego przepisu a w połowie plackiem z mamowymi powidłami :) Bo stwierdziłam, że mam za mało jabłek aby pokryć cała blachę. A jakież to przekręty były z tą brytfanną. Olaboga! Placek juz załadowany, piekarnik podgrzany a tu sie okazuje, że blacha za długa i drzwiczki się nie zamykaja!!!! Łaaaaa! Alarm!!!! Zapowiada sie klapa. No ale co dalej? Ano upiekłam placek przy niedomkniętych drzwiczkach pierkanika i wyszło! Ha ha ha! I dobre!
No ale nie o placku chciałam dziś pisać, ale o takim jednym prostym a smacznym daniu japońskim pod nazwą: Kurczak Teryiaki. Jest to ulubione danie mojego tżta i to on właśnie nauczył mnie je gotować. Przypadło mi do gustu i od tamtego czasu robię je dla nas regularnie. Danie to jest kompilacją 4 róznych smaków: łagodność ryżu idealnie się komponuje ze słodkawo-sojowym smakiem mięsa i kontrastuje z chłodem solonego ogórka i rzodkiewki, wzbogacona o cebulowy smak smażonego pora.
A tak właśnie ono wygląda:

 
Warzywka zazwyczaj przyszykowuję na odzielnym talerzu :)
Do dania nie potrzeba wielkiej ilości warzyw bo składniki grupują sie na talerzu i potem wychodzi z tego niemała porcja.  
 


A oto przepis:
- 4 piersi z kurczaka, bez skóry i kości
- 2 małe pory
- 4 łyżki stołowe wódki ryżowej sake (lub wytrawnego sherry)
- 4 łyżki stołowe wina Marsala (lub Mirin)
- 3 łyżki stołowe cukru
- 5 łyżek stołowych ciemnego sosu sojowego
- 1 łyżka stołowa oleju
Jeśli chodzi o alkohole, to ja zaopatruję się w sake i Marsalę w Tesco, a oto jak wyglądaja:

Wykonanie:
1. Piersi z kurczaka nacinamy lub jeszcze lepiej, kroimy w małe kawałki (małe kawałki lepiej nasiąkaja sosem) i przysmażamy na małej ilości oleju na patelni aż sie zazłocą.
2. Świezy, schłodzony ogórek, rzodkiewke i młodą celbulke/ szczypior krajamy w kostki i posypujemy solą i odstawiamy na jakiś czas na osobnym talerzu
3. W miedzy czasie gotujemy na wodzie ryż (ilość dowolna, dopasowana do upodobań)
4. Umyte pory krajamy w grube plastry i przysmażamy je na malej ilości oleju na drugiej patelni.(ja osobiście przypiekam lekko pory, maja wtedy taki apetyczny zapach)
5. Gdy kurczak sie podsmaży, zdejmujemy go na chwilę z patelnina oddzielny talerz, i  rozrabiamy na niej 3 łyżki cukru, z sake i marsalę, mieszamy na nieduzym ogniu aż cukier się rozpuści i z powrotem dodajemy kurczaka i pozwalamy mu sie dusić w tej potrawce przez 2-3 minuty
6. Nastepnie do kurczaka dodajemy sos sojowy i mieszamy. Pod wpływem sosu kurczak zabarwi sie na brązowy kolor a sos bedzie się stopniowo zagęszczał po odparowywaniu alkoholi.
7. Gdy sos zgestnieje dostatecznie, zdejmujemy z ognia i podajemy na jednym talerzu z ryżem i przysmażonymi porami oraz dekorujemy wcześniej przygotowanymi warzywami.

Jeśli ktoś się skusi na to danie, to życzę smacznego!!! :D